ale ostatnio coraz bardziej. Sztywni - żeby ich unieszkodliwić ostatecznie, trzeba uszkodzić mózg. Jak to się dzieje, że mózgi same im się nie rozpadają? Mamy zwykłych sztywnych, takich bardziej świeżych, ale są i tacy, co przeleżeli pod wodą nie wiadomo ile, albo tacy, co już mchem obrośli i żyje w nich kolonia robaków. Albo tacy, co im z nosa wyłażą wielkie pająki. A mózgi co? nie zgniły same z siebie? Robale ich nie zżarły? Biorąc pod uwagę, że mózg to miękka tkanka, sztywny powinien być na chodzie... tydzień? dwa? I koniec, sam z siebie powinien padać. Dla mnie to największy bezsens i brak logiki.
To można zarzucić większości filmów o zombie. Może doczekamy się momentu w którym Siddiq zrobi sekcję "zwłok" xD W sumie jedyne czego nie wiemy, to jak działa wirus, o ile rzeczywiście to jest wirus. I jasne, nawet nieugryziona osoba po śmierci zamienia się w zombie, ale powiedzmy taki pasożyt może dopiero w wyniku śmierci zaczyna działać, możemy dopisać tysiące scenariuszy, jeden głupszy od drugiego, żeby to sobie jakoś wyjaśnić, tylko po co? Jestem pewien, że nie dowiemy się co siedzi w głowach szwendaczy, bo dopiero wtedy wyszedłby brak logiki i jakiś student medycyny przyczepiłby się, że "to przecież niemożliwe".
TWD to serial o przetrwaniu i z czasem powoli odradzającym się świecie. I niech takim pozostanie, bez prób naukowego uzasadnienia działania zzombienia