Spokojnie, daj im z 7 sezonów i wykopią :P

Czym wykopać? Zrobienie takiego wykopu nawet koparką byłoby wyzwaniem. Do tego przed zalaniem musieliby to jakoś uszczelnić, a póxniej martwić się o to, skąd wziąć tyle wody. Następny problem to oczyszczanie z ewentualnych gnijących topielców (od razu mi się akcja ze studnią przypomniała). No i koniec końców, płot na zombiaków wystarczy, ale na ludzi ani płot, ani fosa nie będzie wystarczająca (aby narobić strat wystarczy koktajl Mołotowa i drewniane domy pójdą z dymem). Mam wrażenie, że w TWD im większa twierdza, tym bardziej ktoś chce ją zdobyć, a mieszkańcy ponoszą zawsze największe straty w ludziach.
W mojej opinii najbezpieczniejsza do zamieszkania była metropolia. Tam stosunkowo łatwo było zdobyć potrzebne do życia leki, pożywienie, narzędzia, broń, ubrania itd. a beton + solidne drzwi dawały bezpieczeństwo. Budynki stanowiły naturalną barierę, a więc przy odrobinie pracy można było np. przy pomocy ciężarówek odciąć kilka ulic (tak jak w kamieniołomie) i stworzyć w ten sposób w pełni bezpieczny kwartał by wieść w nim w miarę normalne życie.

Pomysł niezły przy założeniu, że zagrożeniem są głupiutkie łokery. Jeśli chodzi o ludzi, to TWD pokazuje że żadne miejsce nie jest bezpieczne w przypadku odwiedzin wrogiej grupy, która wchodzi do naszego domu razem z drzwiami ;)

Nie jestem natomiast w stanie zrozumieć braku solidnej palisady. Drzew brakuje? Nie brakuje. Sprzętu też wystarczy poszukać, ludzie węszyli głównie za konserwami, bronią i pastą do zębów. Wątpię, czy piły mechaniczne były bardzo rozchwytywanym towarem. Jakieś dźwigi też się znajdą. Można wykopać suchą fosę z wałem, na wale palisada a podejście zabezpieczone wbitymi pod kątem zaostrzonymi palami. Proste, tanie i skuteczne.

Powodzenia w ręcznym wykopaniu kilkumetrowego rowu o takich wymiarach. Mówimy tu o kilkunastu tysiącach metrów sześciennych ziemi - przecież to czysty absurd. Zajęłoby lata nawet jakby wszyscy mieszkańcy chwycili za łopaty. Nie mówiąc już o zalaniu tego wodą - skąd i jak?

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Zapewne trzeba sięgnąć do psychologii. Jak agent Mulder z serialu "Z archiwum X", niektórzy po prostu chcą wierzyć. Każdy może zresztą wierzyć w co chce. Nauka analizuje dowody. Na razie takowych nie ma. Ale kto wie, może się znajdą?

Najśmieszniejsze w tym serialu jest to, że te zombie są totalnie niegroźne, a i tak co chwile ktoś się daje im zaskoczyć. Przecież to są powolne, słabe gnijące truchła wyposażone tylko w słabe ludzkie zęby, a przetrzebiły większą część ludzkości. Mnie bardziej razi to, że tylko w jednym odcinku było, że Glenn ubrał skafander SWATu i był praktycznie niezniszczalny i do tej pory nikt nie wpadł na pomysł, żeby znaleźć, bądź zrobić prowizorycznie coś w rodzaju zbroi i wtedy ta zgnilizna ze swoimi zębami mogłaby co najwyżej ostrzyć kły.

Dokładnie. Nawet kapota z grubej warstwy szarej taśmy wystarczy, żeby uchronić się przed kłami tych powolnych bezmózgów :)

Widocznie wychodzą z założenia bez ryzyka nie ma zabawy...

Co innego jeśli chodzi o początki serialu (01x02)- to byli jacyś ku*** komandosi wśród zombie :D Nawet przez płoty umieli przełazić...

To jest właśnie śmieszne, bo ludzka szczęka ma taką małą rozwartość czy jak to tam nazwać i mamy tak tępe zęby, że jakakolwiek gładka rozciągnięta powierzchnia nawet kurczę z rurki PCV sprawiałaby, że zęby by się po niej ślizgały, bo nie mogłyby jej ścisnąć z obu stron. Jedynie łydki i nadgarstki są na tyle małe, że trzeba by czegoś mocniejszego, ale generalnie w momencie, jak oni już się osiedli i mają mnóstwo czasu i możliwości zdobycia materiałów, to spokojnie można się uczynić "niezniszczalny" przed tymi zombiakami :P

Pierwszy sezon robił Darabont. On miał wizję, by zrobić serial z rozmachem.
W 2 sezonie miały być wydarzenia zarówno z farmy i więzienia.

Producenci go zwolnili, bo chciał za dużo budżet na swoją wizję.
Wolą oszczędzać i dawać dużo zapychaczy, nudnego tasiemca.
Leiej jakby było mniej odcinków na sezon 10 zamiast 16 i
do tego znacznie większy budżet i rozmach jak 1 sezonu.

Tak naprawdę fosa ma sens tylko kiedy jest nieustannie zasilana jakąś rzeką czy dużym strumieniem. Najbezpieczniej byłoby przeprowadzić się na jakąś wyspę (na morzu, jeziorze czy rzece), na tyle blisko stałego lądu, żeby można było do niego w kilka godzin dopłynąć żaglówką.

Hah dokładnie. Bezpiecznymi schronieniami byłaby także góry. Można by też zrobić samemu twierdzę. Wybudować ją od podstaw lub przerobić jakiś budynek,znajdujący się w szczerym polu,gdzie sztywni byliby widziani z daleka.Należałoby poszukać baz wojskowych i zaopatrzyć się w sprzęt,przede wszystkim miny. Zaminowanie kilkudziesięciu metrów wokół placu byłoby znakomitym posunięciem. Można by wówczas zrezygnować z wystawiania warty i chwytać za bronią,dopiero kiedy usłyszy się odgłos wybuchu. Nabijanie pali to także znakomity pomysł:osłabiałyby walkersów i tamowały przejście,co pozwoliłoby na uzyskanie dodatkowego czasu,który dałoby się odpowiednio wykorzystać. Zarówno na ludzi jak i zombie,nieocenioną bronią okazałaby się szybkostrzelne karabiny maszynowe,montowane wysoko i dobrze kamuflowane. Miotacz płomieni to także wielka inwestycja:pozwala zachować dystans od przeciwnika i powoduję,że rywala zapalają się jeden od drugiego(co w przypadku zombiaków,stłoczonych w wielkich grupach,narobiłoby niewyobrażalnego spustoszenia). Możliwości obrony jest wiele,ludzie prowadzą ze sobą wojny właściwie od czasu,kiedy przeszli od koczowniczego trybu życia do życia w cywilizacji.To tysiące lat doświadczeń.

Pomysł nie jest głupi. Z tym, że nie wypełniałbym fosy wodą, bo ta, wypełniona po brzegi trupim jadem, zombie zarazą i innymi gównami, mogłaby przeniknąć do wód gruntowych i skazić wodę w całej Alexandrii. Po prostu zostawiłbym spory rów, do którego zombie by sobie wpadały i od czasu do czasu polewał ich beną i palił. Albo wypełniłbym fosę naostrzonymi palami, walker wpadając do fosy by się na nie nadziewał (a potem także był palony XD).