Taki maksymalnie konwencjonalny odcinek służący przejściu od jednego ciągu akcji do następnego. Widać, że nie mieli pomysłu, jak udźwignąć sprawę - odcinek powinien kipieć emocjami i to pozytywnymi, a tu lajtowo wszystko - jak dobrze, to misie i poklepywanie po pleckach. Oczywiście za chwilę robienie sobie pretensji w typie wild west. Widać, że jak i scenariuszowo, tak aktorsko nie jest to pomysłowe widowisko. Ale, do czasu zapomnienia, ogląda się w miarę dobrze. Szczególnie, gdy w międzyczasie robisz coś innego i można przewinąć z powrotem, jak było coś ciekawiej.
Mnie najbardziej rozbawiła scena z psem, rzekomo tak skonstruowana, by wywołać napięcie i niepewność dalszej chwili u widza. Bardzo słabo to wyszło. Zwłaszcza moment kulminacyjny, gdy po chwili "nienapięcia" pies bohaterce mordę lizał. Lamerska zagrywka. Poza tym kundel, zaiste o zgrozo, wyglądał jakby chciał scenarzystę w zad ugryźć.