Niektórzy mówią, że Carl, inni, że Rick. Ale nikt mnie tak jeszcze nigdy, w całym moim serialowo-
filmowym życiu nie wkurzył jak Andrea. Już na początku coś było nie tak. Teraz, jak widze tylko jej
twarz to mnie **** strzela.
Ona jest tak niesamowicie...nudna, głupia, nieinteligentna...! Aghh.
Najgorsze jest to, że sam nie wiem, czy to aktorka tak genialnie zagrała głupią postać, czy też po
prostu sama odtwórczyni roli jest niezbyt rozgarnięta. Mam nadzieję, że to pierwsze.
Raczej bym powiedziała że Daryl w wcześniejszych odcinkach był taki dziki, miał "pomerlowski" syndrom.
No, Andrea szmata każdemu dupy daje, jakby trzeba było to i zombiakowi by dała :) Carl mnie irytuje w trzecim sezonie, łazi jak debil w tym kapeluszu i myśli, że madafaker jest ohoho napieprza z gnata. no śmiesznie taki dzieciak z gnatem wygląda.
Cóż, Daryl to mistrz serialu, niesamowita charyzma, ta mina i ta jego kusza to w ogóle daje coś temu serialowi. pjona zią
Oczywiście najbardziej wkurzająca była Lori. Po jej śmierci- Andrea. Po prostu, za sam wyraz twarzy, który wygląda, jakby ktoś podsunął jej pod nos psią kupę, za to, że chciała zrobić z siebie taką maderfakerkę i strzelać do wszystkiego co się rusza, mimo iż tego kompletnie nie potrafiła, ale najgorsze, czego jej NIGDY nie wybaczę......
POSTRZELIŁA DARYLA :/
Za to coś Szwędacze powinny ją rozćwiartować :///
Fani Daryla, łączmy się :D !
Wy tak wszyscy bronicie Daryla, a ja uważam, że mu się kurna należało za cały pierwszy sezon. Dla mnie był tak samo nieznośny jak Shane w drugim sezonie. Miał takie mniemanie o sobie co to nie on.
bo wtedy jeszcze się nie zżył z grupą a w 2 sezonie szukał Sophii i jak w 3 sezonie szukał jedzenia dla Judith w 3 sezonie
W pierwszym oraz drugim sezonie to w ogóle nie było połączenia między tymi osobami. Każdy egzystował sobie gdzieś tam na uboczu, po to tylko, by móc jakoś przetrwać i nie narzucać się jeden drugiemu. Niby funkcjonowali jako grupa, ale w rzeczywistości wszyscy byli sobie obcy. Podczas pobytu na farmie można wyróżnić kilka mniejszych podgrupek:
-Rick, Carl, Lori, Shane
-Carol, Daryl
-Andrea, Dale
-Maggie, Glen,
-Hershel, Beth
-Patricia, Jimmy
-na samym końcu, pozostawiony sam sobie, T-dog
Nikt z nikim nie mógł się zrozumieć, nikt nie chciał podejmować decyzji, wszyscy chcieli być bierni, co natomiast bardzo dobrze pokazuje sytuacja z jedenastego odcinka drugiego sezonu.
Sytuacja zmienia się w momencie, kiedy Rick objął pełne przywództwo. Wprowadził pewne zasady i scalił wszystkich ze sobą.
hershel,beth,maggie bo z glennem jeszcze się tak nie zżyła
jeszcze t-dog dale andrea dale rozumiał t-doga
Ja napisałem to, patrząc przez pryzmat całego sezonu. Maggie z Glenem zżyła się już na etapie bodajże czwartego odcinka, kiedy to ich relacje zaczęły nabierać rumieńców.
T-doga umieściłem poza "nawiasem" ponieważ tak naprawdę po zszyciu jego ręki, trzymał się maksymalnie na uboczu, nie wchodząc z nikim w interakcje. Bycie, dla samego bycia. Więcej z nim było kłopotów niż pożytku.
Należała mu się kulka w łeb?
"Miał takie mniemanie o sobie co to nie on. "
On bez nich by przeżył. W drugą stronę... Hm... Byłoby ciężko. Z całej grupy tylko jego życie przygotowało do walki o przetrwanie.
Daryl jest jedyną postacią, która od początku jest wyrazista i... Lubiana.
Czy powiedziałem, iż nie był wyrazisty? Czy natomiast jest lubiany? Owszem, ale każda ma postać my tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Wszystkim nie dogodzisz.
I owszem należała mu się kulka w łeb, patrząc oczywiście z perspektywy grupy. Wraz z Merlem robili więcej szkód niż pożytku, o czym wspominał sam Dale. Taki swoisty wrzód na tyłu. Daryl był natarczywy, wybuchowy, nieobliczalny, gotowy na wszystko. Działał pod wpływem impulsu. Można powiedzieć, iż razem ze swoim bratem pełnili funkcję lekkich antagonistów. Stanowili kontrast dla moralnego Ricka.
Kwesta przeżycia. Widzę, że bardzo mocno wierzysz w jego możliwości, mimo tego, że cały świat na około padł, a Daryl nie jest jedyną osobą w tym 300 mln społeczeństwie, która posiadała takie możliwości. Mówiąc szczerze, nawet zaprawiony survivalowiec nie przeżyłby więcej niż pół roku, będąc w odosobnieniu. W końcu i jego dosięgłoby wycieńczenie. Proces alienacji dopada każdego. Co innego działać w grupie, co innego samemu. Wiewiórki tez by się kiedyś przejadły :D
Jeszcze nie widziałam, aby Daryl miał tyle samo przeciwników co zwolenników. Daryl nadal jest natarczywy, wybuchowy, nieobliczalny i gotowy na wszystko. Robili wiele szkód, bo byli razem, co było łatwe do zauważania, gdyby się tam było. Michonne dała sobie radę, będąc wiele tygodni sama. Żyjąc w odosobnieniu byłby po prostu dziki, gotowy na wszystko i zaprawiony w boju.
No to bardzo mało stron przeglądasz. Daryl nie jest królem w TWD. Jest naprawdę gro osób, dla który stanowi on jedynie dodatek, gdzie jego historia ich nie interesuje, choć nie przeczą, że wyróżnia się na tle pozostałych. Część widzów żywi do niego czystą obojętność. Jak mówiłem nigdy nie jest tak, aby dany bohater zbierał same laury.
Czy Daryl jest nadal natarczywy, wybuchowy etc? Hmmmmm.... Wydaje mi się, że nie. Rick znacznie załagodził tą "prymitywną" naturę Daryla. Od końcówki drugiego sezonu i przez cały sezon trzeci nie ujrzałem u niego ani grama z jego dawnego "ja". Nawet wieść o żywym Merlu nie zdominowała w nim jego obecnego nastawienia. Dawny Daryl ruszyłby bez zastanowienia, ten już nie.
Co do jego zachowania. Nie ma chyba wątpliwości, iż Merle miał znaczny wpływ na kształtowanie się zachowania Daryla, jednakże młodszy Dixon to osoba dorosła, myśląca. Wie co robi i jak się zachowuje. Mimo wszystko nadal było jak było, i to nawet pod nieobecność Merla.
Michone była sama niecałe trzy do czterech tygodni, więc nie wyolbrzymiajmy. Pobyt grupy pod Atlantą to niecały tydzień z hakiem, u Hershela dwa tygodnie z hakiem. Co daje nam ile? A no cztery tygodnie czyli czas dla większości znośny.
No to my chyba inne strony przeglądamy.
Daryl, gdyby miał wolne okienko wiedząc, że reszta jest bezpieczna poszedłby za bratem i wg mnie to zrobił. Nie wierzę w to całe schwytanie Daryla. Poza tym nie widziałeś kawałka dawnego "ja" przed znalezieniem Carol?
Też uważałam, że skoro ktoś jest myślący to zachowa się inaczej. Mówi się, że niekiedy dorośli nie odróżniają dobra od zła. Kiedyś dla mnie to było ogromną bzdurą, bo nie wyobrażałam sobie, aby np. 40latek tego nie potrafił, w dziczy się nie chował, ale jednak psychika ludzka jest złożona. To Merle ukształtował Daryla, jego rodzina i jest jaki jest. Nie miał nikogo kto by mu pokazał, że da się inaczej. Dziwisz się, że był taki przez pewien czas był taki? STRACIŁ BRATA.
3-4 tygodnie? Em... Jenner mówił, że minęło 63 tygodnie odkąd epidemia poszła globalnie. Powiedzmy, że to nam zahacza o koniec 1 sezonu. U Hershela te dwa tygodnie z hakiem. Oczywiście można gdybać, ile z tego czasu była sama. No, ale była.
''każda ma postać my tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Wszystkim nie dogodzisz.''
Naprawdę w to wierzysz? Uważasz, że Daryl ma tylu przeciwnków, co zwolenników? : )
Sam pomyśl, ile osób uwielbia tę postać. A teraz pomyśl, ile osób tej postaci nie znosi... No i jak, sporo znasz osób?
'' Wraz z Merlem robili więcej szkód niż pożytku, o czym wspominał sam Dale. ''
Przesadzasz... Dale powiedział tylko tyle, że każdy z nich miał ochotę zastrzelić Daryla, a Ty oczywiście dorobiłbyś do tego pięciostronnicową interpretację ;p
Myślę, że w tamtym czasie Daryl był pod silnym wpływem Merle'a, więc i nieco zaśladował jego zachowanie, ale w gruncie rzeczy nie wiemy jak było, bo nie widzieliśmy tego.
Poza tym, gdyby naprawdę byli aż tak źli, bo myślę, że zostaliby wywaleni z grupy.
Swoją drogą... Zauważyłam, że im więcej osób czepia się Andrei, tym częściej Ty przyczepiasz sie do innych postaci. Coś w stylu ''Andrea nie jest taka zła, spójrzecie lepiej na Daryla/Michonne/kogos tam''. A to nie o to chodzi.
Osobiście znam kilkoro osób, które przewinęły się przez forum, a które to pałały obojętnością do Daryla. Kilkoro z nich nawet zastanawiało się skąd taki wszechobecny podziw. Poza tym świat to nie tylko grupka filmwebu. Skąd wiesz jakie nastroje w stosunku do Daryla, a nawet każdej innej postaci, panują wśród tego 7mld społeczeństwa? Gloryfikacja nie ma tutaj najmniejszego sensu. Nie róbmy z Dixona istnego Boga serialu, bo to mija się z celem.
Naprawdę uważasz, że osoba przeświadczona o swojej wielkości i rzucający się o byle błahostkę, reagujący aż z za dużymi emocjami, i to w dodatku negatywnymi (tak właśnie można określi Daryla z pierwszego sezonu) nie robiła kłopotów? Wystarczy spojrzeć na jego zachowanie na przestrzeni dwóch pierwszych odcinków. Poza tym same nastroje wśród grupy, kierowane do Dixonów, do ciepłych nie należały. Jest to swego rodzaju dopowiedzenie, ale raczej nie mija się z prawdą.
Czy przyczepiam się do innych postaci? Możliwe. To, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wyrażałem się pochlebnie o niektórych nie znaczy, że nie mam obiekcji. Mówiąc szczerze, jedynie Maggie, Glen, oraz Carol są w moim mniemaniu czyści. Oczywiście poza nawias wyłączam statystę T-doga. Rick reprezentował dość sporą naiwność w drugim sezonie, Carl i Lori wiadomo, Daryla za czasów pierwszego sezonu nie trawiłem ze względu właśnie na jego usposobienie, porywistość, sporą dozę agresji, Shane o ile był znośny w pierwszym, tak w drugim to istny koszmar, Dale'a rozumiem za opieką nad Andreą, ale czasami robił to w aż nadto natarczywy sposób, co dostrzegłem dopiero po ponownym obejrzeniem drugiego sezonu, Hershel za mano wierzył w swoje racje mimo tego, iż miał do czynienia z grupą, która dobry miesiąc tułała się po świecie, od którego on był odcięty, Andrea ma znowuż u mnie minusa za naskakiwanie na Dale'a i swoiste wyładowywanie się na nim w czasie, kiedy to już nie było potrzebne. Mówiąc szczerze, to właśnie dzięki powtórce poukładałem sobie co nieco, i mogę już w pełni zweryfikować swój osąd na temat bohaterów TWD. Nie raz się już przekonałem, iż nie ma postaci w 100% idealnej, co zresztą sprawia, iż jeszcze bardziej lubię ten serial, a to przez również "twarze" tychże postaci. Nie moja wina, że dopiero teraz zdarza się sposobność do skrytykowania bohaterów. W okresie wakacyjnym tak mocno skupiliśmy się na analizie pozytywnych stron i psyche, nie wspominając już od przestudiowaniu drugiego sezonu wzdłuż i wszerz, i wyszukiwaniu info o trzecim sezonie, iż kompletnie odłożyłem na bok kwestię wyartykułowania sprawy o której teraz rozmawiamy.
No cóż, wciąż myślę, że uważanie jakoby Dixon miał tylu zwolenników, co i antyfanów to duża naiwność, ale jak chcesz.
Nie mówię, że nie robił kłopotów, mówię, że raczej nie sprawiała ich na tyle, aby go wywalić z grupy, czyli nie było tak źle.
Weźmy męża Carol. Narozrabiał, to i dostał po mordzie (pomijając fakt, że Shane zrobił to, aby się wyżyć). Myślisz, że z Darylem byłoby inaczej? Szczerze w to wątpię. Dlatego nie rozumiem jak można twierdzić, że zasłużył na postrzał... Bądźmy poważni.
Wcześniej Daryl uratował T-Doga, uczestniczył w poszukiwaniach Sophii i co tu dużo mówić, przysporzył się grupie. Oceniasz go przez pryzmat Merle, uważając, że kiedy ten był w pobliżu, Daryl stawał się takim samym bydlakiem jak on, a nikt nie wie jak było... Choć - wracając do 3 odcinka 3 sezonu - możnaby pomyśleć, że nawet Merle wiedział, że Daryl nie jest taki jak on, kiedy powiedział, że ''Daryl zawsze był tym milszym''.
Naprawdę nie widzę powodu, aby tak odbierać Darylowi zasług, tylko dlatego, że ktoś ośmielił się skrytykować Andreę : )
Jak już pisałam. Wygląda to tak, jakbyś na siłę szukał postaci na której mógłbyś skierować jakieś zarzuty i powiedzieć ''o, patrzecie, krytykujecie Andreę, a postać X była gorsza!''. Bezsensu.
P.S. sorki, że dopiero teraz odpisuje, ale jakoś nie potrafię wypocić dłuższego posta ostatnimi czasy ;<
Andrea jest najgorsza, bo ''daje dupy''. Cóż za logika... Po pierwsze, Andrea przespała się z dwoma postaciami. To czyni z niej ''szmatę''?
Wyobraź sobie, ze kobiety również (o zgrozo!) lubią seks, więc dlaczego miałyby go nie uprawiać? Andrea jest wolną kobietą, a faceci z którymi sypiała, również byli wolni. Więc o co Ci chodzi? Jak już się tak czepiasz, to czepiaj się Shane'a, to on przespał się z żoną swojego przyjaciela.
No chyba, że jesteś kolejnym troglodytą, któy wyznaje zasadę ''jak s*ka nie da, to pies nie weźmie''.
Powinni wpieprzyć tego bachora bo to on jest jedyną wadą tego serialu. A Andrea w pierwszym sezonie była nijaka. Po śmierci siostry bardzo mnie wkurzała i do tej pory nie poprawiła swojej gry aktorskiej więc jak ją zjedzą będzie lepiej :)
JAK KTOŚ NIE OGLĄDNOŁ 3 SEZONU NIECH NIE CZYTA!!!!
Też ubolewam :) Ja mam nadzieje że do końca serialu przeżyję
Maggie i Glenn Carol. Jeszcze była Lori ale już jej nie ma niestety
Do końca emisji serialu na bezpiecznym miejscu są Rick, Carl, Michonne oraz Andrea. Maggie z tego co udało mi się wyczytać ma póki co przedłużony żywot do sezonu 6. Jak będzie później? Nie wiadomo. Reszta to niestety znak zapytania. W najgorszym położeniu jest Daryl. Norman Reedus ma z sezonu na sezon przedłużany kontrakt. Nie określili mu raz a dobrze zasad angażu w produkcję serialu, więc równie dobrze w jednej chwili mogą powiedzieć, iż uśmiercają tą postać.
Ja licze na to by przeżył Glenn i Maggie bo to najlepsze postacie w filmię. Choć w komiksie jedno z nich ginie nie będe mówił kto by nie psuć nikomu oglądania. A Daryla wogóle nie ma w komiksie więc nie sądzę by przez cały serial go nie zjedli.
Komiks czytam na bieżąco więc tam spoilery mi niestraszne. Co do pozycji wspomnianej dwójki. Na pewno mają spokój przez następne dwa/trzy sezony. Twórcy muszą dokonać eskalacji ich związku. Mówiąc szczerze, to co nam do tej pory zaserwowali to jedynie zalążek. Jednakże kiedyś tam te dwa sezony miną, a co za tym idzie ich pozycja zostanie zachwiana. Niemniej jednak Maggie i tak będzie na bardziej stabilnym miejscu niż Glenn. Śmierć jednego z nich jest tak jakby wpisania w historię tej pary. Traf chciał, że wybór zapewne padnie na Azjatę.
Reedus i jego kontrakt to po prostu zagrywka producentów, że to niby "może zginąc" ;)
Ja zakładam z góry, że Maggie (niestety) przeżyje Glenna :(
Ciekawe czy twórcy serialu mieliby na tyle jaj żeby uśmiercic Glenna w taki sam sposób jak w komiksie :D
Reedus nie jest jedyny. Podoba sytuacja jest właśnie z Cohan, McBride czy Yeunem. Aktorzy podejmujący się zadania zagrania roli Maggie, Glena, Carol i Daryla muszą siedzieć jak na szpilkach, gdyż ich przyszłość jest niepewna. Chodzi o to, że w porównaniu do Ricka czy Andrei, nie można raz a dobrze określić zarysu ich przyszłych wątków, gdyż wiele może się wydarzyć.
Co do śmierci Glenna, to nie zdziwiłbym się, aby wykorzystali ten wątek. Amputację pokazali bez przeszkód więc i tutaj nie powinno być oporów.
No tak, ale w komiksie to było takie hmm... przerażające i niesamowicie brutalne, dla mnie był to wręcz szok ;) W serialu pewnie można by się spodziewac jakiejś ugrzecznionej wersji, np. widoku zza parawanu czy coś takiego. Negan się nie patyczkował :D
Tyle że tak z innej beczki- komiksowy Glenn w zasadzie mi wisiał, nie był moją ulubioną postacią, natomiast serialowy.... no cóż, zdecydowanie bardziej mi podszedł i taka scena byłaby po prostu zbyt okrutna dla fanów azjaty ;)
No i co z tego, że są jednymi z głównych bohaterów? Lori też była. Shane również. Masz ich dalej w obsadzie? NIE. Wniosek? Nikt nie jest bezpieczny.
kirkman już się wypowiadał na ten temat przeczytaj sobie wypowieć tomba nad tobą
Przecież Shane nigdy nie był głównym bohaterem. Należał do grona ważniejszych, ale na pewno nie głównych. Od początku jego funkcjonowania, było wiadomo, iż prędzej czy później zginie. Cud, iż w ogóle dożył do końca drugiego sezonu. To samo z Lori, o czym wielokrotnie wspominał Kirkman. On dla tej postaci miał już plan, gotowe zdarzenia, które musiał sprawnie zaimplementować w historii. Po urodzeniu dziecka kobieta ginie. Podobnie było z komiksowym Tyreesem. Wszystko szło według ustalonych kryteriów. Tu się pojawia, tu jakiś dramat, tu jakieś załamanie i bum.
Tylko widzisz, w świecie serialowym, jak i przy niestabilnym emocjonalnie AMC nic nie jest pewne w 100%. Twórcy również mówią jedno, a robią drugie.
Jeżeli ktoś tam AMC zajdzie za skórę to owszem, może dojść do tego, że w szybkim tempie pozbędą się danego bohatera (patrz Dale), jednakże obsada ma swoje ciepłe posadki, więc wątpię w to, aby skakała na boki. Samo AMC nie ma prawa zerwać umowy z danym aktorem, gdyż takie działanie jest na niekorzyść rzeczonego aktora. No chyba, że aktor ten postanowi zrzec się wszelkich roszczeń i obopólnie dojdą do jakiegoś tam porozumienia.
Niektórzy aktorzy rezygnują z serialu, bo chcą grać w filmach, co nie dla każdego kończy się dobrze. Ja szczerze powiedziawszy nie przywiązuję szczególnej uwagi do tego kto jaki ma kontrakt, bo zawsze może się to zmienić
Póki co z serialu odszedł Joe Bernthal i radzi sobie bardzo dobrze. Kilka propozycji już dostał i gra. Czekam właśnie na Wilka z Wall Street. Sarah Wayne Callies jakąś dobrą aktorką to nie jest, ale też ma jakieś propozycje, niezbyt ciekawe ale zawsze jakieś. Norman Reedus też widzę, że ma już kilka projektów, w których jest potencjał i dużo dobrych aktorów się znajduje, więc w jakimś szajsie nie zagra, no a trzeba pamietać ze nie odszedl jeszcze TWD. Jesli juz odejdzie, to propozycje nie tylko posypia sie ze wzgl na jakie talent, ale i fanów, bo ludzie uwielbiają Reedusa i to będzie dobry chwyt marketingowy.
Bernthal miał dobry start bo z prostej zagrał w produkcie sygnowanym nazwiskiem Darabonta, a to już jakiś poziom jest. Sarah ma w planach film, który może być "czymś". Chodzi mi o "Foreverland". Fabuła oczywiście już na ten czas zdradza, iż będzie uwzględniała pewien schemat, ale dla mnie to nie problem. Przy tak intensywnym rozwoju kultury i sztuki ciężko o innowacyjność, wiec jestem w stanie to wybaczyć. Co do Reedusa to nie bądź taki pewny. U niego widać aż za bardzo stabilny zastój. Nie zaprzeczę temu, że stał się "kąskiem" ale jak widać, nie za ciekawie mu to idzie. Z jego nowych tytułów to tylko "Hello Herman" może być dobry ale on znowuż jest z 2011 roku. Dla niego ratunkiem będzie następna, trzecia już część "Świętych z Bostonu". Ja mówiąc szczerze jestem w lekkim szoku, iż tak dobry, wyrazisty aktor nie zrobił kariery w Hollywood.
Mnie też dziwi, że Norman nie zrobił wielkiej kariery! Jakoś tak, nigdy nie szalał w tych filmach i tak dalej. Normalny facet. Może to nawet lepiej? Kto tam wie. Minus taki, że nie wszystko da się w sieci znaleźć :/ Czekam na Świętych. Czy to na dużym, czy małym ekranie :D
Scot Willson swego czasu na pytanie, dlaczego nie zrobił zawrotnej kariery (moim zdaniem naprawdę bardzo dobry aktor, co niejednokrotnie pokazał), odpowiedział: " I don't want to be a big movie star. I can be someone who walks the streets and not get mobbed". Reedus chyba objął podobną taktykę, jednakże za sprawą TWD, nie może czuć się "free" przechadzając się ulicami, a to za sprawą wiadomo kogo. Naprawdę szkoda. Uważam, że ma możliwości konkurować z wielkimi, aczkolwiek na dzień dzisiejszy to już odrobinę za późno. Co tutaj dużo mówić, 43 lata to nie czas na rozkręcanie biznesu. Jednakże jest pozytywna strona takiej sytuacji, a mianowicie dłużej posiedzi w TWD :D Ciekawe tylko jak długo. Wątpię aby producenci "Świętych z Bostonu" czekali aż Norman zakończy pracę na planie TWD, no chyba, że uda mi się sprawnie połączyć dwa projekty i obskoczyć zarówno jeden jak i drugi.
Akurat nie martwiłabym się o udział Normana w "Świętych". To dla niego priorytet. Razem z SPF zawsze znajdą czas na film. Bardziej mnie ciekawi czy Troy zdecyduje się na robienie serialu, czy też nie.
Czy 43 lata to nie czas... Nie wiem. Mówi się, że na nic nie jest za późno.
Wiadome jest, że Reedus wystąpi w Świętych bez względu na okoliczności. Dla niego będzie to mocniejsze wybicie się, a nawet sprawniejsze ugruntowanie pozycji. Jednakże liczę na to, że nie podejmie radykalnego kroku w postaci dobrowolnego odejścia z TWD. Zresztą wydaje mi się, że sam czas zdjęć serialu nie powinien w niczym kolidować. Okres od marca do czerwca, nie jest Bóg wie jak szkodliwy, aczkolwiek różnie tam jest z tym "widzimisię" u reżyserów.
"Mówi się, że na nic nie jest za późno"- owszem, ale ta zasadnie nie działa w Hollywood :D
Mnie zaczął wkurzać Carl w połowie 2 sezonu ale na szczęście w 3 już jest mniej irytujący co do Andrea to no cóż wyjątkowo męcząca i wiedząca od wszystkich lepiej mam nadzieje ze trochę się zrehabilituje w połowię 3 sezonu zacznie działać
Carl jest bardzo ale to bardzo wkurzający,praktycznie nie odrósł od ziemi a zachowuję się jak szeryf z czterdziestoletnim stażem
Za to Andrea w 3 sezonie jest irytująca ale może aktorka ma za zadnie tak grać