Pierwszy odcinek bez rewelacji. W kilku momentach trochę słabo z CGI, najbardziej to rzucało mi się w oczy w ujęciach ukazujących " wierzchowce". Muzyka niby starała się tworzyć klimat westernowy, ale te koślawe pobrzękiwania mnie tylko kuły w uszy. Finał odcinka daje nadzieję, że wszystko się rozkręci w dobrą stronę, ale równie dobrze jeden fałszywy krok może wyprowadzić produkcję na manowce.
Największy problem z kolejnymi odcinkami widzę w głównym bohaterze. Jak dowiadujemy się już na wstępie, istnieje w uniwersum przeświadczenie, że Mandalorianie nigdy nie zdejmują hełmu, co daje podejrzenie, że w całym sezonie facjatę bohatera będziemy oglądać tylko sporadycznie. W związku z tym nie muszę chyba nikogo przekonywać, że polubienie i zżycie się z taką postacią, z zasłoniętą nieustannie twarzą, będzie trudne. Żadnej mimiki, emocji na twarzy ten serial może zabić. Odcinek dostaje ode mnie 6 i czekam na kolejne.