Cały serial obejrzałam za dosłownie jednym razem. Jestem niem definitywnie zauroczona i nie mogę się doczekać kontynuacji. Dodatkowo jestem niezwykle dumna z Gerarda (Gerard Way - (współ)twórca komiksu, na podstawie którego został nakręcony serial) za to jaką pracę poświęcił w tworzeniu TUA! Na pewno obejrzę całość jeszcze przynajmniej trzy razy. Uważam, że idealnie dobrali aktorów do postaci, moimi definitywnymu faworytami byli oczywiście Klaus, Numer Pięć i Ben. Co do postaci Vanyi - na początku ją uwielbiałam. Lecz z czasem niektóre jej wybory nie były takie, że się z niemi mogłabym zgodzić. Rozumiałam sytuację w jakiej się znajduje, ale jednak. Diego od początku mnie (bądźmy szczerzy) irytował. Dopiero pod koniec tego sezonu go w jakimś stopniu polubiłam. Za to do Allison i Luthera od początku miałam mieszane uczucia. Różnica między nimi głównie była taka, że w mniej więcej drugiej połowie sezonu Allison zaczynałam coraz bardziej lubić, natomiast Luthera przeciwnie. Ale są to tylko moje odczucia. Serial bardzo, bardzo, baaaardzo polecam każdemu. W żadnym stopniu nie uważam, że straciłam tylko czas na oglądaniu go. Kocham go całym swoim serduszkiem.