Oglądam ten serial bo lubię filmy o zombi, ale coraz bardziej denerwuje mnie on.Bohaterzy zachowują się nie logicznie a grupą dowodzi człowiek który postradał zmysły.Mam wrażenie, że największy problem w tym serialu to teraz "Gubernator" i wszyscy Ci którzy jeszcze żyją a te całe trupy to taka otoczka bez większego znaczenia bo i tak z łatwością rozwalają im łby. Ten serial stacza się. Macie podobne wrażenie ?
"Mam wrażenie, że największy problem w tym serialu to teraz "Gubernator" i wszyscy Ci którzy jeszcze żyją a te całe trupy to taka otoczka bez większego znaczenia bo i tak z łatwością rozwalają im łby. "
Gratuluje, po 28 odcinkach udało Ci się rozszyfrować o czym tak na prawdę ten serial jest.
Przynajmniej chłopina nie będzie się już dziwił że zamiast zombiaków, jakieś "Gubernatory" latają po ekranie.
Co masz na myśli, odbiegną od tematu? Że niby porzucą główny gatunek czyli dramat na rzecz kolejnej fali eksterminacji zombie, niczym w serii Resident Evil? Przepraszam, ale TWD to nie te klimaty.
Bo one nigdy nie były głównym problemem, co zasygnalizowała Ci już Tortuga. Powiedz, jaki gatunek dominuje w "The Walking Dead"?
Jaki jest gatunek każdy widzi, wystarczy przeczytać. Jeżeli weźmiemy pod lupę pierwszy sezon to wszystko opierało się o umarlaków. Teraz to są jakieś poboczne problemy. Czepiacie się tej wypowiedzi "Mam wrażenie, że największy problem w tym serialu TO TERAZ "Gubernator" " - to jest moje zdanie. Wybiegacie dalece od mojego pytania, które zadałem w pierwszym poście.
Jesteś w błędzie. Tak samo jak i teraz, tak samo i w pierwszym sezonie na pierwszym planie były problemy grupy ocalonych. Zombie nigdy nie były najważniejszym elementem opowiadanej historii. Tak de facto ludziom wydaje się, iż pierwszy sezon najbardziej opierał się na trupach, ale są to tylko pozory. Wrażenie to wynika z faktu, iż grupa żyła pod Atlantą w ciągłym zagrożeniu. Już nawet nie chcę wspominać o tym, ze swoje robi też ilość odcinków. Gdyby twórcy zaserwowali by od razu 16 bądź więcej epizodów to byłoby wiadomo czym tak naprawdę jest TWD. Nikt nie miałby wątpliwości.
"Zombie nigdy nie były najważniejszym elementem opowiadanej historii" no pewnie bo od kiedy w tego typu filmach głównymi bohaterami są zombi i ich perypetie. Zawsze są problemy grupy i ich wysiłki o przetrwanie. Ale w tamtym sezonie (czyt. pierwszym) głównym przeciwnikiem były właśnie zombiaki, być może za sprawą tego, "iż grupa żyła pod Atlantą w ciągłym zagrożeniu". W tamtej wypowiedzi miałem na myśli, że to już zeszło na boczny tor.
Wybacz, ale obejrzałem gro filmów o tematyce zombie i w żadnym, dosłownie żadnym grupa ocalonych, ich miłostki, relacje, problemy, załamania, problemy egzystencjalne nie były aż tak mocno zarysowane jak w "Żywych Trupach. Romero próbował w swoich "dziełach" zaimplementować konflikt człowieczeństwa, tyle tylko, że przez nagromadzenie kiczu, wyszło to słabo.
W "TWD" głównym przeciwnikiem naszej grupy są próby asymilacji do nowego otoczenia. Można nawet powiedzieć, że to ich własna natura jest przeciwnikiem każdego z osobna. Zresztą o ile mi wiadomo walki z zombie w pierwszym sezonie było jak na lekarstwo. Pierwsza dwa odcinki, a później już to co wypisałem powyżej.
Oczywiście, że grupa ocalałych w "TWD" jest bardziej zarysowana niż w innych filmach i z tym się z Tobą zgodzę... Dziękuje, że włączyłeś się w dyskusje, jednakże mam inny pogląd co do niektórych aspektów i ani ja Ciebie ani Ty mnie nie przekonasz do swoich racji.
Powiem (napiszę) szczerze, gdyby ten serial skupiał się tylko i wyłącznie na zombi, to nieskestety ale we mnie widza by nie miał. Dlaczego nie pałam miłością do filmów z gatunku zombi ? Ano dlatego, że zazwyczaj maja płytką fabułę lub w ogóle jej nie mają. Ale to tylko moje zdanie, tak jak już napisałam co kto lubi ;)
Podoba mi się przedstawienie zachowań bohaterów (ich zmiany itd) w obliczu zagłady i tak jak już też pisałam, zamiast zombi mogliby być terroryści, zaraza czy też inne paskudztwo. Akurat tu zombi jest fajnym pomysłem czyli zombi tylko w takiej oprawie jak w tym serialu (dla mnie oczywiście)
Nie jesteś sama :) Ja osobiście lubię kino zombiestyczne tylko w momencie kiedy mam ochotę obejrzeć typowy odmóżdżacz. Bohaterzy są w większości przypadków przerysowani, sztuczni, chaotyczni, a ich główne działanie polega tylko i wyłącznie na eksterminacji żywych trupów. Od, przysłowiowa sieka na ekranie. Niektórych tą kręci, ale mnie akurat nie. Sama fabuła również nie powala, a i niektóre rozwiązania są tak absurdalne, że głowa mała. Dopiero TWD uplasowało się na dość wysokim poziomie, pokazując iż umiejscowienie akcji w klimatach postapokaliptycznych z elementem zombie nie musi zaraz równać się masie idiotyzmów. Nie kto inny, a właśnie TWD zapoczątkowało szereg nowych gier, książek i innych tytułów w których postawiono na emocje itd.
nie przesadzaj, w poranku z 78 było pokazane to samo co w TWD, czyli zombie były, ale większym problemem byli inni ludzie i relacje głównych bohaterów.
Nie mam takiego wrażenia.
A odnośnie logiczności postępowania bohaterów, to myślę, że większość z nas w takiej sytuacji w jakiej znaleźli się nasi bohaterowie, ześwirowałaby już dużo wcześniej. A już na pewno nie zachowalibyśmy się racjonalnie i logicznie.
Jedyna wartościowa odpowiedź... Patrząc na inne tematy to dużo osób odbiera to podobnie.Czy rozdzielanie się na mniejsze grupki jest logiczne? Wątpię czy większość by poszła bez wsparcia w pojedynkę. No chyba, że Tortuga033 bo to prawdziwy kozak. No i hxns_KorCa bo posiada podobny "iloczyn" inteligencji.
Ale to wymienianie użytkowników, to sobie mogłeś odpuścić. Później się będziesz burzył, że ktoś Cię "atakuje".
Nie ma to jak robić z bohaterów imbecyli, bo odważyli się po półtora roku samemu pójść na polowanie/poszukanie zapasów. Ewentualnie jeżeli chodzi Ci o sytuację z więzieniem, to był to moment poza kontrolą ludzi i wszystko mogło się zdarzyć. Zbyt duża ilość przeciwników oraz mała przestrzeń robią swoje. A później mówią, że bohaterzy są nieporadni bo nic nie mogą zrobić samemu.
Co prawda ostatnio zagrożenie ze strony sztywnych zeszło na dalszy plan, dlaczego ? hmmm... może dlatego by pokazać ze w tym postapokaliptycznym świecie zagrożeniem są nie tylko zombiaki ale również inni ocaleńcy. Spokojnie na pewno na koniec sezonu będzie rozpierducha niemała i w brzuchach lajkoników skończy 3/4 ekipy bo w końcu trzeba przewietrzyć magazyn przed następnym sezonem.
O też to. Jak widać życie pośród żywych trupów jest trudne nie tylko ze względu na zombie, ale tez na ludzi. W tym sezonie-głownie przez ludzi się piętroli. Mogłoby się wydawać, że wszystko się jakos ułoży, bo mają na to odpowiednią przestrzeń(więzienie) a wtedy baaaaam, nie ma zagrożenie ze strony zombie?-Jest zagrożenie ze strony potworów jeszcze gorszych-ludzi!
Zgadza się, ale to nawet do nas ludzi pasuje, niestety.
A co do tego, że zombi zeszło na dalszy plan, no cóż dla mnie od początku byli planem dalszym ;)
A to, że na naszych bohaterów już też nie robią takiego wrażenia jak na początku akurat jest całkiem logiczne. Nauczyli się jak ich omijać, jak ich nie drażnić, jak sobie ogólnie z nimi radzić itd.
Wątek z gubernatorem bardzo mi się podoba, serial zaczął być kilku wątkowy, jak dla mnie plus. No ale co kto lubi.
Może nie zepsuli, ale stanowczo za szybko go wprowadzili. Uważam, że błędem było pokazanie go już w trzecim sezonie. Stanowczo mogli poczekać aż do czwartego i w nim dopiero pokazać jego postać. Dzięki takiemu zabiegowi twórcy dotrzymaliby obietnic, które złożono jeszcze przed premierą. Poza tym nadal zachowaliby to co w uniwersum najważniejsze czyli relacje między członkami grupy (one nadal są, ale jakość tak straciły na ważności). Brakuje mi tutaj takiego zasiedlania więzienia, jego eksplorowania, poznawania dalszych zakamarków. Przecież ten kompleks jest przeogromny. Ja rozumiem, że AMC ma ograniczone możliwości, jednakże skoro tak dobrze zrobili zewnętrzną stronę więzienia, to i z wnętrzem powinni sobie poradzić.
Caaały czas naiwnie czekam, kiedy Nasz grupka ocalałych będzie miała okazje się zadomowić. Nie wiem, cokolwiek. Pospacerować, powspominać, cieszyć się tym więzieniem. W komiksie było czuć ta atmosferę ,,to nasz dom", tutaj jej nie ma.
Dokładnie tak. Z tych zachowań można przypomnieć sobie tylko jeden moment, góra dwa, kiedy to grupa oczyściła spacerniak. Carol w tedy krzyknęła, że nie mieli tyle wolnej przestrzeni odkąd opuścili farmę po czym reszta jej zawtórowała. Później mieliśmy tylko śpiewnie "Parting Glass" i na tym koniec korzystania z uroków więziennych. Cały urok tego miejsca został zastąpiony ciągłą walką, ciągłymi problemami itd. Już nawet nie chcę wspominać o tym, że cała psychoza Ricka nabiera trochę karykaturalnego wyrazu przez ten zabieg, gdyż dzieje się ona za szybko i to stanowczo. Ile on prowadził tą dyktaturę na naszych oczach? Chyba tydzień, kiedy to w komiksie ciągnęło się przez prawie rok. Oczywiście w wyliczeniach nie biorę kwestii przeskoku czasowego.
Jak już sama wspomniałaś brak tutaj tego cieszenia się więzieniem. Można powiedzieć, że to było wiele hałasu o nic. Pytam się teraz, gdzie to wielkie poszukiwanie pokojów naczelnika, gdzie to szukanie zbrojowni, gdzie te podstawy życia, gdzie nawet to sadzenie tych warzyw na spacerniaku? Nie ma! Ja naprawdę wraz z odcinkiem "Seed" miałem nadzieję, na żywe zekranizowanie okresu więziennego. No cóż, stało się inaczej.
Co do cieszenia się urokami to warto też wspomnieć o incydencie Glenna i Maggie, kiedy ,,cieszyli się" sobą na wieży :D
Niedawno cofnęłam się do komiksowego więzienia i szukałam informacji ile to trwało i tak, prawie rok. I co się pojawia w serialu? No niestety, rozczarowanie. Jednakże dzięki temu zabiegowi akcja bardzo szybko posunęła się naprzód, nie było chwili wytchnienia. Ostatni odcinek zebrał niezbyt dobre oceny ze względu na paplaninę ,,niepotrzebną". Obiecali, że będzie więcej, bardziej, mocniej i szybciej no i.. jest.
No i jeszcze jest kwestia tego, że jakby w serialu wszystko chcieli dokładnie przedstawić, tzn mam na myśli np. sceny sielanki w więzieniu to serial trwałby lata świetlne a ja chcę dożyć zakończenia :)
Biorąc pod uwagę to, ze akcja czwartego sezonu ma toczyć się we więzieniu nadal, to mogli to troszeczkę bardziej przedłużyć. No bo istotna jest ta atmosfera domu, ważne było, zeby pokazać choć chwilową beztroskość. Jesteśmy blisko dziesiątego odcinka, wszystko toczyło się tak szybko, że nawet nie było kiedy ponarzekać na to :D
Spokojnie, skoro 4 sezon ma dalej toczyć się w więzieniu, to myślę że wtedy pokarzą nam więcej relacji.
No trochę tej beztroski jest, pan "Wąs" gotuje zupę i niczym kelner podaje gościom, rozkładają sobie wyprane ubrania tzn suszą je na poręczy, wykładają szmatkami pojemnik dla dzidziusia, niczym w łóżeczku. Maggie powiedziała wracamy do domu. No trochę tego jest, wiem mało ;)
No to z tego co widzę, to kilka takich momentów było. Jednak jak widać, ciągle nam mało. W Woodbury było tego więcej, może dlatego, że to miasteczko to jedna wielka fałszywa rzeczywistość, papierowe domy i ludzie. Wielki plus za stworzenie świetnej atmosfery pozorów w mieścinie. Zakłamana, sztuczna wizja świata bez zombie= no definicja Woodbury. Bardzo zgrabnie to pokazali.
No tak, to dwa skrajne pojęcia domu. Na zasadzie kontrastu. Ale tylko jeden jest bardziej prawdziwy (więzienie) chociaż wydawało się inaczej.
Wiesz, ja odrobinę inaczej odebrałem zapowiedź "bardziej, mocniej i szybciej". Właśnie to zdanie wypowiedziane przez Lincolna utożsamiałem z prawdziwą naturą oraz klimatem więzienia. Akcja w "zwiedzaniu" zakamarków kompleksu pokazała swoistą siłę jaką nasza grupa jest obdarzona, ukazywała strach, obawy, własne przemyślenia, niektórzy bohaterowie doznawali uczucia depresji, odizolowania mimo tego, że żyli w prawie 20 osobowej grupie, zaczęli
zastanawiać się nad własną egzystencją, mimo tego, że żyją w bezpiecznym miejscu, czują, że coś jest nie tak, mają wrażenie, że te próby przystosowania się do otoczenia nie są wystarczające, co właśnie swój odzew ma w postaci Gubernatora i późniejszej zemsty. To symbolizowała dla mnie tamta fraza. Gdyby twórcom udało się przenieść to na ekran z równoczesnym zaimplementowaniem tego cieszenia się walorami więzienia, to uważam, że sezon trzeci byłby niczym cud, miód i orzeszki.
Co do wypowiedzi adastea odnośnie sielanki. Możesz mi wierzyć ale tego by nie było. Wbrew pozorom, bohaterowie nadal mieli masę o wiele bardziej intrygujących problemów niż sam Gubernator, który nie oszukujmy się, ale był takim dodatkiem. Tyle tylko, że te problemy wynikały z natury ludzkiej, a nie przez walkę face to face z drugim żywym przeciwnikiem. Były bardziej poruszające, bardziej wciągające, bardziej zajmujące itd. Niewątpliwie robiły większe wrażanie, niż niektóre obecne wątki serialowe, przy czym Kirkman sprawnie łączył to z takimi typowymi zajęciami asymilacyjnymi do zaistniałej sytuacji.
W tym serialu chodzi o relacje bohaterów po apokalipsie zombie o ich siłach psychicznych a nie o zabijanie zombie.Jak ktoś nie rozumie sensu tego serialu to niech lepiej go nie ogląda.
pozdro
jeśli tak mówisz to lepiej nie ciągnijmy tego tematu jeśli jest taki głupi to po co go oglądasz
Poczytajcie lepiej komiks, Ci, co sie wypowiadacie w tym poscie, a wtedy lepiej zrozumiecie zarys i postaci w 3 sezonie. Po przeczytaniu jak narazie 13 tomow komiksu, rezyser serialu staje na wysokosci zadania.
Komiks jest nawet do sciagniecia w necie. Nie podoba sie,to nie ogladac :) i wtedy dusza bardziej spokojniejsza bedzie. Amen
Masz całkowitą rację Walking dead to głównie dramat zombie zawsze były na drugim planie
Dokladnie derylepl. Juz na wstepie do komiksu Kirkman podkresla ze zombii sa i beda zawsze na drugim planie. I to jest boskie, w porownaniu do wiekszosci filmow o zombii jakie juz ujrzaly swiatlo dzienne.