Spieszę wytłumaczyć.
Wcześniejsze odcinki oprócz wszechogarniającej beznadziei oferowały jakiś element optymizmu. Natomiast odcinek szósty to standardowa postapokaliptyczna nawalanka. Do tego z bardzo ogranymi schematami, kanibale z przymusu, antagonista odurzony władzą, dodatkowo klecha (absolutnie nie mam nic do religijnych antagonistów, ale było już tego multum). Słabe jest jeszcze nagłe ozdrowienie Joela.
To powiedziawszy na tle innych produkcji o zombie odcinek i tak jest świetny, tyle że dla mnie osobiście czegoś w nim brakowało.
...a właśnie w grę nie grałem, stąd nie wypowiadam się na temat wierności oryginałowi.