PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 178 tys. ocen
7,8 10 1 177603
6,6 38 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Romantyczne spacery w serialu ciemną nocą, nic to że zagrożenie, wokół pełno trupów i szaleńców, Carol se lata do fury, Bob spaceruje po cmentarzu (no tak tam akurat trupów najmniej) bez obstawy, a potem nagle problemy, szok i zdziwienie :D

ocenił(a) serial na 9
maximus_

Bob to i tak miał już wszystko gdzieś, pewnie o samobójstwie myślał
A z Carol nie wiem o co chodziło, ale chyba po prostu myśli o ucieczce od grupy
No ale masz rację, twórcy powinni ograniczyć głupotę wśród bohaterów, bo za często się ona pojawia

extranick

Gdyby nie tak głupota, to by nie było akcji. Smutne to, ale prawdziwe. Z bohaterów robią nieraz takich ułomów, że aż żal patrzeć. A co do Carol, to nie sądzę, że by chciała opuścić grupę, jednak nie znajduje żadnego racjonalnego wyjaśnienia po jaką cholerę poszła nocą sama do tego samochodu.

ocenił(a) serial na 7
AlexaM

mi się wydaje że karola chciała się ulotnić. sama ma jakieś męty smęty że za więzienie i za to co się stało z dziewczynkami i tak ją to dręczy że nie chce być między ludzmi, chce sie umartwiac w samotnosci. co mnie troche denerwuje bo lubie te postac.

a co do akcji to owszem, głupie błędy i nielogiczne zachowanie faktycznie ją napędza, bo jakby wszyscy byli tacy ogarnięci i wszystko robili mądrze to żyli by długo i szczęsliwie w więzieniu.

alken

,,a co do akcji to owszem, głupie błędy i nielogiczne zachowanie faktycznie ją napędza, bo jakby wszyscy byli tacy ogarnięci i wszystko robili mądrze to żyli by długo i szczęsliwie w więzieniu.''

Dokładnie o to mi chodzi, dlatego większość postaci sprawia wrażenie, jakby miało mózg wielkości orzeszka.

ocenił(a) serial na 10
AlexaM

może zarażenie wirusem zombiee zmniejszyło średnie IQ o 50% dla każdego??

balchutowo10

Kombinujesz lepiej od Judżina :D

balchutowo10

Polemizowałabym nad tym 50% :D Szczególnie w przypadku Carla (najgłupsza scena ever, która to potwierdza - Carl rzucający kamieniami w szwendacza, który wstaje i zabija Dale'a) :D

ocenił(a) serial na 10
AlexaM

ta ale on był dzieckiem to wiesz ogólnie IQ poziomu 20 i jeszcze -50% to juz jest kosmos :D

AlexaM

Ale co jest w tym głupiego?

ocenił(a) serial na 7
Evangarden

chodzi o różne bezsensowne ryzykowne zachowania, choćby z tego odcinka: oddalanie się od grupy, włażenie do wody pełnej zombiaków

Evangarden

W czym? Chyba nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że gdyby nie głupie zachowania bohaterów to nie byłoby żadnej akcji. Chodzi mi o sceny typu ,,Idę się wylać do lasu w nocy'' albo ,,Otworzę drzwi, to pewnie pies''. Panimajesz?

ocenił(a) serial na 7
AlexaM

ha, cały poprzedni sezon bazował na problemie z ogrodzeniem :D

AlexaM

Pytam, co jest głupiego w sytuacjach, które nazywasz głupimi.

ocenił(a) serial na 7
Evangarden

że ludzie nie zachowują się rozsądnie i nie myślą logicznie?

alken

Zachowaj spokój, to dopiero pierwszy etap :D Zaraz będzie nas przekonywał do swoich racji.
Raz w jednym z tematów napisałam, że nie podoba mi się wątek Maggie i Glenn'a (w szczególności chodziło mi o sezon 2), to przeanalizował całe moje życie pisząc, że pewnie nigdy nie byłam zakochana, że jaka to ja jestem bez uczuć i w ogóle straszna zołza. Pewnie jeszcze do tego jestem lesbą? A wszystko dlatego, że nie podoba mi się jeden motyw w produkcji. Cóż, niektórzy stracili kontakt z rzeczywistością.

DRUUGA STRONAA ODPOWIADAAA! za 3...2....1....

ocenił(a) serial na 7
AlexaM

eee...LOL :D

alken

Ciekawe, dlaczego koleżanka nie powiedziała ci o tym, że to była napisana na pół-serio dygresja, którą rozdmuchała do miana sedna mojej wypowiedzi. :) Albo o tym, że wcześniej (zwłaszcza wcześniej) i później rozmawiała ze mną nie raz i nie dwa, także (w zasadzie głównie) na temat TWD (chociażby na forum gry, która jest na licencji komiksu) i nie miała ze mną żadnych problemów.

Zresztą jaki zarzut, taka odpowiedź. Tak jak każdy ma prawo dojść do absurdalnego wniosku, że dwa pocałunki na sezon i bodajże jeden czy dwa stosunki płciowe ogółem to przesadne mizdrzenie się, tak ja mam prawo uważać - a w zasadzie zastosować brzmiący równie absurdalnie zabieg retoryczny - że jeśli ktoś nazywa w ten sposób relacje w niczym nie odbiegające od relacji dwojga zakochanych ludzi, to chyba nie ma zbyt bogatych doświadczeń na tym polu. Mogłem się faktycznie ugryźć w język, ale okazało się, że trafiłem w punkt.

Evangarden

,,Albo o tym, że wcześniej (zwłaszcza wcześniej) i później rozmawiała ze mną nie raz i nie dwa, także (w zasadzie głównie) na temat TWD (chociażby na forum gry, która jest na licencji komiksu) i nie miała ze mną żadnych problemów.''

Przecież nie mówię, że zawsze tak było. Jednak rozmowy z tobą raczej nie kojarzą mi się z sympatyczną wymianą zdań. Nie przypominam sobie również, żebym analizowała twoją osobę pod jakimkolwiek twoim postem, w którym wyraziłeś swoje zdanie.

Evangarden

Okazało się, że trafiłeś w punkt? No i co to ma być? Uważasz, że jesteś śmieszny?

AlexaM

Nie, że połknęłaś haczyk.
Naświetlenie ci tego, że to mimo wszystko trochę nielogiczny tok myślenia, co było moim głównym celem, już mi się niestety nie udało.

alken

Niektórzy wychodzą z mylnego założenia, że bohaterowie powinni być maszynami, które przed podjęciem każdej decyzji wciskają "stop" w magnetowidzie, spokojnie analizują sytuację, sprawdzają sobie coś jeszcze w Googlach i dopiero wtedy podejmują decyzje, zawsze racjonalne. Ludzie nie zauważają znaków drogowych w trakcie egzaminów na prawo jazdy, mają pustkę w głowie podczas różnych innych sprawdzianów/egzaminów i zapominają o wielu podstawowych rzeczach, gdy w pośpiechu się pakują, a wy się dziwicie, że w jednej z najbardziej ekstremalnych rzeczywistości, jakie tylko można sobie wyobrazić, grupa Ricka się czasami gubi? To przecież zwykli ludzie, a wpływ stresu na działania człowieka bywa olbrzymi.

W najnowszym odcinku Rick powiedział kilka mądrych zdań odnośnie tego, że nikt nie jest bezpieczny, niezależnie od tego, ile osób z grupy jest w pobliżu, jak dobrą kryjówkę się ma i jak spokojnie wygląda okolica, bo wystarczy sekunda nieuwagi, by umrzeć. Co jest więc złego w tym, że ktoś "idzie się odlać" (na podłogę ma się wyszczać?) na dwór, zwłaszcza gdy "odlać się" idzie Bob, który opuszcza kościół, by nikt nie zorientował się, że i dlaczego płacze? (w komiksie było bardzo podobnie, tak nawiasem mówiąc) Co jest dziwnego w tym, że ktoś na odgłos złamanej gałązki po bezowocnym sprawdzeniu, co się dzieje, nie organizuje szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej? Czy nie jest rzeczą ludzką zachować nieostrożność, np. nieopatrznie otwierając drzwi szwendaczom, myśląc, że jest za nimi pies, który był za nimi chwilę wcześniej? (zwłaszcza że zombie zazwyczaj dość głośno dobijały się do budynków) Czy takie szokujące jest nawet to, że po ucieczce z Terminusa grupa Ricka nie wróciła się tam, by dobić Garetha i spółkę? Przypominam, że kanibale nie byli tam sami - była tam horda. Nie grupa szwendaczy - horda. Każdy, kto czytał komiks (ale także każdy, kto uważnie ogląda serial), wie, co to oznacza. A jeśli nie wie, to się dowie, jeśli AMC nie spartoli szóstego i siódmego sezonu.

Carol pewnie chciała opuścić grupę, obstawiam że z powodu przytłaczającego ją poczucia winy (a nie wyjawiła jeszcze, że musiała zastrzelić Lizzie). Ewidentnie chciała odpalić samochód, tylko nie wiadomo, po co. Reakcja Daryla na widok auta z krzyżem też jest naturalna (zwłaszcza że postrzegał siebie jako kogoś w rodzaju opiekuna Beth i obwiniał się za to, że dopuścił do jej porwania) i sądzę, że każdy bohater postąpiłby tak samo, zwłaszcza gdy mogła być to jedyna szansa na odnalezienie kogoś, kto przepadł jak kamień w wodę, a nie jest mu obojętny. Poza tym, kontynuacja wątku porwanej Beth była oczywista. Wolałabyś, by bohaterowie wpadli na nią przypadkiem na drodze do Waszyngtonu?

Zachowanie Tyreese'a to temat na oddzielną rozmowę. Nie wiem, co jest takiego dziwnego w tym, że nie wszyscy żywi ludzie zaadaptowali się do nowych warunków i potrafią bez mrugnięcia okiem pozbawić życia dowolną osobę. To logiczne, że dla wielu jest to nadal bardzo trudne, niezależnie od okoliczności. Tyreese jest właśnie taki. Sam rzecz jasna nigdy nie zabiłem człowieka, ale podejrzewam, że to trudniejsze niż pociągnięcie za spust czy wbicie noża w silnie ukrwione miejsce i doskonale widać to nawet w komiksie, obserwując reakcję Eugene'a po tym, jak po raz pierwszy kogoś zabił - dodam, że strasznego psychopatę. Powiem jednak szczerze, że ani przez chwilę nie spodziewałem się, że ludzie zrozumieją ten wątek - dobrze pamiętam komentarze nt. kpr Uphama z "Szeregowca Ryana", który uosabia ten sam aspekt psychiki człowieka (tam chodziło jeszcze o ukazanie bezsensu wojny), a został jednoznacznie zrecenzowany.

Zawsze denerwowało i zarazem bawiło mnie rozumowanie "ja bym zrobił inaczej, więc bohater jest ułomny, a to debil", wszechobecne na forach wielu filmów, gier i seriali, rzecz jasna nie tylko z uniwersum TWD. W każdym razie, czytając to forum, można dojść do wniosku, że są tu sami zimni, chłodno kalkulujący i wyrachowani sk*rwiele (chodzi o typ charakteru w sensie stuprocentowej obojętności na czynniki zewnętrzne, a nie o obrazę, żeby mi tu ktoś zaraz z podkulonym ogonem i podniesionym rabanem nie uciekł), którzy znakomicie odnaleźliby się w realiach apokalipsy zombie (ciekawe, że w całym szerokim na książki, serial, gry i komiks jest takich zaledwie kilku, ale to pewnie o niczym nie świadczy). Abstrahując od tego, że zwyczajnie nierozsądne jest wyrażanie z pełną stanowczością, jak postąpiłoby się w danej podbramkowej sytuacji (życie pokazuje, że najłatwiej jest coś komentować zza ekranu telewizora, a gdy przychodzi co do czego, bywa różnie - zazwyczaj najwięksi chojracy okazują się mieć największe problemy), takie osoby w świecie TWD byłyby bardzo podobne do Carol - dlatego też dziwię się, że niektóre z nich (powiedziałbym, że nawet większość - taka zastanawiająca zależność) jej bardzo nie lubią, bo poniekąd sami sobie zaprzeczają.

ocenił(a) serial na 7
Evangarden

100% true.

ocenił(a) serial na 7
Evangarden

jasne, że ludzie mają prawo popełniać błędy, czy ja nie powiedziałam, że nie? ale po co zaprzeczać że to wcale nie jest głupie i nierozsądne, skoro jest? nie mam żadnych pretensji, dzięki temu mamy akcję w serialu, jak już wcześniej pisałam, gdyby wszystko co robią bohaterowie było mądre i logiczne to by mieszkali spokojnie w więzieniu i nie byłoby czego oglądać.

a co do daryla wskakującego do samochodu i ścigającego porywaczy beth, to nie wiem czemu zwracasz się do mnie bo mi się akurat ten wątek podoba.

ocenił(a) serial na 7
alken

a odnośnie tyresse'a - ja też nie byłabym wobec niego taka surowa, szczególnie nie dlatego że nie chce zabijać, ale już to że ukrył przed grupą że ten kanibal żyje, więc jakby nie patrzeć uratował gościa, który chwile wczesniej chciał skręcić kark dziecku, to nie było mądre.

alken

Dzięki, że o tym wspomniałaś, bo nawet nie zauważyłam, że to ten sam koleś :D

alken

Póki co nie wiemy nawet, czy Tyreese był świadomy tego, że Martin żyje. Jeśli był i nikomu o tym nie powiedział, to faktycznie spory błąd (chociaż bardziej w teorii niż w praktyce, ten gość to pionek). Mógł go jednak uznać za zmarłego - pod koniec walki widać, jak kanibal traci przytomność.

Evangarden

Jednak zastanawia mnie jedno. Jak koleś, który dostał solidny wpieprz był w stanie wstać, znaleźć kolegów i zajadać się wyśmienitą potrawką z Boba (bez praktycznie żadnych znaków po pobiciu)?

AlexaM

Najprawdopodobniej nie musiał nikogo szukać. Chatka, w której przebywał, wygląda na posterunek i całkiem możliwe, ze Gareth kazał mu tam siedzieć i mieć oko na okolicę. Jeżeli tak było, kanibale mogli po prostu zajrzeć do niego po drodze i go "poskładać". Co się zaś tyczy obrażeń, Tyreese nie zadał mu jakichś szczególnie widocznych ran (Martinowi pociekła jedynie strużka krwi z ust; wiadomo, obrażenia wewnętrzne to inna sprawa), a poza tym twarz Martina widzimy tylko przez ułamek sekundy i to w dodatku "mglistym" spojrzeniem Boba.

ocenił(a) serial na 7
Evangarden

hm, ja odniosłam wrażenie z jego wypowiedzi, zachowania i z tego że nie chciał żeby ktokolwiek wchodził do domku że nie wykończył martina. no i gdyby go zabił, to by musiał mu rozkwasić łeb żeby nie ożył, chyba by sobie tak nie siedział w oczekiwaniu na innych z trupem który może się przemienić?

ale zgadzamy się co do tego że martin żyje? czy tylko ja go widziałam, bo już zaczynam wątpić czytając dyskusje? :D

alken

Faktycznie, Tyreese był jakby trochę pobudzony, ale to równie dobrze mogło wynikać z szoku po - jak być może myślał - zabiciu człowieka. W takim wypadku ostatnie, o czym by myślał, to rozwalenie mu głowy (żeby nie było, już to robił - dobił Donnę). Niewykluczone, że koniec końców dowiemy się, jak było naprawdę.

Martin żyje.

alken

Na wiki the walking dead jest napisane, że to on więc istnieje sens tej dyskusji. :)

alken

"ale po co zaprzeczać że to wcale nie jest głupie i nierozsądne, skoro jest?"
"Głupi" niejedno ma imię. Nazywać tak nieroztropne i lekkomyślne zachowania to jedno (choć wg mnie to i tak zbyt mocne słowo), ale zdecydowanie częściej widzę postrzeganie takich sytuacji jako jednoznaczną wadę serialu. No bo wadą serialu jest to, że opowiada on o ludziach, a nie androidach.

"gdyby wszystko co robią bohaterowie było mądre i logiczne to by mieszkali spokojnie w więzieniu i nie byłoby czego oglądać."
Nie mieszkaliby, bo żadne schronienie nie jest w pełni bezpieczne.
Ale mniejsza z tym.

"a co do daryla wskakującego do samochodu i ścigającego porywaczy beth, to nie wiem czemu zwracasz się do mnie bo mi się akurat ten wątek podoba."
Gdzieś to tutaj już czytałem, nie będę się już rozwodził, czyje to słowa. Zauważ w każdym razie, że nie odniosłem się w tym poście konkretnie do ciebie - rozmawiam nie tylko z tobą, odnoszę się raczej do ogółu. Nie widzę sensu w pisaniu kilka razy tego samego, więc napisałem jeden zbiorczy komentarz.

Evangarden

Dokładnie, zgadzam się z alken. Zaczynasz komentować coś co w ogóle nie było poruszone. Nie zauważyłam, żeby któreś z nas pisało, że scena, w której Daryl i Carol ruszają za Beth jest idiotyczna, wręcz przeciwnie - pisałam, że może w końcu będzie jakiś dłuższy wątek z udziałem Daryla.

Wybacz. ale chyba jesteś najbardziej denerwującym użytkownikiem tego portalu. Co się nie powie, to zaraz wkraczasz ty, żeby wylać swoje żale i pretensje, bo ktoś ma inne zdanie od ciebie. Z wielkim bólem zmęczyłam do końca twoją wypowiedź, z niektórymi rzeczami się zgadzam, z niektórymi nie.

Jeżeli sądzisz, że nie ma w tym nic dziwnego, że Daryl otwiera na oścież drzwi, bo myśli, że to pies, zamiast je najpierw uchylić i sprawdzić, czy to nie czasem 2,5 mln szwendaczy, to ja już nie mam pytań. To było tak durne zachowanie, że chyba jedyną osobą, która postąpiłaby równie idiotycznie jesteś ty.

Nie powiedziałam, że ja bym postąpiła inaczej w danej sytuacji ekstremalnej, ale na pewno nie otworzyłabym drzwi nie mając pewności co jest za nimi, , nie poszłabym do lasu rzucać dla zabawy kamieniami w zombie.. itp. itd. Chyba można czasem zbudować akcję, nie krzywdząc w ten sposób inteligencji bohaterów?

Domyślam się, że zdanie ,,takie osoby w świecie TWD byłyby bardzo podobne do Carol - dlatego też dziwię się, że niektóre z nich (powiedziałbym, że nawet większość - taka zastanawiająca zależność) jej bardzo nie lubią, bo poniekąd sami sobie zaprzeczają.'' jest do mnie, gdyż niedawno ja pisałam, że jej nie znoszę. Szczerze mówiąc, to, że jej nie lubię to moja sprawa i średnio mnie obchodzi twoja analiza psychologiczna. Mam prawo lubić kogo chcę, każdy jest inny. I nie czuję się gorsza dlatego, że ty myślisz inaczej i uważasz, że nie mam racji. Także skończ już z tymi swoimi gów*o wartymi analizami bo staje się to już żenujące.

Kilka postów wyżej wspominałam jak to mnie zbeształeś, bo stwierdziłam, że nie podoba mi się wątek Maggie i Glenn'a. Nie uważasz, ze to jest chore? Tak bardzo zatraciłeś się w tym serialu, że straciłeś kontakt z rzeczywistością i nikt nie może złego słowa powiedzieć, bo zaraz obrońca serialu się pojawia? Weź wrzuć na luz i ogarnij, że nie wszyscy mają taki punkt widzenia. Kolega czirne87 przyznał mi rację, bo zapewne wszedł w podobną konwersację z twoją osobą i widocznie czuje się tak samo zażenowany jak ja.
Bardzo dobrze pamiętam również naszą wymianę zdań w którymś tam temacie na forum gry TWD. Na siłę przekonywałeś mnie, że to ty masz rację bo Carver na pewno zgwałcił Rebekę, podając przy tym absurdalne powody. To, że uważam inaczej nie jestem wstanie potwierdzić żadną statystyką, analizą, kwitem ze sklepu, ale takie jest moje zdanie do cholery i tyle. Owszem, masz prawo odpisać mi, że się tym nie zgadzasz i opisać swój punkt widzenia, ale zrób to z łaski swojej bez ubliżania mojej osobie (oczywiście chodzi o naszą wymianę zdań na temat Glenn'a i Maggie, bo tutaj nie przeanalizowałeś mojej osoby - jeszcze.)

AlexaM

Glenn & Maggie, Tyreese, Daryl, oraz każde, choćby najbardziej idiotyczne zachowanie bohaterów TWD znajdują specjalne miejsce w sercu kolegi Evangarden :) Krytykujesz GM? Jesteś przeciw miłości, krytykujesz paprotkę badassa Daryla? Toż to jedna z najbardziej skomplikowanych i złożonych postaci uniwersum! Krytykujesz niezdecydowanie, nieogarnięcie, skrajną głupotę, brak myślenia przyszłościowego Tyreese'a? Jak tak można, przecież to jest szczyt człowieczeństwa! (w domyśle człowieczeństwo oznacza bycie dobrym I głupim, nie dobrym I mądrym). Krytykujesz ryzykanctwo, głupotę, kretyńskie narażanie własnego życia bohaterów? Dostajesz długie wywody, że ta głupota wcale głupotą nie jest :D
Strach się odezwać z krytyką - wychodzi, że TWD jest tworem doskonałym z doskonałymi bohaterami pokazanych w doskonale wiarygodnych i logicznych scenach i to MY się nie znamy :D

emo_waitress

Lepiej bym tego nie ujęła :P Żałuj, że nie czytałaś owej rozmowy na temat Glenn'a i Maggie - uśmiałabyś się. Próbowałam ją odszukać, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, w którym to było temacie, a nie chce mi się przeszukiwać każdego po kolei, bo od tamtej pory powstało 1783626 nowych, bezsensownych wątków.

,,Strach się odezwać z krytyką - wychodzi, że TWD jest tworem doskonałym z doskonałymi bohaterami pokazanych w doskonale wiarygodnych i logicznych scenach i to MY się nie znamy :D''
Jemu właśnie chodzi o to, że oni nie są idealni, a nam łatwo krytykować przed telewizorem. Evangarden uważa, że my zapewne postąpilibyśmy tak samo na ich miejscu, gdyż niebezpieczeństwo czyhające za każdym rogiem, kanibale itp powodują, że bohaterowie tracą logiczne myślenie. A ja uważam inaczej. W takich sytuacjach tym bardziej powinni podejmować racjonalne decyzje. Powrócę jeszcze raz do sytuacji z Darylem i psem. Pewnie sobie pomyślał ,,A, dobra, otworze drzwi to pewnie pies zapukał bo chce dostać konserwę. Nie mam pojęcia co jest za drzwiami, ale otworzę, bo jestem w tak ekstremalnej sytuacji, że nie myślę logicznie''.. No sorry, ale tak to wygląda.

AlexaM

Ach, miałam bardziej na myśli to, że właśnie fabuła TWD nie może podlegać krytyce :)

Też tak myślę. Większość wyłuszczyłam w poście poniżej (nie śmiem zachęcać do lektury ^^), ale jak dla mnie apokalipsa zombi w TWD powinna u ocalałych sprowadzać się do dwóch motywów:
- błędów popełnianych od czasu do czasu, będących wynikiem wycieńczenia fizycznego lub psychicznego, okresowego obniżenia stanu gotowości do walki/ obrony. Wszystko to jest całkowicie normalne, człowiek nie może żyć cały czas na pełnych obrotach. Popełnianie błędów też jest ludzkie. Ale z podkreśleniem, na błędy od czasu do czasu.
- przejścia na tryb "apocalypse now", które nasza grupa powinna już mieć wryte w mózg od 3 sezonu. To w drugim sezonie zamknął się ostatecznie ostatni etap łączący ich z poprzednim życiem. To wtedy stracili ostatnie złudzenia, niewinność wyniesioną z czasów "pre-zombi". To w drugim sezonie poznali ostatecznie najciemniejsze strony apokalipsy: śmierć niewinnych, zmiany w psychice, mrok ogarniający dusze dotychczasowych przyjaciół, poznali też wreszcie po raz pierwszy, że obcy to nie tylko poczciwe Hershe, ale też mordercy i gwałciciele dzieci (grupa Randalla). Popełnili błędy, zapłacili za nie, ale wyszli z farmy.... i jakby to co się stało nie miało żadnego impaktu.
Nie będę się rozpisywać o kretynizmach 3 i 4 sezonu, bo szkoda literek. Moje stanowisko jest jasne: konflikt z Filipem, obrona więzienia przed zombi i Gubernatorem - to wszystko można było pokazać w iście apokaliptycznym stylu, pokazując przystosowanie się Ricków do nowej rzeczywistości. Oni to musieli stracić i tak - ale dlaczego nie w sposób, który żyłował by widzów, którzy smarkaliby w rękaw, że tyle pracy, tyle poświęcenia poszło na marne. A tak to ludziska paczyli, jak wątła siatka raz po raz ustępuje pod naporem wroga..

Doskonałym przykładem o co mi chodzi jest Morgan. Morgan Apokalipta, który szybko dostosował się do nowej rzeczywistości, który był mega ostrożny i mądry, który popełnił 1 LUDZKI BŁĄD, za który zapłacił najwyższą cenę, ale który żył dalej w doskonale przystosowanym do warunków miejscu nie ufając nikomu i popadając w szaleństwo, równocześnie nie rezygnując z obrony.
Morgan, jego wątek, są wg mnie UOSOBIENIEM APOKALIPSY, jest tu wszystko: doskonała strona techniczna oraz doskonały, pełnowymiarowy wątek ludzki.
I dało się obejść bez głupoty? Dało. Morgan popełnił jedne błąd. JEDEN. Ricki tak się szmacą cały czas :D

emo_waitress

To Daryl ma paprotkę?

Valdoraptor23

No a co ma wyszyte na kamizelce na plecach?

emo_waitress

Skrzydła? xD

Valdoraptor23

:O
Dałabym sobie NOGĘ UCIĄĆ, że paprotkę!

emo_waitress

Całe szczęście, że już WYSZŁAŚ z błędu :D

Valdoraptor23

Całe szczęście, że PRZYBIEGŁEŚ mi z pomocą :)

emo_waitress

Nie mogę przestać się śmiać po przeczytaniu tego :D

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

paprotka by miała większy sens jako kamuflaż

emo_waitress

hahaha też się tak właśnie zastanawiałam o jakiej paprotce mówisz :D

emo_waitress

http://www.filmjackets.com/TV_JACKETS/the_walking_dead/daryl_dixon_vest-008a.jpg
:P

ocenił(a) serial na 10
AlexaM

obczaiłam ten odcinek kiedy Daryl otwiera drzwi bo myśli, że za nimi jest pies. i faktycznie to prawda, ale przed tym jak otworzył drzwi to siedział z Becia w kuchni i w oddali słychac było nagle te róże puszki itp które wcześniej porozwieszał w roli alarmów ale i szczekanie psa. Dlatego więc na luzaku otworzył drzwi a nie robił profilaktycznie obczajki co za nimi jest

ISeeFire21

Wiesz co, jakoś nadal mnie to nie przekonuje :) Mimo wszystko w czasach zombi miałabym oczy dookoła głowy i nawet jeżeli myślałabym, że za drzwiami jest NAJPRAWDOPODOBNIEJ pies to i tak bym to najpierw sprawdziła. Sposobów na sprawdzenie kto jest za drzwiami jest mnóstwo. Nie mógł zajrzeć po prostu przez wizjer - w Stanach nie ma czegoś takiego? Nie mógł wyjrzeć przez okno? (To tylko przykład, bo nie wiem czy akurat miał możliwość zobaczyć cokolwiek przez okno).

Poza tym skoro już twórcy musieli jakoś sprawić, że trupy wbiłyby się do domu, to mogli to zrobić w mniej żenujący sposób. Wystarczyłoby, że Daryl lekko uchyli drzwi (w ramach ostrożności), żeby zobaczyć co wywołało ten hałas, o którym wspomniałaś. Pod naporem kilku trupów po prostu nie dałby rady ich z powrotem zamknąć i przedostałyby się do środka. Nie wygląda bardziej realistycznie? Nie ubliża inteligencji Daryla? Nie :)

Evangarden

Cały czas zapominasz, że mówimy o trwającej już bodajże 2, czy nawet 3 lata apokalipsie zombi i zestawianie egzaminu na prawko, od którego zależy tylko strata kasy na kolejne podejście, z sytuacją, w której na każdym kroku grozi tobie i twoim bliskim straszna śmierć - lub los gorszy niż śmierć - powinna na chłopski rozum przestawić zachowanie ocalałych na ekstremalne tory.
To właśnie stres o którym piszesz powinien wywoływać stany paranoidalne, a jeżeli dodamy do tego ostatnie przeżycia, to tym bardziej nie rozumiem, jak możesz tłumaczyć ich lekkomyślne zachowanie, twierdząc że jest całkowicie normalne.

Najpierw piszesz, że Rick mądrze powiedział, że sekunda nieuwagi może kosztować życie. ZDANIE PÓŹNIEJ piszesz, że co jest złego w tym, że ktoś idzie się w nocy odlać oraz co jest złego w tym, że nie sprawdzono co złamało gałązkę :D No to jak jest: my mamy rację wymagając od bohaterów elementarnej ostrożności - co sam popierasz, czy jednak jak dalej piszesz olewanie ostrożności to nic złego? :D

Złamana gałązka ostatnio skończyła się prawie gwałtem na Mich i Carlu i śmiercią Ricka i prawdopodobnie jego towarzyszy po strasznych losie zgotowanym im przez Joe. Był tego świadkiem Daryl, który kilka nocy później słyszy znowu złamaną gałązkę - co powinno mu włączyć wszystkie alarmy w głowie. Szczególnie że ten sam Daryl przez zlekceważenie zasad ostrożności stracił - też dopiero co - Beth. Ale dla ciebie organizowanie obrony, sprawdzenie potencjalnego zagrożenia jest niepotrzebne :) No poważnie?
Rzeczą ludzką jest bycie nieostrożnym, człowiek to nie maszyna. Ale jest różnica w byciu nieostrożnym we współczesnym kraju europejskim, a byciu nieostrożnym w czasie zombi apokalipsy, gdzie ze wszystkich stron czyhają albo zombi, albo świry, albo mordercy, albo gwałciciele, albo kanibale. Którzy nawiasem mówiąc znajdują się w promieniu kilku kilometrów od grupy Ricka.
Normalne są krótkie, tymczasowe obniżenia "stanu gotowości", popełnianie mających straszne skutki błędów. Człowiek to nie nieomylny robot, bywa zmęczony, rozkojarzony, głodny, niewyspany. Ale Ricki mają nieustanny ciąg pomyłek i nieostrożności, to jest nieprawdopodobne!

Nie bronię Tyreesowi przeżyć, niech się chłopina cieszy luksusami, na które nie stać poza nim i księdzem NIKOGO. Jak tak strasznie przeżywa, to niech przeżywa i wyrabia normy na uczucia i filozofowanie. Ale skoro nie potrafił zabić człowieka, który mówi o spuszczaniu krwi z jednego dziecka i grozi skręceniem karku innemu dziecku, to niech o tym po prostu POWIE. A nie KŁAMIE.
Tak bardzo bronisz człowieczeństwa Tyreese'a ale spokojnie przechodzisz do porządku dziennego nad dwulicową i kłamliwą naturą Chodzącej Dobroci. On jest pierwszy do mówienia o zbrodniach Carol, ale zabicie Lizzie już chce przemilczeć, bo go postawi w złym świetle. O Martinie też milczy, mimo tego, że zostawiając go żywego naraża grupę. Kłamstwo, wybiórcze mówienie prawdy, robienie z siebie ofiary, robienie z siebie lepszego, niż Carol i reszta grupy, bo nie brudzi sobie rąk - zaiste obraz człowieczeństwa!

Oczywiście najłatwiej jest powiedzieć: o dobrze się mówi, jak się siedzi z pełnym brzuchem w domu! No cóż, to chyba oczywiste :) Ale większosć krytyki zachowań i głupoty bohaterów TWD nie ma na celu mówienie z nosem w górze: ja bym inaczej to zrobił/a. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego fabuła TWD pędzi kosztem inteligencji bohaterów. Więzienie mogło paść tak czy siak, po ciężkiej walce, mogło przetrwać atak zombi, które przedarłoby się przez większe zabezpieczenia, niż chybotliwa siatka, Daryl mógł stracić Beth bez kretyńskiego otwierania drzwi - jednym słowem wiele z wątków fabularnych mogłoby zaistnieć w inny sposób, niż dzięki przejawom głupoty, lekceważenia, nieostrożności, na którą nasi bohaterowie kilka lat w głąb apokalipsy, po tylu przygodach, stratach, nieszczęściach, zdradach NIE MOGĄ SOBIE ZWYCZAJNIE POZWOLIĆ.

Żeby nie było, że piszę "jak mi się wydaje" - zapytałam dziadka, jak się żyło w czasie wojny pod względem właśnie naszego tematu. Dziadek podał mi mnóstwo przykładów, jak on i jego rodzina przestawili się na "tryb wojenny", jakie środki podejmowali, żeby nic nikomu się nie stało, żeby przetrwać. To co mi powiedział, tylko potwierdza moje oczekiwania wobec ekipy Ricka :)

Na koniec przywołam tylko przykład serialu Spartacus, gdzie nieszczęścia spotykają tzw. dobrych bohaterów, którzy jednak w miarę swoich możliwości walczą o siebie. I też popełniają błędy, za które płacą. jakże inaczej ogląda się porażki, nieszczęścia ulubieńców, kiedy ma się świadomość, że dali z siebie wszystko, że wykazali się sprytem, że walczyli o siebie, minimalizowali straty - a przegrali, bo po prostu tak musiało być, bo ktoś okazał się silniejszy, sprytniejszy, czy po prostu większym sku*wysynem. Dlaczego w TWD nie mam tych wrażeń?

emo_waitress

,,O Martinie też milczy, mimo tego, że zostawiając go żywego naraża grupę. Kłamstwo, wybiórcze mówienie prawdy, robienie z siebie ofiary, robienie z siebie lepszego, niż Carol i reszta grupy, bo nie brudzi sobie rąk - zaiste obraz człowieczeństwa!''
Do tej wypowiedzi dorzucę jeszcze od siebie, że skoro nie chce nikogo zabijać to dlaczego zawsze pierwszy wyrywa się do opieki nad dzieckiem? W ostatnim odcinku powiedział, że ,,zawsze jest w gotowości by chronić małą'' - jakoś nie widać, o czym świadczy scena z Martinem. Owszem, opiekuje się nią, ale zlikwidować niebezpieczeństwa nie był już w stanie. Poza tym jego zachowanie jest dosyć śmieszne, bo jest dorosłym człowiekiem, dużych rozmiarów, a poza tym jest MĘŻCZYZNĄ, a wysyła Carol samą, żeby odbiła 15 osób z Terminusa, bo sam woli się bawić w niańkę. No ludzie.

,,Żeby nie było, że piszę "jak mi się wydaje" - zapytałam dziadka, jak się żyło w czasie wojny pod względem właśnie naszego tematu.''
Zazdroszczę, że jeszcze możesz wysłuchać tych opowieści. Korzystaj póki możesz :)