Ja niestety zmeczylem 2 i pol odcinka i ze 3 razy zasnalem, daredevila moge kazdy odcinek ogladac wkolko, cos moim zdaniem poszlo nie tak.

Tak, Twój gust ;-)

hmm akurat trzy pierwsze odcinki moim zdaniem były zacne, jeśli one Ci nie podeszły to rzeczywiście dalej nie masz czego nawet szukać.

Rozumiem doskonale o czym piszesz. Od samego początku obecności w Polsce TM-Semic:
https://pl.wikipedia.org/wiki/TM-Semic
- kolekcjonowałem wydawane przez nich komiksy. Punisher pojawił się w 1990, a dekadę później zacząłem czytać oryginały w sieci. Znam dobrze Punishera i też nie miałbym nic przeciwko, aby od pierwszego odcinka to był już ten ustanowiony, doświadczony w wojnach ulicznych Pogromca z równie wprawnym kompanem Micro.
Marvel zaczął jednak od początku i w pierwszym sezonie dosłownie "zbudowano" na naszych oczach Punishera z Franca Castle rozerwanego tragedią utraty rodziny i kipiącego żądzą zemsty. Netflix porządnie zabiera się za swoje produkcje i naprawdę to doceniam. Teraz, po takim pierwszym sezonie, każdy jego widz rozumie już kim oraz czym jest Punisher. W ten sposób Netflix otworzył sobie drzwi do realizacji każdej historii z tą postacią w roli głównej. Także ja też mam nadzieję, że drugi sezon będzie dużo bardziej dynamiczny :-)

dokładnie w tym rzecz. Zwróciłeś uwagę swoją drogą na jeszcze jeden istotny element, który pominąłem - dostajemy inaczej opakowane, ale znów origin story i to już robi się na prawdę męczące. Serial miał swoje momenty wybitne - retrospekcje o wojnie, jatka w piwnicy czy rozstrzygnięcie sprawy z Rawlinsem, ale przez nazbyt długi czas oglądamy masę pobocznych dialogów, które niewiele wnosza i tak jak piszesz - dynamika na tym cholernie cierpi. Wszystko jednak da się naprawić w kontynuacji, szczególnie z taką bestią (w jak najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu) jaką jest Bernthal.

Szczerze pisząc jestem tak głęboko rozczarowany tym, jak poprowadzono seriale DC Universum, że doceniam niemal każdą produkcję Marvela...

Cały czas oglądam Arrowa, ale głównie z przywiązania do postaci, natomiast we Flashu odpadłem pod koniec 1 sezonu, a w Legends of Tomorrow po 1... odcinku :D Arrow jeszcze tyle o ile się trzyma bo opowiada dość przyziemne i mroczniejsze historie. W pozostalych ten festiwal kiczowatych i kiepawych w gruncie rzeczy efektów specjalnych skutecznie mnie odstraszył, ale spróbuję jeszcze dać szansę Supergirl.

Ciężko dostrzec w Arrowie dość przyziemne historie, to strasznie przerysowany serial superhero, nawet mroku tam już niewiele. Ten serial skończył się na drugim sezonie, no dobra, powrócił z powrotem pod koniec piątego z sezonu, ale teraz w sumie też się skończył. Seriale DC po prostu były dobre przed pojawieniem się seriali Marvela, kiedy to superbohaterowie przez telewizję byli jeszcze traktowani po macoszemu :D
Aczkolwiek zgodzę się z Tobą co do Punishera. Zbyt mało tu jego było, a więcej przegadanych wątków, a odcinków mogło być zdecydowanie mniej. No ale źle też nie było, wciąż świetna produkcja Netflixa ;)

nie nie, źle bynajmniej, takie mega mocne 7, gdyby to była historia o "jakimś tam" komandosie to dałbym 8 albo i więcej. Odcinków rzeczywiście za dużo, musieli napychać wątkami wybitnie pobocznymi.

Co do Arrowa to raczej miałem na myśli mrok i "przyziemność" relatywnie do pozostałych seriali DCU, które są tak plastikowe, że aż oczy bolą. Chociażby rage Deathstroka z odcinka 5 z tego sezonu był na prawdę znakomity i próżno tak mocnych elementów szukać we Flashu czy Legends. W ogóle postać Deathstroka się cholernie udała w tym serialu, Manu Bennet to jest gość :)

Zgadzam się, Punisher to Punisher, każdy oczekiwał po tym serialu porządnej rozwałki ;)

Do odcinka 5 z nim jeszcze nie doszedłem, bo ciężko jest mi przebrnąć przez te pierwsze odcinki tego sezonu, ale fakt, właśnie ze względu na niego zdecydowałem się ten 6 sezon looknąć. Aczkolwiek nie jestem zadowolony z tego, co z nim zrobiono w 5x22 odcinku.

to tym bardziej polecam nadrobić, bo wraca do tego czym Deathstroke być powinien, w przeciwieństwie do Punishera xD