Po obejrzeniu obu sezonów tej serii mogę stwierdzić że nie jest to jakiś nieopisany cud kinematografii ani wielkie dzieło które będzie analizowane i rozumiane przez kolejne kilkadziesiąt lat. Jest do całkiem przyzwoita, prosta seria przy wykorzystaniu uniwersum gwiezdnych wojen. Jeżeli ktoś widział to to taki Samurai Jack w tym uniwersum. Seria czerpiąca garściami z innych źródeł (w czym niema nic złego) pełna zdolnych aktorów i dobrych efektów komputerowych. Poprawność i prostota tej serii są wręcz katartyczne dla osoby "skrzywdzonej" przez dwa ostatnie filmy nowej trylogii Disneya.
Jedyna negatywna rzecz w stosunku do serii to fakt że główna postać odsłoniła twarz i to dwukrotnie. (raz na sezon) Lekko przeszkodziło mi to w odbiorze postaci. Co do osób mających zamiar napisać że aktor musi pokazać twarz odsyłam do genialnego filmu "Dredd" i Karla Urbana, który ma twarz zasłoniętą do ostatniej minuty tego niesamowitego widowiska, co genialnie pasuje do postaci i jej odbioru. Twarz Pedro Pascala (poznałem już po głosie że to on) odebrała mistycyzmu granej przez niego postaci.