...ale dla mnie Mandalorian jest taki, jaki chciałem żeby był i chyba jest tym, czego oczekiwali starzy fani GW. Nie ma nadmiaru wątków, postaci, te które są - prawie zawsze są jakieś. Nie ma takiego stężenia absurdów i szczęśliwych zbiegów okoliczności, jak w trylogii, protagoniści giną. A to, co odwalają światłem i kątami kamery, żeby pokazać emocje na hełmie Mando (plus pozy i gesty Pedro Pascala), robotów i innych zakrytych, to chapeau bas.
Piąty i szósty odcinek trochę odstają od fabuły, ale oba są przynajmniej dobre. Postać Cary Dune jest świetna, ale Ginie Carano jakby brakowało albo odwagi, że popłynąć w roli, albo warsztatu. Patrzy się na nią przyjemnie, a całość oglądało mi się rewelacyjnie.