Mando z każdym odcinku ma jakąś mikroprzygodę, która w żaden sposób mnie nie porywa. Główna oś fabularna serialu to po prostu Mando ma dzieciaka i ucieka przed innymi łowcami, choć nie wiadomo, czy ma jakiś plan, kieruje się gdzieś konkretnie, czy tylko lata od przypadku do przypadku. Raczej to drugie, ale jeszcze chwilami się łudzę.
Na razie z każdym następnym odcinkiem jest słabiej.
Przy 5 odcinku tak właśnie sobie pomyślałem, który wg mnie jest najsłabszy. Końcówka daje nadzieję że coś tam się jednak wydarzy, chociaż niczego spektakularnego bym się nie spodziewał. GW nigdy nie miały wielkiej fabuły.
Bo to jest serial o niczym. Bardzo mnie irytuje żenująco niski poziom scenariusza i opowiadanej historii, która powinna bronić się sama niezależnie od tego czy osadzono ją w świecie GW, czy nie, a tu niestety tak nie jest i w efekcie mamy zachwyty, bo przez 10 sek. widać było AT ST, albo dyskusje jak rozkosznie Baby Yoda trzyma kubeczek Byłbym pierwszy w chwaleniu serialu, ale po prostu twórcy nie dali mi na to szansy, więc po tym sezonie mówię pas.
Dołączam się do sceptyków. Szósty odcinek zanudził mnie na śmierć. Brakuje jakiejś głównej historii, ileż można przepisywać westerny na realia SW?
Ja mam nadzieję że to specjalny zabieg. Duzo seriali niestety rozkręca się dopiero po 1 sezonie. Jak np. Grimm w którym każdy odcinek też byl jakby oddzielna historia i nie bylo żadnych fajnych rozbudowanych wątków. A wraz z kolejnymi sezonami serial zacząl dojrzewac i nabierać rumiencow.
Mimo że serial oglądam jak dziecko nie odrywając wzroku od ekranu, to się zgodzę na razie nie dzieje się nic ważnego a po 3 odcinku można odpalić 6 i nic się nie traci, brakuje warsty głównej fabuły. Mam nadzieje że w finale nastąpi jakieś zazębienie albo początek czegoś większego niż zwiedzanie planet, strzelanie i wstawki z małym Yodą. Brakuje ciekawych postaci drugoplanowuch, brakuje dobrze napisanego antagonisty, brakuje ciągłości i zwrotów akcji. Na razie serial broni się klimatem, ale sam klimat nie będzie go trzymał przy życiu przez kilka sezonów a gdy każdy do biego przywyknie a kurz opadnie zostaniemy z nudnym serialem. Mamy 2019 rok a serwowany jest serial w stylu starych seriali westernowych gdzie przez 30 odcinków fabuła została pchnięta do przodu o kilka centymetrów.
Chyba najlepsze w tym serialu to są te grafiki na koniec odcinka. Chętnie bym sobie taką powiesił . A sam serial zmierza donikąd - jak na razie.
Najlepszy był chyba 2 odcinek, w którym to bohaterowie przywieźli na wozie części do statku kosmicznego. Następnie przy użyciu młota i spawarki naprawili go i dolecieli do innego systemu. Serial o galaktycznym zabójcy w którym wstawia się wątki z Cinimini? Kto zatwierdził ten scenariusz? Jak wyglądało kręcenie tego odcinka: " Mando wal tym młotem mocniej-że niby naprawiasz".
To nie wątki z Cinimini ale wątki typowe dla SW XD ktoś tu chyba nowej nadziei dawno nie oglądał.
Kocham to "donikąd" i mam nadzieją że ten kurs donikąd będzie utrzymany co widać po ocenach tego serialu.
Już dawno się tak dobrze nie bawiłem na serialu donikąd.
Tego typu serial to tzw. procedural. W każdy odcinku inna 'przygoda' a jedyna główna oś serialu to główny bohater/owie i, w tym przypadku, wątek baby Yody. Wiele seriali proceduralnych włącza dzisiaj też jakiś główny wątek na czas trwania serialu bądź jednego sezonu ale to wciąż procedural. Taki urok 'mikroprzygód' ;)
Nie chodzi o samą jego postać bo to zwykły fanservice ale o Mando z bobasem - to on ma wątek szukania mu miejsca na świecie, to go napędza w dwóch obecnych sezonach.
Dobrze, że odpaliłem ten temat na etapie drugiego odcinka, bo miałem takie samo wrażenie i chyba dzięki temu zaoszczędzę trochę czasu.