Czołem droga młodzieży i droga starsza młodzieży :D Pozwolę sobie podsumować ostatnie odcinki poprzerwowe.
Jak wszyscy wiemy TWD jest serialem... khem.. "specjalnym", do którego normalne kryteria ocen nie mają zastosowania, dlatego posłużę się kryteriami ... khem... "specjalnymi".
Przede wszystkim przez milisekundę zobaczyliśmy półnagiego Rycha, dlatego ten półsezonik zaliczam do udanych :P
Nie będę robić podsumowania odcinkowego, bo wszystkie zlały mi się w jedną masę, dlatego podsumowania dokonam zasobami ludzkimi:
- Carl. No cóż, jak to mówią starożytni górale: dupa, Jaś i skrzypce. Nie wiem, jak można tworzyć serial postapo z dorobioną ideolo i pozbyć się bachorexów, będących przyszłością tego świata, zostawiając same stare grzyby (przepraszam - starszą młodzież :P), które od 8 sezonów wałkują te same zachowania tylko o różnych porach roku, zazwyczaj w lesie. Zakładam, że śmierć Carlita miała wywołać WSTSZONS i zawrócić odpływającą falę WIDZUF, ale raczej tak się nie stało. Szkoda Carla, nie dość, że śmierć niepotrzebna, nic na niej nie ugrali, to jeszcze kazali mu napisać głupie listy
- Rychu. Rychu mój kochany miał prawie cały dobry półsezonik, bo a) jest dalej bardzo atrakcyjnym mężczyzną, b) miał całkiem normalną żałobę. Aż byłam zdziwiona, że nie było ani jednego Carla w białym garniturze z goździkiem w butonierce, nie było nawet jednego telefonu! Rychu się wku*wił, Rychu szalał z nienawiści, Rychu rzygał żałością, Rychu nie chciał czytać lista od syna i to było ok. Co prawda nie kumam tej litości do Negńczyków na koniec, ale mogę to podciągnąć pod fakt, że Rychu spojrzał na Morgana, a Morgan spojrzał na niego i Rychu pomyślał se: ja pierdziuuu, azaliż taki mój koniec? I się ogarnął.
- Michonne. Migła w tle
- Jesus. Mignął w tle. Chyba dopiero w finale się odezwał i zaniebieszczył ocznie (?????)
- Negan. Szczęście tego gościa można mierzyć już tylko takimi miarami, jak np. ciężar czarnej dziury, czy cuś. Ilość kul wystrzelonych w jego kierunku, ilość wyprowadzonych ciosów, to ile razy się wymigał od pewnej śmierci - łał. A jeszcze większy ŁAŁ za to, że mimo tego wszystkiego, co gościu zdziałał, mimo tylu śmierci, za które odpowiada, za to, że TERAZ jechał z zamiarem zabicia Ricków - jego przeciwnicy wciąż i wciąż darują mu życie. Więc raz ma szczęście, kiedy ktoś CHCE go zabić, żeby potem mieć szczęście, bo zostaje oszczędzony. Ja poproszę łyżeczkę tego negańskiego szczęścia, jestem pewna, że dojadę na niej w zdrowiu i dobrobycie do późnej starości.
Poza tym Negan jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną, ma wdzięk, miły głos, jakoś mniej się gibał i fajnie mi się go oglądało. Podobało mi się też, jak był łopatologicznie kreowany w tym półsezonie, jak super porządny gościu w przeciwieństwie do "złego Simona". Momentami było to już prześmieszne, Negan wzdrga się i chwyta teatralnie za perły na szyi, brzydzi bezsensowną przemocą, bo ON stosuje SENSOWNĄ przemoc, tak, taka istnieje! :D I wszyscy dookoła dają się na to nabrać, co było niesamowite, ale kupuję to, znam przykłady z życia, kiedy dorabiane są całe piętrowe argumentacje do wyboru mniejszego zła, bo przecież jest jeszcze insze, gorsze. Muszę też powiedzieć, że decyzje Negana wydały mi się słuszne, szczególnie ta ostatnia. No i chłopina wiedział dokładnie co powiedzieć Rickowi, żeby najbardziej zabolało..
- Simon. niewątpliwy wygrany tego półsezonu. Obiektywnie miał rację, jego zachowanie było zgodne z charakterem i było logiczną reakcją na wydarzenia.
- zdziwiłam się, że pod smrodliwą, tępawą maską śmietnikowej Galadrieli (uj wie jak się kobita nazywa) kryła się jak się okazuje całkiem znośna osóbka. uważam tą panią za kolejny plusik ostatnich odcinków, autentycznie mi się podobała, aczkolwiek darowania życia Neganowi, bo kijaszka do zabijania nazwał imieniem żony jej nie daruję :D
- Dwight - przyznam się, że nie zwracałam na niego uwagi, był zawsze w towarzystwie kogoś bardziej charyzmatycznego
- najświętsza panienka Maggie, czy pobito rekord wymawianych nabożnie pochwał pod jej adresem? Chyba tak. Jej zagrożona ciąża samoistnie się uleczyła i przeszła przemianę w ciążę słoniową, rozwiązania spodziewamy się w roku wyborczym, nic nie przysparza głosów wyborców jak bobas
- Siwa "jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam", co prawda Rychu właśnie stracił syna i dom i jakoś daje radę, ale gdzie mu tam do ciebie, Mocarzu. U starowińki z kałachem bez zmian
- Morgan prawdziwy wszechapokaliptyk godnie kontynuuje najbardziej chwalebne tradycje Wielkiego TWD, jako jedyny, samotny, acz dumny i niezłomny widzi zjawy, używa zdań złożonych z max dwóch słów, w których jedno musi kończyć się na n't. Dziękuję Morganowi, bez niego nie czułabym tego wzmożenia godnościowego, bez niego nie byłoby patryjotycznego wzruszenia, towarzyszącego seansowi z TWD. Niestety ze wstydem przyznaję, że jak nieopatrznie zapiję podczas seansu TWD i pojawi się Morgan, wraże ideologie pokonują osłabione chmielem i słodami jęczmiennymi tewudebariery i znajduję się nagle z banerami MORGANIZM NIE PRZEJDZIE. Ale jak tylko wypowiem magiczne I ain't, od razu wraca mi moc i znów mogę walczyć z sensem i logiką :)
- Judith. rośnie szybciej, niż dzielą się komórki w łonie Maggie
- Aaron. Ale się nagrał! gadka szmatka, "FIGHT" buch głową w błoto, baby: no musimy FIGHT, nie ma wyjścia, musimy tylko wycyrklować tak, żeby mieć Wejście
- Eugene. no więc szkoda chłopa, buuu, jednak jest dobry, (da fak????????), a miał takie dobre teksty, relację z Neganem i i ja pierdziu ten rzyg, no przecież to było so cool, praaaaaaaawie, poziom Z nation!
Pewnie kogoś pominęłam, hm, Greg był sobą, czyli super osom, Arab był miły i pozytywny - nieczęste w TWD, co też na plus, mało Ezekiela i Gabryjela, co też na plus, Eryk dalej błądzi gdzieś tam chory, to na minus, ten nowy ex-więzień Zbawca z loczkami to chyba będzie nowy love interest Maggie, Rosita, Daryl, Tara i ta młoda - co oni jeszcze robią w tym serialu.
Co poza tym:
- milion lat apokalipsy, identyko sytuacja w więzieniu i ciamajdy jeszcze się nie nauczyły, że trzeba zamykać drzwi, a chorych trzymać pod kluczem w osobnych pomieszczeniach
- zmiana w zachowaniu i stanie się dobrym oznacza ubranie koszuli w kratę
- milion lat apokalipsy, identyko sytuacja w więzieniu, identyko sytuacje w innych okolicznościach, ale ciamajdy nie nauczyły się, że nie daruje się życia wrogowi, a SZCZEGÓLNIE szefowi wrogów. Maggie, która straciła ojca i rozdzieliła się z siostrą, przez żywego Gubernatora zareagowała jako jedyna prawidłowo. Ja po prostu tego nie kumam i nie rozumiem, to nie jest początek apokalipsy, kiedy wszyscy mają świeżo w pamięci i wciąż żyją jedną nogą w tamtym świcie zasad. Minęły lata, bliscy zginęli, domy zostały utracone, rodziny rozbite przez dokładnie takie decyzje, jakie teraz znowu podjęto. Negańczyki nie są grupą, z którą można się dogadać, z którą prztykano się o zasoby jak równy z równym. To pasożyty, którym pasożytnictwo odpowiadało, którzy tylko zabierali i zabijali i nie ma znaczenia, jak to "lepsze zło Negan" tłumaczył, że zabija tylko jednego, podczas gdy inni to hoho! pół osady. Ten jeden też jest czyimś bliskim i mówienie takiej Maggie, że był tylko jeden Glenn, a mógł być jeszcze Józek, Władek, Broncia i Czesia jest to w jakiś sposób ok - nie jest ok. Negany żyły tym życiem, akceptowały reguły i teraz Ricki jak chcą, to mogą przeprowadzać ewaluację: komu się to podobało, komu nie, kto przystąpił z ochotą, kto to zrobił, żeby przetrwać, kto szukał zaczepki, byle okazać swoją władzę, kto chciał się dogadać i przejść przez to "jestę Neganę" bez brudzenia sobie rąk. Finałowy widok Negańczyków hodujących warzywa rozbawił mnie do łez. Tak, szczególnie top manadżment, do tej pory po prostu BIORĄCY SOBIE co chce do sandłicza, teraz będzie hodował składniki od ziarenka :D
Podsumowując: nawet spoko mi się oglądało ten półsezonik, na pewno lepiej, niż ten jesienny. Było mnóstwo głupot, był helikopter lol, nowa śmieszna grupa urzędniczek, ale ogólnie jak na TWD, było nawet ok :)
Za dobra postać :P Mam jedynie nadzieje że nie zepsuje się jak Daryl czy Maggie.
>>>>Lubię Ryszarda, ale to taki zakłamany, dwulicowy yebany hipokryta i despota :) No na koniec pozwolę sobie przypomnieć, że cywilizowany Rychu nie miał oporów przed mordowaniem z zimną krwią Negańczyków<<<
I tu trawiłaś w istotę problemu. Gówno wylało przez właśnie przez niego. Pamiętam jak "szlachetny" Rychuhu" oblał nas kilka razy zimną wodą swojego sku.rfy.synstwa
Na 85% stwierdzam że pan Grajms jest tchórzem zwłaszcza jak stanie przed nim równy lub silniejszy.
Bo tak właśnie będzie. Nie dość że zniknie to jeszcze sporo namiesza w życiu jeźdźców apokalipsy z Rickiem na czele.
Twój post przekreśla jedna rzecz. DLACZEGO tak mało o dr Eugene Porterze??? O Neganie się rozwodzisz na pół strony, a przecież on nie dorównuje mu do małego palca stopy. To już chyba klątwa tej postaci, niedoceniany przez bohaterów serialu jak i widzów. Dla tych pierwszych zawsze kończy się to źle. Najpierw nauczkę dostał Rick a potem tak wielbiony przez wszystkich Negan. No a wcześniej Abraham wystrychnięty na dudka i robiący za osobistą eskortę. Dr Porter w uniwersum TWD to Robert Oppenheimer, człowiek, który potrafi zmienić losy wojny w pojedynkę, przyszłość ludzkości, , po prostu jednostka wybitna. Jeśli by rozłożyć wojnę Zbawców z ekipą Ricka na czynniki pierwsze, pomysły Eugene'a zawsze miały kluczowe znaczenie, to dzięki niemu Zbawcy wydostali się cali i zdrowi z pułapki, to dzięki niemu ostatecznie Alexandria i jej sojusznicy wygrali wojnę. Nie ma co ukrywać, większość bohaterów tego serialu to mięso armatnie, neadertalczycy. Eugene to homo sapiens superrior.
Ależ! Doceniam dr Portera całym swoim jestestwem! Dlatego tak zabolała mnie jego nagła zmiana, bo Eugene właśnie wydał mi się jedną z niewielu postaci, które wg mnie działały z sensem. Np. nie rozumiem dlaczego zwrócił się przeciw jedynej osobie, która go szanowała, chwaliła, obsypywała komplementami, nagrodami, u której boku żyło się mu najlepiej... chyba od zawsze! W interesie Eugene'a i zgodnie z jego charakterem i modus operandi, o którym wspominasz - Eugene powinien robić wszystko, WSZYSTKO, żeby Negan wygrał. Dosłownie mamy scenę, w której Rosita go obraża, scenę, w której Negan go chwali i Eugene wybiera Rositę. WTF?
Nie jestem pewien czy Negan szanował Eugene'a. Jego zarządzanie kadrami opiera się na zastraszaniu w stylu "Sprzeciwisz mi się to zapoznam cię z moją Lucile albo żelazkiem". Eugene sprzedał duszę diabłu, ale nie miał właściwie większego wyboru. A skoro już musiał pracować dla Zbawców to dlaczego z tego nie skorzystać i nie pławić się w dobrobycie? Niemniej ta nagła wolta faktycznie jest trochę naciągana. Może jednak Eugene jest bardziej ludzki i sentymentalny niż sam chciałby przyznać. W końcu by zagłuszyć wyrzuty sumienia wpadł prawie w alkoholizm.
O ile dobrze pamiętam, to Negan cisnął go tylko na samym początku. Kiedy Eugene pokazał już, co potrafi i odnalazł się w systemie, Negan stał się dla niego zdecydowanie miły. Zresztą był też taki wobec swoich najbardziej oddanych "kapitanów", np. tej kobity z tatuażem na szyi - aczkolwiek to wobec Eugene'a jest pokazany, że wręcz nie może się go nachwalić.
Eugene miał u Negana jak pączek w maśle. Miał WSZYSTKO, co chciał, jedzenie, zabawki, pełną obsługę i jeszcze ludzi do rządzenia. No i szacunek.
Mam wrażenie, że jesteś niepocieszona tym, że Negan przeżył. Nie mogę się z tym zgodzić ;)
Bardzo dobrze się stało, że został oszczędzony. Przede wszystkim dlatego, że to najciekawsza postać w tym serialu. Jest świetnie grana, wiele osób darzy znacznie większą sympatią postać Negana niż Ricków i innych "dobrych". Obok tej postaci nie da się przejść obojętnie, według mnie jego śmierć byłaby fatalna dla serialu i twórcy nie mogli sobie pozwolić ot tak na pozbycie się jej z ekranu. Negan przegrał, ale ma jeszcze ogromny potencjał i z pewnością będzie z nim bardzo ciekawie w przyszłym sezonie. Co tu ukrywać, facet przyciąga do oglądania tego serialu, zabicie go byłoby jak zabicie kury znoszącej złote jaja. Jesteś więc w mniejszości osób, które chciałyby jego śmierci. Poziom serialu by w moim odczuciu spadł jeszcze bardziej, bo jeśli ktoś go podnosił w ostatnich sezonach, to była to postać Negana. Ja Negana polubiłem i bardzo liczyłem na to, że przeżyje. Decyzja Ricka mnie ucieszyła i uważam, że jest w pewnym stopniu słuszna i uzasadniona. Maggie można zrozumieć, że chce jego śmierci, to oczywiste. Ale jeśli zamierza zaburzyć nowo powstały porządek... powinna zaakceptować taki stan rzeczy i się z tym pogodzić. Żądza zemsty nic dobrego nie przyniesie, doprowadzić może tylko do konfliktu wewnątrz który może się źle skończyć. Jeśli tak będzie, strzał w zęby lub kula w łeb.
Nie podzielam także Twojego zdania na temat Zbawców. Stwierdziłaś, że nie powinno się im wybaczyć, że nie można im ufać bo źli będą złymi i że nie można się z nimi dogadać. Nie zgadzam się.
Wśród ludzi Negana były osobniki jak Simon, którzy faktycznie, byli źli sami w sobie. Ale wrzucanie wszystkich Zbawców do jednego wora... No nie wiem. Przykład Dwighta czy tego blondaska ze Wzgórza pokazuje, że są tam ludzie normalni, w których drzemie dobro. Dwight też się zachowywał jak potwór momentami, a przecież każdy widzi, że tak naprawdę jest znacznie lepszym człowiekiem niż sprawiał wrażenie, tylko został złamany i upokorzony przez Negana. Z czasem jego dobra strona wyszła na jaw. Zrobił wiele złego, ale nawrócił się. Na to nigdy nie jest za późno. Zbawcy to nie jest banda psychopatów, tylko ludzi zastraszonych przez Negana, którzy robili to co trzeba w ich i jego przekonaniu, by przeżyć. I przecież dobrze im się powodziło, za posłuszeństwo byli dobrze traktowani, niczego im nie brakowało.
Dwight ucierpiał, bo przecież kombinował, stąd został poparzony żelazkiem i odebrano mu żonę. To była kara za nieposłuszeństwo. Potem jednak stał się jednym z najważniejszych i najwierniejszych Neganowi Zbawców, do czasu.
Nie zamierzam już twierdzić, że na 100% nikt nic nie będzie kombinował, bo możliwe, że są tam jednostki, które będą chciały się zbuntować. Ale jest tam dużo normalnych ludzi, które z natury nie są źli. Oni też mają dość rozlewu krwi, pod Rickiem będzie im dobrze. Jaki sens w ogóle się buntować, jeśli będą mogli się czuć bezpieczni i żyć w pokoju? Po co walczyć? Co mogą przez to osiągnąć? Nie widzę tego. Ja uważam, że Rick będzie się cieszył respektem jeśli nie wszystkich, to większości Zbawców. Nie trzeba się z nimi już dogadywać, zostali całkowicie pokonani i oszczędzeni przez Ricka, dostali szansę na życie bez walki, w pokoju. Naprawdę, będę bardzo zdziwiony, jeśli dojdzie tutaj jeszcze do jakiegoś konfliktu.
Dużo bardziej niebezpieczna od Zbawców może być pałająca żądza zemsty Maggie, kobieta w takim stanie może zachowywać się jak psychopatka.
Porównywanie Negana do Gubernatora... To są dwie zupełnie inne postaci. Gubernator był psychiczny. Negan nie jest. Myśli dość racjonalnie i trzeźwo. Wie kiedy zabić, a kiedy oszczędzić. Gubernator zabijał bezwarunkowo każdego bez opamiętania, był bestią. Naprawdę trudno dostrzec "normalność" w Neganie? To nie jest postać jednowymiarowa, zła bo zła i koniec. Według mnie Negan nie jest w głębi duszy złym człowiekiem. Ma uczucia, wielokrotnie to pokazywał. Jego brutalna strona w moim odczuciu była na pokaz, by wzbudzić respekt wśród podwładnych i utrzymać władzę i kontrolę w swoich rękach.
Ja bym poszedł nieco dalej i stwierdził nawet, że w pewnym stopniu jest to postać tragiczna. Pokazująca, że zwykły facet może dopuścić się najgorszych czynów w obliczu zagłady, by zapewnić sobie przetrwanie. Ponadto on miał plan na świat. Realizował go, brutalnymi metodami, ale szło mu całkiem dobrze. Gubernator miał jakiś plan oprócz eksterminacji wszystkich otaczających go osób? Negan nie chciał mordować bez opamiętania i bez ważnego powodu, wierzył mimo wszystko w ludzi, nawet w tych, którzy dla niego tylko pracowali i byli traktowani jak służba do dostarczania zasobów.
Negan ukazywał swoje dobre, zwyczajne oblicze. Jak chociażby z Carlem, to jak go przyjął i jak go traktował. Wyglądało to trochę jak rodzinna relacja. To, jak przejął jego śmiercią. To, jak w finale sezonu miał łzy w oczach po walce z Rickiem, gdy ten prosił go o pokój i wspomniał o Carlu. Nie było tam krzty złości, nienawiści, zła. Była to twarz zwykłego, pokonanego faceta, który ma ludzkie uczucia. Nie uderzyłby kijem Ricka, dałby sobie spokój, niezależnie od tego, czy Rick by go zranił czy nie, tego jestem pewny.
To jak spowiadał się księdzu w tej przyczepie, to jak wspominał o żonie, zarówno księdzu jak i Jadis.
Oczywiście, miał bestialskie zachowania, jak ze Spencerem, jak z Glennem i Abrahamem i wieloma innymi. Ale kto w tym serialu ich nie miał? Rick, Morgan, Carol, Daryl, Carl. Każdy z tych postaci, która jest niby po stronie dobra, ma swoje za uszami.
Negan do roli tego złego już raczej nie wróci i wątpię, by wystąpił przeciwko Rickowi. Mocno wątpię.
Co do farta Negana, to fakt. Ale tak jest po prostu to przedstawione przez twórców, a można tego było uniknąć i Negan mógłby żyć, ale nie przeżywać każdej opresji w sposób absurdalny.
Rana zadana przez Ricka nie była głęboka, nie została przecięta tętnica, więc można go było uratować.
Pytanie tylko niby w jaki sposób Rick tak "idealnie" dokonał tego cięcia? Przecież to było błyskawiczne, nie mógł dokładnie wymierzyć cięcia, nie mógł być pewien, że przy tak gwałtownym zamachu jaki wziął, nie zabije Negana, nawet jeśli nie chciał tego zrobić, a jedynie go zranić. I potem ten jego tekst, że Negan żyje. Skąd u diaska mógł wiedzieć, że przeżyje :D
No ale cóż, serial przyzwyczaja do takich sytuacji. Przywykłem :)
Co do tego skąd Rick wiedział, że cięcie będzie odpowiednie to faktycznie bzdura. Ale może początkowo nie planował go oszczędzić. Natomiast to, że później powiedział, że Negan żyje wynika po prostu z obserwacji - było ujęcie pokazujące, że jest tylko ranny.
Odkąd pojawiły się Negany z prawdziwą przyjemnością czytam komentarze takie jak Twój polegające z grubsza na udowadnianiu, że ani Negan taki zły nie jest, ani jego ekipa, bo w końcu mogli być gorsi, mogli więcej zabijać, więcej gwałcić, więcej kraść, więcej siać terroru. A tak to robią to tylko troszku, normalnie jak w tym dowcipie o Stalinie :) Jakby uśmiech, bycie zabawnym i zabicie jednej osoby zamiast dwóch niwelowało zło.
No więc może pozwolę sobie na przedstawienie, co robią Negany, bo chyba mamy do czynienia z pamięcią selektywną:
- zdobywają zasoby stosując tylko i wyłącznie formy opresji. Albo jest to zastraszanie innych osad, zbieranie haraczu, albo forma półniewolnictwa na miejscu, w Sanktuarium. Bo nie oszukujmy się, robotnicy w Sanktuatium nie pracują tak, jak to się odbywa w Hilltop, czy Kingdom, jest to nawet pokazane w serialu
- Negany pasożytują, zabierają, co chcą, stosują dziwaczne hierarchie nawet wewnątrz swojej społeczności, kończące się tym, że jednostki bardziej złe, bezwzględne, silne, mające najmniej moralnych oporów są promowane. Przypominam słynne sandwiche, przypominam scenę na drodze z Abe, Saszą i Darylem, przypominam wszystkie zbierania haraczy: oddajcie wszystko co macie, bo to należy do Negana. Nie ma żadnej formy wymiany, Negan nie sili się nawet na udawnie, nie ma tak, że np. obiecuje ludzi do ochrony osady w zamian za jedzenie. Nie. Po prostu masz dać, bo jak nie, to kogoś zabijemy.
- mój ulubiony argument, czyli Negan zabijał stosunkowo mało, a taki Simon to pół osady! Normalnie drugi Gandhi! Zabił Glenna, a mógł zabić pół Alexandrii, a nawet - omójjezumiłosierny -DZIECKO!!!
- Negan to spoko ziom, feminista, nie pozwala gwałcić kobiet. Owszem, ma harem kobiet, ale nie uprawia z nimi seksu z przymusu, one same mu lezą do łóżka. Oczywiście fakt, że robią to, żeby np. chronić swojego mężulka niedojdę, lub dla całej masy innych powodów wciąż nie jest gwałtem, bo przecież nie ma krzyków ani płaczu, są ładne sukienki. Dokładnie jak np. te kobiety, które uprawiały seks w czasie wojny w byłej Jugosławii za puszkę konserwy dla dzieci, no absolutnie nie możemy o nich powiedzieć, że coś je do tego zmusiło, absolutnie!
Wśród Zbawców panowała chora ideologia, niesprawiedliwa hierarchia, przemoc psychiczna i fizyczna, wymuszenia, tortury, zabójstwa niewinnych ludzi, kradzieże, seks pod przymusem - nawet jeżeli nie był przymus fizyczny, patologie, instrumentalne traktowanie ludzi. Ale hej! Negan tak ładnie bawił się z dziećmi!
Negan nie jest jak Gubi? Suuuuure :)
Gubi trzymał swoją zombi córkę i oglądał głowy w akwarium - Negan nazwał owinięty drutem kolczastym kij baseballowy imieniem zmarłej żony i traktuje go jak osobę.
Obydwaj mają swoje demony, które starannie ukrywają przed swoimi ludźmi.
Obydwaj zbudowali społeczeństwo, które oficjalnie jest super.
Obydwaj stosunkowo dobrze traktują tło "szaraczków" swojej społeczności, przynajmniej nie było pokazane, żeby im coś robili. Gubi był pod tym względem o wiele lepszy - szaraczki Negana były wielokrotnie świadkami odjazdów Negana, żyli też w tym jego zhierarchizowanym społeczeństwie, w brzydkiej fabryce (Łódźbury Gubernatora było wręcz sielankowe).
Bycie podwładnym Negana to była akceptacja jego metod. I o to mi głównie chodzi. Żyłeś tam, wiedziałeś, skąd pochodzi jedzenie, widziałeś tortury, widziałeś śmierć, widziałeś, jak ktoś po prostu przychodził i zabierał to, co masz, bo miał do tego prawo. I proszę, ale nie oszukujmy się w kwestii kto chodził na zewnątrz, a kto zostawał w Sanktuarium pracować. Większość robotników Sanktuarium, ludzi potencjalnie niewinnych, przymuszonych do tego życia okolicznościami zginęła podczas ataku zombi. Zostali tylko ci, którzy walczyli, których przejęła Maggie, którzy poszli z Neganem na Hilltop. Zostali więc właśnie ci, którzy aktywnie uczestniczyli w atakach, pobieraniu haraczu, ludzi bezwzględnych, obytych w walce. Którzy w pełni akceptowali życie, jakie im oferował Negan. Jakoś nie trzeba ich było namawiać na atak na Hilltop, jakoś Simon też nie miał trudności ze znalezieniem ludzi gotowych do wyrżnięcia śmieciarzy i Hilltop. Nigdzie nie było przymusu.
Tyle w temacie ludzi, którzy "mają dość rozlewu krwi".
I ci ludzie żyją teraz między tymi, których do niedawna jechali wyrżnąć. No po prostu kosmos pływający w oparach absurdu.
Negan jest postacią dość tak ok. Śmieszył mnie strasznie z początku, uważałam go za postać idiotyczną. Odkąd przestał się tak śmiesznie gibać, coś tam się ogarnął, zrobił się jakiś taki bardziej przystępny, choć jako villain wciąż jest dla mnie postacią bardziej memiczną, niż realną (no ale TWD jest w ogóle serialem tak oderwanym od logiki, sensu i realizmu, że taki Negan wpisuje się tu idealnie). Dla mnie Negan może se być jeszcze 50 sezonów, ja mu nie bronię. Czego nie rozumiem, to że po wszystkich tych farmach, więzieniach, Woodbury, Joe, Terminusach, po zgliszczach Alexandrii, atakach na Hilltop i Kingdom postanowiono darować życie komuś takiemu jak Negan.
emo_waitress napisała:
„Odkąd pojawiły się Negany z prawdziwą przyjemnością czytam komentarze takie jak Twój polegające z grubsza na udowadnianiu, że ani Negan taki zły nie jest, ani jego ekipa, bo w końcu mogli być gorsi, mogli więcej zabijać, więcej gwałcić, więcej kraść, więcej siać terroru.”
A dla mnie to jest fascynujące. Syndrom Sztokholmski Mode ON, aktywacja zdalna. I to serialem o zombie! To pokazuje, jak postać Negana jest skutecznie zbudowana i prowadzona, mimo pozornego przerysowania i teatralności. To jest serialowa postać, a ma taką charyzmę i power, że manipuluje nie tylko innymi postaciami, ale nawet widzami. Toż to się ociera o geniusz :)
Przepis na taki sukces jest w zasadzie prosty: weź 1 psychopatę, podlej sosem ideolo w stylu „zasady surowe ale uczciwe”, i dodaj najważniejszy składnik: urok osobisty i czarujący uśmiech. I voila! Jak to perfekcyjnie działa…
Neganizm już bardzo ładnie emo_waitress wypunktowała, więc skupię się na samym Neganie. Tylko najpierw chcę uprzedzić, Gooner250, że mam zupełnie inne zdanie niż Ty co do Negana. Nie atakuję Ciebie, tylko podważam Twoją linię obrony tego drania :) Serial się skiepścił, ale skoro z jakichś powodów i tak go dalej oglądamy, to niech chociaż tyle będzie z tego dobrego, że sobie podyskutujemy o zwyrodnialcach :)))
Nie zgadzam się z tym, że Negan to „zwykły facet” i że „nie jest w głębi duszy złym człowiekiem”. Może kiedyś to był zwykły facet. Ale teraz Negan to perwersyjny sadysta, który kocha łamać i zniewalać ludzi. Uwieeelbia odstawiać ten swój teatr z Lucille. Siać terror i czytać w przerażonych twarzach ofiar, z lubością wyłapując każdy grymas bólu i upokorzenia. I nie, brutalność nie jest tu niechcianym, lecz koniecznym środkiem do utrzymania nowego porządku. Jest dokładnie na odwrót. To wydumane zasady neganizmu-zbawianizmu są tylko fasadą i usprawiedliwieniem dla realizacji chorego fetyszu, polegającego na pełnym i bezwarunkowym podporządkowaniu jednostki.
I nie chodzi wcale o przyjemność płynącą konkretnie z zabijania. Chociaż może też, ale nie głównie. Kiedy kogoś zabija, to często wcale nie chodzi o tego, kogo zabił, a o to, na kogo i jak jego śmierć ma wpłynąć. O to, jak to wstrząśnie resztą grupy. Negan nie stosuje morderstwa, żeby wyeliminować tę konkretną problematyczną jednostkę, która stanowi zagrożenie dla jego „nowego porządku”. Bo gdyby faktycznie o to chodziło, to od razu na samym początku zabiłby Ricka, jako przywódcę. To miałoby sens. Tak samo gdy podskakuje Daryl, nie ubija Daryla, tylko Glenna. Zamiast szybko zabić Ricka i uprościć sprawę, woli odstawić makabryczne przedstawienie dedykowane Rickowi, żeby go załamać. Natomiast kiedy okazuje się, że Rick jest jednym z tych trudniejszych przypadków, a bestialskie morderstwo jego ludzi wywołuje w nim tylko jeszcze większą furię i rządzę zemsty zamiast przerażenia i uległości, to Negana jeszcze bardziej to podkręca… Znalazł sobie zabawkę i wyzwanie: rozwalić Ricka. Ale nie fizycznie, tylko mentalnie. Bawi się nim jak kot myszą, uderzając w ludzi Ricka, ale jego samego nie zabijając. Mimo wielu okazji i powodów. Zamiast tego giną często przypadkowe osoby, jak Abraham, Glenn, czy Olivia. Jaka niby w tym sprawiedliwość? Czym zawiniła Olivia? I nie ma znaczenia, czy on ją osobiście zabił, czy jego człowiek na hasło „zabij kogoś”. Chodzi o obaloną teorię sprawiedliwej przemocy. Tylko i wyłącznie od kaprysu Negana zależy, czy będziesz żył, czy umrzesz. Jeśli uzna, że jesteś na tyle: interesujący (Carl), potrzebny (Eugene), odważny i ładny (Sasha), lub po prostu stanowisz pasjonujące wyzwanie (Rick), że szkoda cię zabijać, to będziesz żyć. Przynajmniej dopóki nie pojawi się lepszy powód, żeby cię zabić. Jeśli natomiast masz pecha i Negan oceni cię jako osobę bez wyrazu (Glenn?) albo tchórza (Spencer), to pierwszy pójdziesz do piachu, kiedy następnym razem zajdzie potrzeba poprawić dyscyplinę w grupie.
Można twierdzić, że Negan nie jest taki zły, bo mógłby być gorszy. A ja stawiam tezę, że jest już najgorszy, jaki mógłby być, pozostając Neganem. Oczywiście, Negan nie szaleje przez cały czas, nie kruszy czaszek na prawo i lewo. Zgadza się. Przez większość czasu zachowuje się „rozsądnie”, bo jakieś pozory normalności chce zachować. Z przyzwoitości? Nie. Gdyby był jak terminator, to nic by z tego nie wyszło. To właśnie odpowiedni, dokładnie wyważony miks zwyrodnialca z racjonalnym, czarującym facetem jest kluczem. Terror jest precyzyjnie dozowany. Tylko dzięki temu możliwe jest pranie mózgów i wywoływanie tych wszystkich, tak miłych Neganowi reakcji u ofiar. Wywołuje rozpacz, ale za chwilę daje nadzieję. W sytuacjach skrajnych, traumatycznych, umysł ma zakodowaną desperacką potrzebę racjonalizacji tego, co się dzieje. Czyli tego, co Negan wyprawia, kogo tym razem zabił i dlaczego. W ten sposób nawet po najgorszej akcji Negana człowiek będący pod jego butem nadal rozpaczliwie trzyma się myśli, że był jakiś powód, że może sami sobie zawinili/sprowokowali (np. Daryl obwinia się o Glenna), ale jeśli następnym razem zrobią wszystko jak trzeba, to nikt już nie zginie. Gdyby ta racjonalizacja upadła, gdyby ta nadzieja zgasła, to wtedy nie zostałoby ludziom już nic do stracenia i podjęliby walkę.
Więc Negan nie może (nawet gdyby chciał) sobie chodzić, zabijać i gwałcić, bo wszystko by się posypało. Ale to nie znaczy, że ma zasady moralne, tylko że jest bardziej inteligentny i wyrafinowany od przeciętnego, pospolitego sadysty dręczącego koty w piwnicy, i trochę co inne go kręci.
„Negan ukazywał swoje dobre, zwyczajne oblicze. Jak chociażby z Carlem, to jak go przyjął i jak go traktował. Wyglądało to trochę jak rodzinna relacja.”
Nie no. Poważnie? :D Tu już mam ciarki na plecach. Bo to samo, co dla ciebie jest „rodzinną relacją”, ze śpiewaniem piosenek i gotowaniem spaghetti, dla mnie jest czystą perwersją. Chciałbyś śpiewać mordercy kołysanki, jeść z nim razem kolację, albo patrzeć jak bawi się z twoją siostrzyczką? No proooszę. Może niech cię przekona to, że kiedy jakiś czas później trzeba było Ricka przywołać do porządku (kolejny raz), to nie miał Negan problemu żeby zdecydować, że najlepszym środkiem do tego celu będzie rozłupanie głowy Carlowi. I zrobiłby to, gdyby tygrys nie wskoczył na scenę w ostatniej chwili. Przy okazji. Tamta scena jest ciekawa z innego powodu. Warto zwrócić uwagę na Ricka, który chyba w końcu na chwilę załapał, jak działa Negan. Negan mówi Rickowi, że zaraz zabije Carla i aż przykuca przy Ricku, żeby się porozkoszować widokiem jego zrozpaczonej twarzy. A Rick już o nic nie błaga, tylko z zimną krwią odpowiada, że jeśli Negan chce to zrobić, to i tak to zrobi, a on, Rick, może tylko powtórzyć to co już wcześniej mówił, że kiedyś go za to wszystko zabije. Zwróć uwagę na twarz Negana, jak bardzo, baaardzo się wtedy wściekł, że Rick już nie chce się z nim bawić.
Także dla mnie Negan to psychopata, a większość jego ludzkich odruchów, to wyrachowana iluzja. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w 9 sezonie założył koszulę w kratę i rzeczywiście zmienił się w zwyczajnego, fajnego faceta, bo skoro scenarzyści tak napiszą, to tak będzie. Pozdrawiam!
"Mistrzostwo świata" musieliśmy przejść aż przez dwa sezony, żeby wszystko rozpirzyło się w 5 minut a pod koniec to nawet dobrze nie widziałem, bo mi łzy wzruszenia zalały oczy. No ciekawe ile jeszcze będą to tłuc? Komiksu, o ile wiem, jest, jak dotąd, na co najmniej trzy sezony?
Nie potrafię pisać tak ładnie jak Wy, bogię, a zresztą - ujęliście w poście większość moich spostrzeżeń na temat obecnej serii.
Nie chcę już porównywać obecnego sezonu do poprzedniego, przez ostatnie tygodnie zrobiłem to wystarczająco wiele razy, ale jak teraz sobie poukładam w puszystym łebku, co się w tym sezonie odjaniepawliło... czego tu nie było, zgony randomów i KORALA, strzelaniny, wybuchy, wizyta obcej grupy z albumem pt "Zbuduj se młyna" a nad tym wszystkim lata helikopter.
Plusem był brak cudów CGI jak cyfrowy Bambi czy kwadratowa Sziba spacerująca po klatce. Widok milionowej hordy na koniec sezonu też był tak imponujący, że dopiero po zastopowaniu odtwarzacza i wytrzeszczeniu gał można było ogarnąć, że ta plama na ekranie to wędrujące trupy :)
Straciłem nadzieję w momencie, w którym z serialu odpadł Simon :) Scena w której za pomocą mimiki chciał przekazać doktorkowi, że jego brat jest umarnięty zostanie w moim serduszku na lata :D RIP SIMON! Wątki ślepnącego Gabryjele, zwidy Morgana i resztę bzdur pominę milczeniem :) Rozumiem, że szesnaście epizodów trzeba czymś zapełnić ale tym razem scenarzyści przegięli i to zdecydowanie :)
Nie wiem, co będzie w dziewiątej serii, ale wiem, jak to będzie zapowiadane - że będzie "więcej, lepiej, bardziej, ura bura, szef podwóra!" bo marketing TWD ma opanowany do perfekcji - szkoda z wykonaniem głównego produktu :)
To że Maggie coś odpier.oli wiedziałam. To była kwestia czasu.
Ale że będzie przeciwko Rickom tego się nie spodziewałam :/
Do tego emo Wiesiek idol Daryl... czas by ta dwójka poszła na spotkanie z Glenem...
mam nadzieję że zgodnie z filmem "Jestem legendą" będzie to ostatni (9) sezon tegoż serialu ( bo już mi się nie chce go dalej oglądać) - wszyscy będą żyć szczęśliwie a szczepionka działać i nawet co niektórzy umarli powstaną jak to czasami w takich bzdetach bywa.
A Daryla zostawcie w spokoju bo to chyba jedyna postać dziwnie normalna wśród całego tego skołowanego gówna jakie jest serwowane w tym kiczu. Już skończyły się promocje gejów, lesb, i innej marksistowskiej weny - transów mają dookoła w lesie i na drogach więc czas już to ciemiężone od 3-ciego sezonu widowisko zakończyć. powodzenia w oglądaniu 9-tego sezonu.