Miał być kolejny dobry serial skandynawski, a wyszedł na siłę robiony męczący tasiemiec. Totalne bzdury w treści, np norwescy czy szwedzcy policjanci biegający z bronią i strzelający na ulicy, kobieta leje faceta wielkiego jak dąb, a ten biedaczek skrycie zostawia w barze karteczkę z błaganiem pomoc. A w ogóle całe bardzo szerokie grono bohaterów okazuje się znać albo z piaskownicy, albo z rodzinnego domu. Ale najgorsza jest policjantka biegająca chaotycznie w pogniecionej i brudnej kurtce i pieprząca wciąż bez sensu... Oj, dajmy spokój... Jedynie Hanna Alström jako Josefin odrobinę rozjaśnia całość, ale to za mało...