napisałaś tak wiele a ja niemam do czego się doczepić :), całkowicie się zgadzam
Podoba mi się stwierdzenie, że Rick jak już coś robi to idzie na całość - albo jedzie haczką, aż się kurzy albo z drugiej strony wżera się w szyje żyjącego człowieka.
Jak wpadnie w furię ( a chyba już wpadł ) to współczuje tym kanibalom.

I tak się staram ograniczać z pisaniem :)
No i to jest właśnie Rychu, on nie zna słowa średni, medium i czil de fak aut. Wszystko robi w taki sposób, jakby stanu pomiędzy nie było, prawie zawsze idzie w ekstremum :)
Na pewno byłoby dobrze dla niego, syna i ekipy, gdyby odnalazł się między grządką a pilnowaniem sklepiku, jakby była Rada i on jej szefem. Można by długo wymieniać, ale będę się powtarzać z moich wątów z całego sezonu, tak że zamilknę :)

Może Rick wyciągnie wreszcie wnioski z popełnianych błędów?
Poza tym , kto teraz przejmie rolę osoby, która będzie uczyć grupę moralności i godnego postępowania? Czyżby takich ludzi już miało nie być?

Nie zdziwię się, jak się okaże, że w którymś z kontenerów kryje się kandydat na stanowisko Wujka Dobra Rada Dale'oHersha i zostanie on skitrany przez Ricka jak dadzą dyla z Terminusa :D

Może nie ma już miejsca dla takich postaw w tej grupie. Chyba, że nowe osoby dojdą.

kierując się logiką tego serialu to takie osoby powinny już nie żyć, ale kto wie może pojawią się bohaterowie, którzy będą prawić morały ale nieco bardziej agresywnie niż to robili poprzednicy.

Może cały ten epizod był specjalnie tak trochę ukazany, ten brak zorganizowania tak wyolbrzymiony, żeby podkreślić że grupa istnieje dzięki przywództwu Ricka i jego sile charakteru, a gdy spycha się go z posady Ricktatora to wszystko się sypie.

Coś w tym jest, skoro grupa miała się najlepiej i była najbardziej chroniona kiedy Ricktator dzielił i rządził. Tak samo najlepsze decyzje podjęte przez niego były wtedy, kiedy włączał tryb BOSS.

dobrze napisane , zaczynamy znajdywać głębie tego epizodu... :)
oglądając tylko połowę sezonu 4 można było wyciągać błędne wnioski, tylko jako całość nabiera to jakiegoś sensu.

ano właśnie. czy będzie w serialu jeszcze jakiś moralny głos? Rick i inni nie raz i nie dwa się gubili, zmagali się z podjęciem wszelakich trudnych decyzji i zauważycie ile rozmów było z Dalem i Hershelem, ile rozterek którymi się dzielił Rick czy inni, a teraz jakby zabrakło takiego trzonu moralnego, a przecież będą jeszcze inne sytuacje kryzysowe. ciekawe czy ktoś przejmie niejako rolę Hershela, czy pojawi się jakaś nowa postać. sama się nad tym zastanawiam od czasu jego śmierci.

pewnie pojawi się jakiś głos moralny ale będzie bardziej przystosowany do obecnych warunków.Tamten świat odszedł już w zapomnienie - szczególnie po akcji z grupą Joe i teraz z kanibalami

Moim zdaniem dołączenie się do grupy Shane-a było by pewną smiercą. Nawet żyjąc w nim w zgodzie nie zaufałbym mu, a co dopiero prowadzić z nim jakieś spory. Celował do swojego przyjaciela, również chciał zabić Dale-a no i zabił Ottisa i to nie dla dobra Carla ale raczej dla siebie.

oj tu się nie zgadzam - bardzo mu zależało na Lori i Carlu to dla nich zabił Ottisa.
A to że celował do ludzi ze swojej grupy to prawda - jednak patrząc na fakty - nie zabił ich.
Z Shane'a zrobiono kompletnego debila w końcówce sezonu - ale to było podyktowane czysto komiksem.W 1 sezonie i na początku 2 sezonu to był prawdziwy lider grupy.

"Z pośród wszystkich bohaterów którzy przewinęli się przez TWD najlepiej przystosowanymi do panujących warunków wydają się być Shane ,Carol i Rick " Dodałbym jeszcze Daryla i Michonne

nie podawałem kolejnych miejsc w hierarchii przetrwania.Przecież np. nawet Andrea w pewnym monecie zaczęła sobie radzić bardzo dobrze - nie wspominając już choćby o Merlu - ale oni niczego nie poświęcili dla ratowania swojej grupy (Merl na końcu życie ale wcześniej był dupkiem)

Gdyby każda postać z serialu miała by się włóczyć osobno (oprócz Daryla, ponieważ pewnie byłby z Merlem) to ja bym obstawiał na Michone i Daryla z bratem, a w kwestii Dale i Herschela to masz całkowitą rację oni byli zbyt dobrymi ludźmi i nie pasowali ani trochę do takiego świata. Morgan w sumie też dałby radę.
Tyresse (nw jak się to pisze) też był dobry jak Dale czy Herschel ale on pasuje do tego świata i byłby w stanie wiele poświęcić dla swojej grupy.

i to jest fajne w tym serialu - pokazują jak człowieczeństwo upada - do czego można sięgnąć by walczyć o życie swoje i swoich bliskich - przerażające jest , że tak mądre głowy i dobre zarazem jak Herschel i Dale umierają , w sumie umierają za to, że chcą dobrze.

Cholera, masz pieprzoną rację.. dzięki! :D

:) spoko