Bardzo podobał mi się ten odcinek ze względu na Joela. Natomiast twórcy serialu zrobili Ellie jeszcze bardziej głupią i wkurzającą (co wydawało mi się niemożliwe) niż w grze. Powiem szczerze, że bohaterka zawsze była dla mnie z charakteru i zachowania takim samolubnym bachorem, któremu wszystko się należy i któremu ma iść po jego myśli. Jedynka pod koniec lekko ją zmieniała, ale niestety dwójka (przez co też serial) zamiast sprawić żeby wydoroślałą i zmądrzała to poszła w drugą stronę. W tym odcinku to widać najlepiej pod sam koniec, kiedy zamiast siedzieć cicho, to wyjawia prawdę jak Joel zabił męża tej terapeutki i jak to wyglądało. Niby sam koniec odcinka trochę ją naprostowuje, ale jednak.
I jakby nie patrzeć, to ta gówniara cały czas zachowuje się w ten sposób. Ryzykowanie życia swojego i Diny dla głupiej zemsty. A także morderstwo mnóstwa osób (w serialu tego nie ma, ale w grze zabijesz nią grubo z ponad dwie setki osób). W pierwszej części chodziło o przetrwanie. W drugiej to po prostu grasz tym złym. I dlatego czekam na trzeci sezon o Abby, bo ta jest po prostu o wiele lepszym i mądrzejszym bohaterem.
A co do Joela, to ma kontrowersyjną opinię, ale zasłużył na śmierć, chociaż może nie tak brutalną. To były po prostu konsekwencję jego czynów w szpitalu. Ratując kogoś dla siebie bliskiego, zabił bliskich innych osób.