Takie pytanie retoryczne:
Skąd Daryl bierze strzały do tej swojej kuszy? Gałązki bzu to nie są, nie zawsze można odzyskać strzałę a są to profesjonalne strzały z grotem, wszystko ze specjalnego tworzywa :) Tak tylko pytam
A poza tym to czy nie uważacie, że nasi ulubieńcy przekroczyli granice i zaczynają od tak sobie zabijać więcej ludzi niż zombie? Wiem, że czasy są trudne ale zaczyna mnie to już bardzo razić i denerwować.
Przez jakiś czas na nowo się cywilizowali... ale pojawił się Negan, więc górę znów biorą zabójcze instynkty. I jednak nie wszyscy to akceptują, bo w końcu taka Carol, która przez pewien czas była ostrym zabijaką, ma już dość i wolała nawiać niż mordować, kiedy na horyzoncie pojawiło się widmo kolejnej wojny.
A strzały Daryla są pewnie jak kule w pistoletach bohaterów niektórych filmów akcji - nigdy się nie kończą ;)
tak, ale amunicję jednak czasami gdzieś "zdobędą" i jest to w miarę wiarygodne :) do strzał to tak luźnie nawiązałem, ale co do zabijania, to dla niektórych jest to już w tej chwili jak oddychanie, dlatego liczę na jakieś katharsis w 7 sezonie ;) nie czytam komiksów więc nie wiem co tam jest, i czy akcja komiksów wybiega bardzo w przód czy nie. Po 5 sezonie byłem na prawdę już tym zmęczony ale zobaczyłem ostatecznie 6 sezon, chyba z litości i tym razem czekam na kolejny. Bo ta przemiata się tam prosi wręcz, bo za chwilę nie będą się niczym różnić od zwykłych bandytów, przed którymi się kiedyś bronili
Z tą amunicją to akurat nawiązywałem do innych filmów, gdzie czasami się zdarza, że bohater strzela, strzela, strzela i ani myśli zmienić magazynek, bo najwyraźniej kule w jego broni same się materializują ;) Ot, niektórzy filmowcy po prostu nie zawracają sobie głowy tego typu rzeczami. Ja z komiksem też nie jestem zapoznany, więc opieram się tylko na tym co do tej pory widzieliśmy. Mieliśmy już katharsis w postaci Morgana, który z psychola stał się pacyfistą (jakiej to przemianie poświęcono cały jeden odcinek złożony z retrospekcji) teraz mamy Carol, więc jakoś tam scenarzyści próbują ukazać walkę o człowieczeństwo (czy robią to udolnie, czy też nie jest już kwestią gustu). Ja tam jednak liczę na coś wprost przeciwnego - mam nadzieję, że zrobią z syna Ricka psychopatę, bo według mnie z kolei jego postać aż się prosi o takie poprowadzenie. W końcu to dziecko, które dorastało w świecie działającym na zasadzie "zabij albo zgiń", więc musiało się to jakoś odcisnąć na jego psychice.
W sumie Rickowi też nigdy nie skończyły się amunicje do jego Magnuma, a nie wygląda to na pierwszą lepszą broń do której amunicja jest w każdym amerykańskim domostwie...