Wizualnie ten serial robi ogromne wrażenie. Statyczne kadry są dopieszczone, czuć małość człowieka w odniesieniu do potężnego kosmosu, a załoga musi szybko zmienić zdanie co do tego, kto tak naprawdę jest w tej bazie „tym obcym”. Nieco gorzej robi się, gdy wjeżdża CGI, bo montaż tych scen pozostawia trochę do życzenia, a fabularnie mam wrażenie, że twórcy za dużo chcieli. Na plus to, że jakaś akcja/makabra się jednak tutaj rozgrywa, bo napięcie narasta bardzo długo i szkoda by było, gdyby nie znalazło ujścia.
Wydaje mi się, że serial zyskałby na zmniejszeniu liczby tematów, które omawia. Dwa wątki, które miały być psychologiczne, sama kwestia wody księżycowej i jej skutków ubocznych, sprawa „drugiej strony” barykady, która zostaje ledwo liźnięta. Przy czym odcinków mamy tylko osiem i czasem, zamiast skoncentrować się na konkretach, fabuła zupełnie niepotrzebnie się rozjeżdża. Ale to nie oznacza, że ten serial jest zły – ja miałam dużą frajdę z seansu, wciągnęłam się praktycznie od razu, uderzyła mnie ta atmosfera niepokoju, która przywołała u mnie skojarzenia Somy. I pod względem wyglądu samej bazy, i tego, jak konstruowany jest nastrój. Są tutaj inspiracje choćby starym „Obcym”, ale i innym koreańskim przebojem, pt. „Space Sweepers”.
Mimo że zakończenie pozostaje otwarte, to chyba nie chciałabym, żeby powstał 2. sezon. Odpowiedzi na dręczące pytania zostały udzielone, a to, co niedopowiedziane, lepiej, żeby takie pozostało. Wydaje mi się, że twórcy mogliby przekombinować, a tak jest zgrabna i zamknięta historia.
Więcej opowiadam w recenzji: https://youtu.be/lhhGb2vPr_k