Serial dosyć słaby kopiujący wiele innych filmów oraz seriali. Klimat taki sobie zero finezjii, orginalności, zawodzi także logika fabuły oraz niektóre sceny strzelanin jakby je krecil jakis amator. Jedynym plusem nie sa zombiaki(które sa "takie sobie") a szeryf Rick. Angielski aktor sprawia ze da sie taki gniot obejrzec aczkolwiek Ja sie nie dalem nabrac i ląduje zasluzona ocenka 3.8/10.
Mnie interesuje :)
Nawet chciałam napisać, że producenci są dla nas łagodni i uśmiercają osoby, które nie wzbudzają w nas bardzo silnych emocji. No fakt watki miłosne akurat mnie jakoś tam bardzo nie interesują (chociaż postać Glenna mnie ciekawi tzn jego paranoje) ale inne relacje między bohaterami czy też ich przemiany bardzo mnie interesują. Dla mnie postacie nie są papierkowe, czuję z nimi więź. I tak jak w pewnym sensie rozumiałam Shane'a tak rozumiem i potrafię się wczuć w postępowanie Ricka. Tak więc różnie ludzie odbierają serial, ja nawet nie wiedziałam, jak się w ten serial wgryzłam, że on taki popularny jest ;)
Człowieku "ludzkie emocje" to znaczy naturalne, a nie jakieś sztuczne jak w Klanie. Shane to dobry przykład na prawdziwe emocje. Do tego dużo się dzieje, jest co oglądać. Nie podoba się, to po co marnujesz czas, aby jechać po tym serialu? Nie masz innych zajęć, pasji?
Tylko, że aktor grający Shane`a jako jedyny prezentował tam dobre aktorstwo (pewnie dlatego go usunęli). Nawet postać Ricka i T-Doga (jedne z lepszych) były tam zagrane co najwyżej przeciętnie.
Rozumiem, że fakt że w Klanie gra jeden prawdziwy aktor (Daniel Olbrychski) od razu wynosi ten serial na artystyczne wyżyny.