Serial, opowiadający o tym, jak pewien podtatusiały i kompletnie pozbawiony charyzmy gość, żywiący jakieś nieuzasadnione pretensje względem pewnego klasyka amerykańskiego romantyzmu, którego nazwiska przez szacunek nie wymienię, gromadzi wokół siebie zbieraninę, złożoną z niespełnionych pod każdym względem gospodyń domowych, zakompleksionych małolatów tudzież neurotycznych i wycofanych facetów, pielęgnujących głęboko skrywane problemy z własną seksualnością. Ten sprytny zabieg pozwala naszemu schwarzcharakterowi do woli wodzić za nos wszystkich agentów FBI w mieście :).
Najbardziej ''unlikeable'' serial jaki powstał. Sama forma z retrospekcjami w ogóle nieprzyjazna i wstawki są nietrafione. Do tego ten wybitny soundtrack, gdzie przez pół odcinka słychać szmery i nieregularne bicie serca Kevina. Stacji Fox życzę upadku, kolejny gniot od nich, widać jak zostali w tyle, ostatni serial po jaki sięgnąłem wyprodukowany przez tą stację.
Serial który aż sam zaprasza młodych, jak i starszych ludzi do wyzwolenia sibie w ten mroczny sposob... zakazuja reklam, ktore sa mniej zachecajace niz ten serial. mimio ze fabuła jest w miare intersująca, i jak kolega powiedział soundtrack jest jest super to sam serial, to... szmira w ktorej ryan bedzie scigal psycholow caly czas a tam sie nowi beda rodzili. miejcie loitosc, ona ma slabe serce :D
No nie wiem, mnie ten serial zachęca przede wszystkim do wyłączenia odbiornika niż do czegokolwiek innego, a już do na pewno nie do wyzwolenia siebie w taki sposób jak bohaterowie serialu Przecież oni wszyscy są jakimiś koszmarnymi pierdołami, na domiar złego pretensjonalnymi pierdołami. Guru bez charyzmy, zakompleksieni wyznawcy i agenci FBI, którzy mają problem ze znalezieniem legitymacji we własnej kieszeni. Najlepszy był motyw z gospodynią domową, którą zdradził małżonek i w związku z tym ta wpadła w morderczy szał, chcąc zadziobać wszystkie cycate blondyny w okolicy. Albo ta zakompleksiona małolata, która musiała zamordować swoją matkę żeby móc wreszcie wyjść sama z domu. I oczywiście wszystkie te biedne dzierlatki marzą, by przespać się z mdłym guru, który wygląda trochę jak księgowy a trochę jak chłopek roztropek po liftingu. Faceci natomiast wszyscy jak jeden mąż marzą, by ponieść honorową śmierć z ręki mistrza.
Mam wrażenie, że ktoś pisząc scenariusz zaczął od zakończenia, a może nawet nie zakończenia tylko samej pointy i wszystkie pozostałe wątki są temu podporządkowane ze szkodą dla wiarygodności i logiki. A pointa jest pewnie taka, że wszyscy jesteśmy źli, tylko jeszcze o tym nie wiemy :) albo że zło jest pojęciem względnym zależnym od okoliczności albo inne równie głębokie bzdety. I pomyśleć, że nie poświęciłabym temu serialowi ani sekundy swojego życia, gdyby jakiś scenarzysta-amator nie wycierał sobie twarzy nazwiskiem Poe zupełnie bezsensownie i w sposób kompletnie nieuprawniony, bo morderstwa głównego czarnego charakteru mają tyle wspólnego z Poem co trawa z Traviatą, po prostu skalali mi klasyka, profani. :)