The Mandalorian (2019)
The Mandalorian: Sezon 2 The Mandalorian sezon 2, odcinek 1
odcinek The Mandalorian (2019)

The Mandalorian | Rozdział 9: Szeryf

Chapter 9: The Marshal 52m
8,1 2,5 tys. ocen
8,1 10 1 2472
The Mandalorian
powrót do forum s2e1

Obawy...

ocenił(a) serial na 6

Otóż miałem obawy co do drugiego sezonu i po obejrzeniu pierwszego odcinka tegoż
drugiego sezonu mam je nadal. Ale przede wszystkim zacznę od tego że po nieudanie
i nieudolnie stworzonej filmowej nowej trylogii przez Disney ten serial jest największym
sukcesem tego Disneya od czasu zakupu całej marki. W zasadzie to na polu ciągłych
porażek jest jedynym sukcesem. Niemniej spotykam się z opiniami że jest przeciętny i
po części się z tym zgadzam. Znaczy zwykły widz, orientujący się nieco w Gwiezdnych
Wojnach tak go odbierze i oceni. W przypadku fana Gwiezdnych Wojen ocena będzie
znacznie wyższa i jest w pełni zrozumiałe. Natomiast nie ukrywam że Mandalorian jest
przede wszystkim bezpieczny. Nie zahacza zbytnio o wydarzenia czy postacie znane z
filmów. Gdzieś jego akcja toczy się z boku. I uważam że to dobrze. Niby to jest ta sama
odległa galaktyka, ale na pewno na tyle ogromna, że serial może iść własną ścieżka. A
przede wszystkim być oknem na ten świat i znacząco go rozbudowywać. Swoje robi też
Baby Yoda, słodki palec a zarazem ikoniczna i symboliczna postać. To też bardzo dobry
materiał do napędzania rynku gadżetów i zabawek. I nie mam oto pretensji do Disneya
że chce zarabiać, George Lucas też na tym rynku zarabiał. Co w jakimś sensie odbijało
się na pomysłach zwartych w filmach i ich jakości. Problemem jest jednak to czy Disney
w ogóle rozumie Gwiezdne Wojny. Pojęcia MOCY raczej nie rozumie i dał temu wyraz co
najmniej dwukrotnie. Raz w Ostatnim Jedi gdzie ''szkolona'' była Rey, choć trudno w tym
wypadku mówić o jakimkolwiek szkoleniu. A drugi raz w pierwszym sezonie serialu kiedy
to Baby Yoda używa nagle Force Choke. Dla Disneya mocy jest intuicyjna, wrażliwa na
nią osoba posługuje się nią intuicyjnie a żmudny trening by ją opanować nie jest zbytnio
jej konieczny. Później Disney próbował się nieco z tego wycofać w Skywalker. Odrodzenie
(i nie tylko z tego względem Ostatniego Jedi) ale że drugi film w zasadzie już przesadził o
losie całej nowej trylogii to ostatni był już tylko gwoździem do trumny. Za George'a Lucasa
żmudny trening, ogromne poświęcenie i wysiłek aby opanować wielką siłę w galaktyce miał
znacznie. Do pewnego poziomu nie dochodziło się szybko, acz stopniowo. I zdecydowanie
to wersję wole nadal. Ale wracając już do serialu, po pierwszym odcinku drugiego sezonu
mam wrażenie że serial może wpaść w pułapkę ciągłych easter eggów. Nie zrozumcie mnie
źle, takie puszczenie oka przez twórców jest fajne, jednakże nie może stanowić główną siłę
napędową całej produkcji. A tak niestety może być. Mam wrażenie że niektórzy patrząc na
serial właśnie przez pryzmat easter eggów nie zauważają wcale tego jak ta fabuła odcinka
jest przeciętna, aby nie powiedzieć płytka. ''To pierwszy odcinek, to się rozkręci jeszcze!'' -
tak ktoś może powiedzieć rzucając w moją stronę kontrargument. I ok, tyle że spójrzmy na
to jak ten odcinek pod kątem fabuły wygląda. W sumie scenariusz tego prawie godzinnego
odcinka to parę zdań + wykorzystanie pomysłu z zabiciem Smoka Krayt z gry KOTOR. Tak
więc ze starego kanonu czyli teraz legend, co też stanowi easter egg. To jest w ogóle dość
ciekawe że Disney najpierw kanon spycha do miana legend i zastępuje go własnym by jak
niektórzy uargumentowują uporządkować to universum a potem ten sam Disney samemu
korzysta z jego dobrodziejstw. To samo było we wspominanym Skywalker. Odrodzenie jeśli
chodzi o wątek powrotu Imperatora i przenoszenia swojej esencji życiowej który pojawił się
w komiksie Dark Empire z 1992 roku Czy Disney naprawdę ma świeże pomysły ? A swoją
drogą Smok Krayt bardziej podobał mi się w grze aniżeli w serialu, to tak na marginesie ;)

Moje obawy dotyczące drugiego sezonu Mandaloriana dotyczą również Dave'a Filoniego.
Otóż pan ''Filemoni'' jak go nazywam, który przez część fanów jest mocno poważany ma w
drugim sezonie pełnić role reżysera a co za tym idzie ma wcisnąć do serialu Ahsoke Tano.
Postać którą też część fanów mocno poważa, ale dla mnie to postać miałka i niepotrzebna.
Szczerze nie lubię mieszanie serialu animowanego z serialem aktorskim czy nawet filmem.
I dlatego w filmie o Hanie Solo nie bardzo nie podobała mi się scena z Darthem Maulem...
Rozumiem że Disney chce zbudować spójne universum, tylko sposób w jaki to robi mi się
dalece nie podoba. Serial animowany niech będzie serialem animowanym przeznaczonym
dla młodszej widowni, niech uzupełni pewne watki, wydarzenia, historie postacie ale niech
nie będzie głównym źródłem z którym należy się jakoś specjalnie liczyć. Po cichu łudzę się
że ten występ Ahsoki Tano będzie w serialu marginalny i że nie zaburzy tego że jednak to
serial o Mandalorianinie. Tak samo jak nie zaburzy tego pojawienie się Boby Fetta. Ciesze
się że wrócił, ale mam obawy jak zamierzają jego wątek dalej poprowadzić. Nie chciałbym
aby okazało się że porzucił profesje łowcy nagród, porzucił uraz do Jedi czy Hana Solo. Za
to chciałbym aby ta utrata zbroi wynikała z faktu celowego upozorowania swojej śmieci aby
się przyczaić, aby zrobiło się w okół niego cicho. Aby mógł zebraćspokojnie siły i powrócić

ocenił(a) serial na 6
Rinzler

Drugi odcinek nie posunął nam głównej osi fabuły naprzód i był stosunkowo słaby, aby
nie powiedzieć bardzo słaby. W zasadzie uwypuklił największe wady tego serialu, prostą jak
budowa cepa fabule i tą wadę twórcy starają ukryć poprzez słodkiego Baby Yode lub festiwal
 easter eggów.

Trzeci odcinek jest zdecydowanie lepszy, wartka akcja i dobre tępo. Aczkolwiek zaczyna się
czas ''Filemoniego''. Od razu mówię nie jestem fanem łączenia serialu animowanego z serialem
live action, czyli Clone Wars, Rebels z Mandaloraninem. Nie jestem też fanem Ashoki Tano a ta została zapowiedziana w tym odcinku. Generalnie Mandalorian to być powinien Mandaloriana
a nie przedłużenie ręki Dave'a Filoniego. Ale zobaczymy co też z tego wyjdzie. Jak mówię mam obawy.

ocenił(a) serial na 6
Rinzler

Odcinek czwarty i piąty niestety uwypukla inne problemy tego serialu. Mianowicie oprócz słabej fabuły odcinków którą twórcy starają się przykryć słodkim Baby Yoda (teraz jak już wiemy Grogu) i licznymi nawiązaniami problemem jest fakt, że ów serial live action jest przedłużeniem seriali animowanych Clone Warsów i Rebels. Szkoda, bo powinien żyć swoim życiem. Podążać własną ścieżką. A co więcej dwie sceny, ta w tajnej placówce badawczej Imperium ze zbiornikami (Snoke) i ta w szkole z Baby Yodą gdzie dowiadujemy się że nie Coruscant a Chandrila jest teraz stolicą Republiki czy też Nowej Republiki sugerują że serial będzi prostował w jakiś sposób nową trylogię. Czego robić nie powinien, bo i tak jej odbiór a więc Przebudzenia Mocy, Ostatniego Jedi i Skywalker. Odrodzenie jest ogólnie delikatnie mówiąc zły. Mandalorian robi też coś jeszcze co jest znamienne od kiedy Disney przejął prawa do marki i stworzył ową trylogie. Otóż serial jest skierowany głownie do fanów, a więc jeśli nie oglądałeś np. Clone Wars to nie wiesz kto to jest Bo-Katan. Musisz wiedze uzupełniać. Musisz żyć  tym światem a więc idiotyzmami które momentami wprowadza do niego Disney w nowym kanonie.Występ Ashoki Tano ? Jakiś taki bez wyrazu jak dla mnie. I chociaż nie przepadam za tą postacią, jest ona uważam zbędna, wymyślona i wprowadzona na siłę to mam takie wrażenie że jej wersja animowana miała w sobie więcej życia niż ta wersja live action.Oczywiście jak sugeruje fabuła w przyszłości w serialu może się także pojawić Thrawna kto wie czy nie Ezra Bridger.  Niestety ''Filemoniego'' ciąg dalszy. Po co ? Na co ? Nie wiem. A skoro może pojawić się Thrawn to Moff Gideon może zejść całkowicie gdzieś na drugi plan, szkoda. Bo postać fajnie się zapowiada. Gdzieś tam nawet przy nim jest to nawiązanie do gry Dark Forces i projektu ''Mroczny Szturmowiec.'' To miły ukłon w stronę fanów i kolejne nawiązanie ale kij dwa końca. Z jednej strony to coś fajnego ale z drugiej strony to już było.  Brak pomysłów u Disneya.Koniec końców miło było zobaczyć w serialu Michaela Biehna, to obok Carl Weathersmiły akcent w tym serialu. Niestety był to występ epizodyczny, co też mi się niezbyt tu spodobało.