Pierwszy sezon nawet mi się podobał. Mimo niezdecydowanej głównej bohaterki, ale drugiego nie rozumiem wcale…. Praktycznie rok nie odzywają się do siebie, przeżywają żałobę i nagle w ciągu dwóch dni wszyscy się godzą rozmawiają ze sobą jak gdyby nigdy nic i znów zaczynają rywalizować o serce niezdecydowanej Belly… niby wszystko okej i cacy i nagle wpadają na super pomysł zrobienia imprezy, która okazuje się klapą i znów wszystko się sypie. Czy będzie w tym serialu chociaż jeden szczęśliwy wątek ? Czy cały czas tylko drama goni drame?
Jaki rok nie odzywają się do siebie? Przecież Belly była w związku z Conradem. Nie odzywala się z Jerem, który miał do niej żal- zresztą słuszny. Belly byla z Conradem, rozstali się na balu, chwilę przed śmiercią Suzanny, na pogrzebie byla między nimi kolejna drama, a miesiąc po pogrzebie zaczęło się lato.