Może nie będzie to zbyt szczegółowa odpowiedź, ale nikt nigdy w komiksie nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że zjedzenie mięsa osoby ugryzionej lub też walkera jest szkodliwe dla zdrowia. Ale teraz przełóżmy to na normalne warunki - ugryzienie nie wpuszcza żadnych zarazków zombizmu do krwi, tylko bakterie wywołujące śmierć przez zakażenie tak? A więc teoretycznie gdyby ktoś np został ugryziony przez psa z wścieklizną, po czym ucięłoby mu się nogę, upiekło i zjadło to czy zachorujemy na wściekliznę? Wydaje mi się, że większość pospolitych patogenów nie przetrwa obróbki cieplnej i trawienia.

Ale w drugim sezonie wyciągali ze studni szwendacza, żeby nie skaził wody. Tak, wszyscy wiemy jak idiotyczna i niepotrzebna była ta scena, ale wodę też by przecież gotowali, a jedzenie skażonego mięsa to mimo wszystko znacznie większy kontakt z zarazą.

Nie zabijcie mnie ale scena ze studnią dla mnie jako wielbiciela absurdów była chyba najzabawniejszą w historii serialu. I to pęknięcie na koniec niweczące wszystkie wysiłki ;D
Ok wracając, wodę spisali na straty dopiero gdy wpadły do niej wnętrzności zombie. Nikt nie chciał pić nawet przegotowanej wody, w której pływały flaki, ale wtedy jeszcze ludzie uważali się za zdrowych. Dlatego nikt się nie napił i nie wiemy jakie mogłoby to mieć skutki.
Podobnie z mięsem - bohaterowie w 1 sezonie nie chcieli jeść jelenia napoczętego przez walkera z obawy przed zarażeniem, bo uważali, że są zdrowi. Teraz wiemy, że na pewno od mięsa nie można zarazić się "zombizmem", pytanie jest jednak - czy takie mięso jest w stanie wywołać śmiertelne zatrucie pokarmowe? To wyjątkowa sytuacja bo nie jest to zjedzenie padliny, a zdrowego mięsa pochodzącego z ciała ugryzionego przez padlinę. Chyba jedyne co mi przychodzi do głowy dla porównania w obecnych czasach to waran z Komodo, który zabija bakteryjnym ugryzieniem. Bob nie był jednak w agonii, gdy go jedli, tylko dopiero jakiś czas po ugryzieniu, co też wpływa na całą kwestię łagodząco. Pytanie jest z tych ciężkich do sprawdzenia w praktyce, może kolejne odcinki coś zmienią.

jeśli ugryzienie zombie nie wpuszcza "zarazków zombizmu" a jest to zwykła infekcja to czemu nikt tego nie leczył antybiotykami, nie dezynfekował? jak dla mnie działanie śmiertelne mogłby mieć duet wirus + bakterie albo sam wirus. same bakterie niezbyt.

może w ślinie zombie jest większa ilość wirusa, bo u martwych jest aktywny a u żywych nie? i wtedy mięso ugryzionego też miałoby tę aktywną formę, która prowadzi do śmierci?poczułąbym się zawiedziona gdyby bob był ugryziony a tym by się nic nie stało od jedzenia jego nóżki :P

A masz przypadkiem w domu antybiotyki? ;) Teraz trudno dostać chyba że w szpitalu a co dopiero w takiej sytuacji. Ponadto trzeba wiedzieć jakie i w jakiej dawce, bo można tylko pogorszyć sprawę.

Nawet jeśli to wirus ze śliny, czy bakterie, to i tak nie ma gwarancji, że przetrwa pieczenie nad ogniem. Próbki Jennera nie przetrwały. Stąd wnioskuję, że ogień daje radę. Tylko że kanibale nie mogą o tym wiedzieć. Ale to tylko moje teorie, równie dobrze od zjedzenia tego mięsa mogą zzielenieć i implodować ;D

Nie no, wirus jest w powietrzu dlatego wszyscy są zarażeni. Gdyby był w ślinie to żeby wszyscy byli zarażeni to musieli by się przelizac ze Szwenda. A tego chyba nikt nie robił. Chyba.

no bohaterowie wcześniej leczyli się antybiotykami, w opuszczonych aptekach trochę tego było, więc czemu nie próbowali leczyć też ugryzień? no ale logika tego serialu jest niezbadana więc tak jak mówisz może nic im nie będzie (co by było bardziej logiczne) amoże w ogóle zachorują na jakąś nie widzianą wcześniej chorobę, częściowy zombizm na przykład :P

Wydaje mi się, że kilkukrotnie było w różnych momentach serialu wspominane przez różnych lekarzy lub naukowców, że leki nie dają sobie rady z gorączką i infekcją pougryzieniową.

W komiksie były też przypadki "natarcia" broni tkankami zombie i zakażenia kogoś przez wbicie mu takiego ostrza, więc to nie musi być ślina koniecznie.

Sytuacja patogenu jest bardzo mglista, nikt niczego nie potwierdza i nie zaprzecza poza najprostszymi zasadami, żeby w razie czego mieć różne furtki fabularne.

nie wyciągali go ze względu na to że był zombie, jakby to był zdechły lis to też by go wyciągnęli. kto by chciał pić wodę w której pływa jakiś syf, nawet przegotowaną? :D

Tak btw, jakie bakterie? Przecież to wirus a to zasadnicza różnica.

Błagam tylko nie ta dyskusja znowu xD
1. Jenner powiedział, że nie wie co jest patogenem, bakterie, wirusy, grzyby czy coś innego.
2. Przez bakterie miałem na myśli nie związane nijak z patogenem zombie mikroby występujące w paszczach zombie, które po dostaniu się do krwi wywołują zakażenie ogólnoustrojowe, prowadzące do śmierci, aktywacji patogenu w martwym mózgu i zombifikacji. Teoria poparta słowami Kirkmana.

Tak jak Valdoraptor wspomniał, obróbka cieplna raczej powinna zniszczyć zombi-dziadostwo, ale czy na pewno? Tu musiałby się wypowiedzieć jakiś specjalista. O ile pamiętam ze szkoły, większość bakterii i wirusów (ale nie wszystkie!) ginie w temp. poniżej zera i powyżej 50 stopni C. Ale nie umiem powiedzieć, czy usmażenie zakażonego zombi-syfem mięsa na ogniu uczyniłoby je bezpiecznym do spożycia :)
Do tej pory myśleliśmy, że żeby doszło do zakażenia, musi dojść do bezpośredniego kontaktu z krwią żywego człowieka. Jakby nie było bohaterowie dość często tarzają się w krwi zombi, walczyli twarzą w twarz, zabijali zombi, których krew tryskała im na twarz, więc można założyć, ze nie jedna raz musieli coś *buerk* połknąć *buerk. Że nie wspomnę o brudnych rękach. I jakoś nikt jeszcze z tego nie zachorował.

Filipek całował też córeczkę w komiksie, tylko nie pamiętam czy także w serialu, nie ponosząc konsekwencji zdrowotnych z tego tytułu.

!

W komiksie całował ją w usta. :P

Właśnie zastanawiam się czy w chłodniejszych rejonach świata jak Syberia, Alaska, Islandia i ogólnie wszystkie rejony koła podbiegunowego są wolne od tej zarazy. Temperatura jest tam z reguły przez większosc roku grubo poniżej zera, co mogłoby być prawdziwym azylem dla ludzkości i nie zdziwiłbym się gdyby tak było.

Mróz i gruba pokrywa śnieżna też wydaja się sprzymierzeńcem ludzi, nawet gdyby niska temperatura nie niszczyła patogenu. Jakby nie było zombi powinno zwyczajnie.. zamarzać, tak jak wychłodzony człowiek.

Nie są. W grze TWD bohaterowie odwiedzają północne terytoria USA. Zombie przez mróz są spowolnione, ale nadal stanowią zagrożenie.

chyba coś przegapiam... wiem że ugryzienie Boba stało się oczywiste gdy zaczął płakać, ale było to wgl pokazane?

Nie, nie było pokazane, ale zachowywał się dziwne podczas melanżu, że tak powiem :D

Zawsze mógł płakać z powodu braku prezerwatyw, ale jednak obstawiałbym ugryzienie.

Glenn na pewno by się z nim podzielił. Swoją drogą to dawno się nie mizdrzył z Maggie.

Maggie ma teraz traumę, bo straciła ojca i nie wie co z siostrą... oh wait.

Wirus zombizmu ma każdy, przez ugryzienie przenosi się coś podobnego do zapalenia opon mózgowych. A po odpowiednim przygotowaniu to muchomora możesz nawet zjeść.

"Jakim cudem Gareth będzie dalej żył?"
Po prostu długo sobie już nie pożyje.

W zasadzie mnie to cieszy. W momencie, kiedy nie chcieli wrócić z Rickiem, żeby zabić resztę z Terminusa, przypuszczałem, że dostaniemy kolejnego ,,Gubernatora'', który będzie ich dręczył przez kilka odcinków. Mam nadzieję, że do sezonu 6 nie wrzucą kolejnej postaci o bardzo podobnej charakterystyce, bo jeśli sytuacja powtórzy się znowu - grupa zostaje zaatakowana/ dokonuje odwetu, ale nie zabija wszystkich/ nemesis na kilka odcinków- będzie to już męczące i bardzo leniwe ze strony scenarzystów.

Ja myślę że to wygląda tak (ktoś już to z grubsza chyba zarysował na forum):

- wszyscy ludzie - patogen uśpiony, wzięty z powietrza
- martwi - patogen aktywny

Patogen uaktywnia się u wszystkich po śmierci. Chyba że ktoś zostanie ugryziony, to z gryzem zostanie przekazany aktywny, który panoszy się po organizmie i budzi uśpione.

Po zjedzeniu zakażonego mięsa może proces przemiany zachodzi wolniej niż po ugryzieniu (trawienie steka itepe :P).

Pamiętacie tę szaloną babkę w lesie, która chciała, by Rick pomógł jej z martwym dzikiem? Ona jak dla mnie wyglądała jak zombie i wtedy sobie pomyślałem, że je zakażoną padlinę i dlatego wygląda tak w połowie drogi.

W komiksie nie było terminusa za to w drodze do Waszyngtonu był mały postój spowodowany kanibalami. Poznali Gabriela, który przeżył dlatego, że nie wpuścił nikogo do kościoła i sam się w nim zabarykadował, stąd też slady na zadrapań na kościele. Został pojmany Dale przez kanibali, który w serialu zginął w 2 sezonie, i jemu zjedli nogi. Wtedy też była ta scena, w której Rick mówi, że zadarli z niewłaściwymi osobami i chcą się zemścić jaką widzieliśmy w ostatnim odcinku 4 sezonu na sam koniec. Odnajdują kanibali i w brutalny sposób ich mordują. Za to interesuje mnie historia z Beth bo tego nie ma w komiksie. Kim są Ci ludzie, bo raczej wątpie, że oni są powiązani w jakiś sposób z kanibalami z terminusa.