BOŻE TAKIEGO BULSZITU TO JUŻ WIEKI NIE WIDZIAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem taka
wściekła, że zastanawiam się, czy w ogóle oglądać dalej ten cholerny serial. Po co to wszystko,
po co?!?!?! Po co dawać postaci historię, po co ją rozwijać w sposób zapowiadający, że to
dopiero początek jej przygody, po co wstawiać ją na pół sezonu do main cast (przez całe
poprzednie trzy sezony nie pojawiała się w main credits), po co w wywiadach sadzić jakieś
durne hasła, że będziemy zachwyceni historią Beth, że zobaczymy jeszcze na co ją stać, że jest
silna, że "she's a survivor", tyle było mówienia, że w MSF wydarzy się coś, czego nikt się nie
spodziewa, a przecież do jasnej ciasnej od dobrego roku wszyscy mówili, że to Beth umrze,
gdzie tu to zaskoczenie?! Po co tyle mówić o jej relacji z Darylem, skoro nawet nie było reunion,
jezus maria, ba, nawet nie zdążyli się pożegnać! Ten odcinek po prostu złamał mi serce, ostatnie
parę minut przepłakałam aż mi cała paszcza spuchła. TAK SIĘ NIE ROBI. Co za bulszit. Co za
poor writing. Borze szumiący. I jeszcze to "Beth Greene is alive for a reason", "You will enjoy her
journey" NO NORMALNIE CIESZĘ SIĘ JAK CHOLERA. Po co dawać wskazówki typu zegar
wskazujący na 4 (epizod o Beth), 8 (MSF, w którym jak widać umarła) i 10 (PO
CO?????????????? No chyba, że planują ją wskrzesić, ale to nie Supernatural). Nie, jestem
wściekła, jestem smutna, dalej w to wszystko nie wierzę. Nie uwierzę zapewne do końca całego
sezonu i będę się trzymać jakiejś durnej nadziei, że może jednak coś się wydarzy. Nie
wyobrażam sobie oglądania Daryla w takiej rozpaczy, jaka zapewne nastąpi T_T
Czy ktoś jeszcze uważa, że to był durny zabieg ze strony twórców i głupia, niepotrzebna śmierć?
spoko spoko nie martw sie o Derylka w 10 pewnie umrze i skończy się jego cierpienie :)
Jeśli Deryl umrze to cały - już i tak dozrupcony - świat pójdzie w piz*u, przecież to serialowy kozak który zawsze cało wychodzi z sytuacji. Bez niego grup nie przetrwa :v
Jak "załatwią " Deryla to cholera strzelą sobie w stopę. Tu nawet nie chodzi o to że to kozak, ale przynajmniej ciekawa postać z krwi i kości.
Taka była intencja twórców, żeby wywołać w Tobie takie emocje. Jak widać po wypowiedzi, udało im się.
Znakomity odcinek. Oczywiście szkoda Beth bo jej rola od czasu ucieczki z więzienia nabrała wreszcie charakteru ale jasnym było że w czasie wymiany ktoś znaczący zginie. Osobiście do niedawna stawiałem na Carol która się wyalienowała ale przypuszczałem że twórcy mogą poświęcić Beth. Nie wiem ile sezonów nakręcą ale z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić że co sezon będzie odchodzić ktoś lubiany i mający spore wpływy w grupie Ricka (jesli nie kilkoro). Tak było z Shanem, Dalem, Lori czy Andreą. Zawsze będzie ktoś niezadowolony ale jest to zabieg z którego twórcy nie zrezygnują bo działając w ten sposób wzbudzają spore emocje i kontrowersje i jeśli nie jest się na to gotowym nie powinno się oglądać tego serialu. Zresztą to brutalny świat i każdy każdego dnia walczy o życie. Wyobrażam sobie jaki lament będzie gdy zginie Daryl, Michone, Glen, Magie lub Rick. Oczywiście nie chciałbym tego doczekać tak jak nie chciałem doczekać smierci Beth ale to wkońcu nastąpi. W takiej rzeczywistości w jakiej osadzony jest serial śmierć jest czymś normalnym.
Podsumowując moim zdaniem historia Beth została opowiedziana w znakomity sposób.
Hm...Glenn ma wielkie szanse na outrez , pacząc na komix , Daryl również - choć go w komixie ni ma ,ale słuchy i haluny chodzą takie, Ubicie Michonne byłoby perwerą moim zdaniem nie do przejścia - to taka pozostałość po Andreii która w komiksie dycha i ma się oky, zreszta obie dychają:D no ale zabicie Ricka - o ekskjuze - to byłby koniec wszystkiego i cycując klasyka " nie byłoby niczego bo " nie będzie niczego" . Zwłaszcza że sam twórca uniwersum komixu zaznaczał że historia kreci się wokół Ricka i z bohaiterów to on jest tym nagłówniejszym ... ale z drugiej strony nie czytałam jeszcze ostatniego - nowe tomu komixu - więc w sumie ...
A ubicie Beth w dzisiejszym odcinku - pokazało tylko środkowy palec i to że zapychacz z jej udziałem który poniekąd gdzięś tam mi się podobał był niepotrzebny, tak samo jak ukazanie jej całej przemiany - pyk do kosza ... czyli było to takie wspominajać Sapkowskiego :
"Mylisz niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu". I czymś takim był watek Beth w tym sezonie.
HM no a ja myślę, że Glenowi darują. Nie ma nic do powiedzenia z tym sezonie, chodzi, robi za tło, kompana, nie ma większych problemów, więc jego śmierć wzbudziłaby niewielkie emocje póki co.
i tego pozytywnego akcentu warto się trzymać - najpierw zginie Magie, potem Glen, z kolei Michone, później Daryl a na końcu Rick. Nie czytałem komiksu ale na zdrowy rozsądek można tak przypuszczać - a przynajmniej łatwiej będzie się oglądało :)
To ty jeszcze wierzysz twórcom? No, no... Zastanawiam się czy to nadal naiwność czy już głupota. TWÓRCOM SIĘ NIE WIERZY. Poza tym jak mówią tak o jakiejś postaci, która do tej pory wiele nie znaczyła to oczekuj jednego: 2-3 odcinki, gdzie tej postaci pełno, a potem śmierć. Tak było z T-Dogiem, z Lori czy z Hershelem.
Płakałaś? O mój boziu... No to ja mam chyba serce z kamienia!
Ja po prostu bardzo emocjonalnie podchodzę do odbieranych treści, przywiązuję się do bohaterów seriali, czy gier, więc u mnie płacz w takiej sytuacji to normalka ;) Ponadto Beth jednak była chyba moją ulubioną postacią kobiecą z obecnego składu, przebić mogłaby ją chyba tylko Michonne.
To tylko serial. Nie ma co podchodzić tak emocjonalnie do tego, bo aż się boję spytać jak podchodzisz do codziennych sytuacji.
Mniej emocjonalnie ;) Człowieku, zejdź ze mnie, co Ci przeszkadza to, w jaki sposób przeżywam odbierane treści? o.O
Dobrze, niech każdy sobie ogląda w taki sposób, w jaki chce. Musi Ci się strasznie nudzić, że się tak rozdrabniasz nad tym, że obca laska z internetu płacze jak w serialu umiera jej ulubiona postać :P
No cóż, tez ją lubiłem ale to serial.
Swoją drogą nazwałbym Cię dziewczyną/kobietą, bo laska to trochę brzydkie sformułowanie, ale ok :)
Ale każdy przeżywa i odbiera różne rzeczy inaczej, mnie takie emocjonowanie się serialami, grami, sprawia przyjemność ;) Jeżeli coś nie angażuje mnie w ten sposób (tzn. jest mi obojętne, co postaci robią, czy żyją itd.)
to znaczy, że nie jest warte oglądania.
Ja też nie używam tego określenia, zdecydowanie bardziej wolę "dziołcha" :P
Skoro fakt nie płakania na śmierci Beci oznacza serce z kamienia, to musiałabym również posiadać takowe, a akurat jestem osobą, która się łatwo wzrusza na filmach (dlatego nie maluję się, jak idę do kina :D ).
A jednak na Beci nie płakałam (uwaga, dobre hasło na koszulkę).
Wszystko zależy od tego, jak taka śmierć została pokazana. No sorry, ale jak padała Becia, to się zastanawiałam nad
a) he?
b) kto strzelił do Beci?
c) to była Dawn? o, w którym momencie wyciągnęła broń?
d) no to chociaż popatrzmy na krew buchającą z tętnicy Dawn
e) ej Becia fujara nawet tyle nie potrafiła zdziałać.
Koniec sceny. Poziom emocji: 1/10 (punkcik za: no nareszcie, następni proszę).
Dla porównania płakusiałam na Harrym Potterze (książkach i filmach ^^). Na śmierciach w Naruto po prostu SZLOCHAŁAM. Pozostaje pogratulować tego "dhamatu lóckiego", jakim podobno jest TWD, że nie potrafi wzruszyć widzów śmierciami bohaterów.
Dawn strzeliła przecież, bardziej myślę był to odruch, niż faktycznie chciała ją zastrzelić, tak też zresztą sugerowała jej mina zaraz po. Też uważam, że twórcy lekko beznadziejnie to rozpisali, jakby koniecznie chcieli tą postać uśmiercić i koniec, dla zszokowania widzów i wrzucenia dramy w wątek Daryla, bo mu już za dobrze było, a lepszego pomysłu nie mieli (chyba tak było, bo w The Talking Dead Emily Kinney aż się popłakała, że musi opuścić serial i że cała obsada generalnie była zła dosyć, bo zwykle informację o śmierci postaci dają kilka odcinków wcześniej, a Emily dostała tą informację dopiero przy kręceniu odcinka siódmego).
Scena była wg mnie wybitnie kretyńska. Była tam zła dramaturgia i technicznie było słabiutko. Moja uwaga skupiła się najpierw na dziwnym wykwicie czerwieni na główce Beth (to był jak się okazało jej mózg), potem było zdziwko za zdziwkiem. Scena tym samym została całkowicie wyprana z emocji. Źle się dzieje, kiedy zamiast przeżywać, myślę o stronie technicznej sceny :)
Oczywiście piszę o swoich wrażeniach.
\W tym sezonie w ogóle normą się stało spłycanie czegoś, co w założeniu powinno wywoływać emocje. Przykładowo śmierć Boba została sprowadzona do głupawych rozważań na forum, czy został ugryziony, czy nie, jeżeli tak, to w które miejsce i czemu płakał. A po jego śmierci widać było jakieś poruszenie? Nie, bardziej wzburzyła widzów śmierć Darylowej furgonetki.
W tym sezonie wyłowiłam kilka wątków, które powinny być bardzo emocjonujące dla bohaterów - i przez to dla widzów. Żaden nie został wykorzystany.
Mówiąc, że ta scena byłą słabiutka wyświadczasz twórcom ogromną przysługę. Ta scena to była jedna na najbardziej idiotycznych scen jakie powstały w historii TV. Laska przytula się z Noah, nigdzie nie widać tych nożyczek, potem pieprzy coś do tej policjantki w międzyczasie wyjmując zakamuflowane narzędzie zbrodni i harata nim doświadczoną panią od utrzymywania porządku. Ciekawy jestem jak Beth chwyciła nożyczki w prawą dłoń skoro miała ją zagipsowaną, a na ujęciu już po ataku na Dawn, wyraźnie widać, że atak została przeprowadzony od prawej strony. Odrobiny poważnego traktowania widza bym chciał tam zobaczyć, nie wspominając o tym, że ten wystrzał w głowę był z dupy wzięty, patrząc oczywiście na to gdzie kula przebiła czaszkę.
Naprawdę zastanawiam się co do cholery stało się z tym serialem, mam wrażenie, że nikt tam już nawet ni przykłada się do realizacji tego co ma być na ekranie. Po co było brać się za tak fajny komiks jeśli nie potrafi się wykorzystać jego potencjału.
Specjalnie się poświęciłam i obejrzałam jeszcze raz. O rajuniu, masz rację z tym atakiem :D Tzn. widać, jak wbija nożyczki lewą ręką w prawe ramię Dawn - jakaż to niesamowita logistyka! :D No ale może ona jest oburęczna, więc cichajmy, nie śmiejmy się. Tak samo nie wyśmiewajmy z lamerskiego wbicia nożyczek w kościsty obojczyk i to pod ubraniem, a nie jak myślałam na początku na chłopski rozum w szyję :) I to w ten dalszy obojczyk :D
Z tym strzałem to też dziwno było, bo nie widać, żeby Dawn miała broń w ręce, specjalnie to teraz sprawdziłam, Becia się rzuca i od razu jest strzał. Dlatego kiedy to oglądałam po raz pierwszy, to się zdziwiłam, ze to policjantka strzeliła. Na dodatek zgodnie z trajektorią lotu kuli Becia powinna dostać w podbródek, a wlot kuli jest w jej czółku. Fak lodżik.
Dałem niemiłosiernie ciała z tą ręką, faktycznie uderzenie z lewej. Nie zmienia to natomiast faktu, że sam atak przeprowadzony z lewej ręki wygląda jeszcze bardziej idiotycznie. Przecież pierwsza lepsza osoba trochę ćwicząca wie jak szybko robić unik, a tu mamy policjanta. Jeszcze głupsze jest atakowanie właśnie obojczyka zamiast podbrzusza, które z natury podatne jest na urazy.
I tak jak piszesz, trajektoria lotu kuli jest tak zakręcona jakby zapożyczono jakieś motywy z Wanted z Jamesem McAvoyem.
Efekty komputerowe z tego odcinka są tak żenujące, że szkoda słów. Mam jakieś niezbyt dobre przeczucie, że ten serial skończy podobnie marnie jak Lost.
momentos - ta sena wyglądała na nieco uciętą - widać było że coś majstrowali przy niej .Nie było wszystko logicznie ukazane, bo był przeskok czasowy - nam pokazano tylko to co pokazano a tam należy użyć nieco wyobraźni - ta szamotanina z Dawn nietrwała 3 sekundy tylko być może z 15 sekund - Beth zdążyła ugodzić nożyczkami a Dawn zdążyła wyciągnąć po broń i strzelić tam gdzie strzeliła.
Daj spokój. Niektórym tak bardzo zależy na doszukiwaniu się absurdów i "absurdów" (w znakomitej większości tych drugich), że nie dopuszczają do wiadomości, że prawdopodobnie każda wyszkolona i doświadczona policjantka potrafi szybko i odruchowo dobyć i strzelić z broni, a Beth mogła sobie choćby przełożyć przez cały ten czas tych nożyczek do jakiejś kieszeni (zwłaszcza że nie zawsze filmowano całe postacie i nie pokazano całej ich drogi do miejsca spotkania). No ale nie, bo pokazano, jak chowa ją pod gips.
widzę , że walczymy razem z niedorzecznymi pytaniami co niektórych użytkowników.Niestety ale ludziom w tych czasach brakuje wyobraźni , i to takiej zdrowej.
Pierwsza lepsza osoba ćwicząca, ja chociażby, wie że większość uderzeń ostrym narzędziem z tak krótkiego dystansu jest właściwie niemożliwa do zablokowania (zwłaszcza że na tym etapie kończą się rozmowy i w sytuacji podbramkowej sam ten fakt można uznać za powód do czucia się zagrożonym i obrony). A jeśli doda się do tego totalne zaskoczenie atakiem (nie wydaje mi się, by Dawn dopuszczała możliwość bycia zranioną przez Beth), to już w ogóle.
Poza tym, czy tylko ja odnoszę wrażenie, że Beth niespecjalnie chciała zabić Dawn i chciała się poświęcić? W innym wypadku przecież nie ryzykowałaby w sytuacji, w której w pobliżu niej stało kilku uzbrojonych policjantów i przede wszystkim ugodziłaby w któryś z mnóstwa newralgicznych punktów. Od ciosu w ramię jeszcze chyba nikt nie umarł, zwłaszcza w szpitalu.
raczej uważam, że chciała zabić Dawn. Po prostu nie trafiła tam gdzie chciała.Jej zamiarem było uwolnić szpitalniaków z pod rządów niezrównoważonej osoby.
Wykluczyłbym raczej jej zamiar poświęcenia się - samobójstwo nie jest w jej stylu:)
Już raz chciała się zabić.
Swoją teorię o braku chęci zabicia Dawn popieram tym, że chyba każdy zna kilka newralgicznych punktów na ciele człowieka i wie, że okolice ramienia się do niej nie zaliczają. Chybienie celu też bym wykluczył, bo Beth problemów z koordynacją ruchową raczej nie miała, a Dawn stała nieruchomo.
wiem, że próbowała już wcześniej się zabić - tam był sarkazm:)
Niby stała nieruchomo , ale zrobiła jakiś ruch ręką, w której trzymała broń - mogła lekko się odsunąć.Po za tym Beth niebyła zbytnio rozgarnięta, mogła popełnić błąd.Dawn była w końcu policjantką - jakąś tam wiedze i przeczucie miała - mogła być na taką ewentualność przygotowana.
Niewierze, że Beth zginęła świadomie - w takim momencie , kiedy została uratowana i tylu ludzi ryzykowało życie dla niej.
Oj HP... No tak. Tu się wzruszyłam. No, ale sorki... HP >>>> TWD. Więcej emocji we mnie wzbudzają jakieś procedurale niż ten serial. BA! Mierzenie temperatury termometrem rtęciowym moim kotom wywołuje we mnie więcej emocji. Dlatego Coda i baju baju.
Nie mów mi nawet o proceduralach - morze łez wylałam na Cold Case. Ale też był to serial, w którym dużo było właśnie ludzkich dramatów i wzruszeń.
Kurcze, ja się nie mogę rozstać z TWD z jednego i tylko jednego względu - Rycha. Nosz kurcze to jest diament w tym szambie, co mnie niewiarygodnie wprost wpienia. Zarówno Andrew, jak i postać Ryszarda są jakby z innej bajki, jakby ktoś ich wyciął z innego serialu i nieudolnie wkleił do tego badziewia. Wystarczy porównać grę aktorską w tym odcinku: to było jakby szekspirowego aktora wrzucić na jasełka między stremowane dzieci. Lincoln wyglądał, jakby grał w drewutni.
Z całym szacunkiem dla dzieci i jasełek. Dziecioczki mają prawo być drętwe, mają prawo nie umieć zagrać emocji, bo nikt im za to nie płaci, a i tak dostaną brawa od wzruszonych rodziców :)
Szczerze mówiąc, to teraz MARZĘ o tym, żeby w przyszłym sezonie się rozdzielili i były odcinki dedykowane grupkom. Wtedy miałabym ułatwione zadanie: tylko Rick, resztę spokojnie odpuszczam.
No chyba, że postać Ryszarda zostanie zmaszczona, wtedy będzie najprościej :D
Wylot kuli jest z tyłu głowy, jakoś koło kucyka, na czoło krew tylko chlapnęła, widać było wyraźnie, że Dawn strzeliła w podbródek.
Łączę się z Tobą w bólu. Bardzo podobało mi się jaki wpływ miała Beth na Daryla, to jak potrafiła do niego dotrzeć. Przez połowę sezonu miałam nadzieję, że po tylu trudach na jakie Daryl się zdobył, zdoła ją odnaleźć i uścisnąć. Cholera i było tak blisko, a oni taki numer zrobili. Końcowa scena jak wychodzą wszyscy ze szpitala i Daryl (no bo któż by inny?) niesie Beth na rękach i płacze, to zwykłe kopanie leżącego. Żadna śmierć w tym serialu mnie tak nie dobiła. Paranoja. A po promo kolejnego widać, że na Darylu grubo to się odbiło. Jak on zginie to ja kończę z serialem, bo nie lubię dostawać nadziei, którą potem tuż sprzed twarzy mi się zabiera.
Spodziewałem się, że w MSF ktoś umrze, ale nie obstawiałem Beth. Sama scena, łzy Daryla, ogólnie też się poryczałem. Pierwszy raz na The Walking Dead. Z tym mogę porównywać tylko Grę o Tron. Co do powodu jej śmierci być może chodzi o prywatne powody aktorki, chociaż o niczym takim nie słyszałem.
Ciepłe kluchy przemówiły do resztek rozsądku Ricka w siódmym odcinku i mamy tego skutki w ósmym. Gdyby tam wbili i po cichaczu ich wybijali + beth nie fortunnie została by zabita było by to dla mnie lepsze zakończenie. Jeszcze Sasha mogłaby zginąć, ale po co... Sasha must die ;)
"TAK SIĘ NIE ROBI". Tak się robi, dziś im więcej feelsów w serialu, tym przyciąga więcej fanów.
Jeśli chodzi jednak o mnie, miałam odwrotną reakcję - poczułam radość, że w serialu więcej nie pojawi się aktorka, której nie mogłam dłużej znieść. Szkoda mi trochę Daryla. Meggie niestety nie, prawie w ogóle nie wspominała Beth, fani już wyśmiali ten wątek w każdy możliwy sposób.
Wiele osób zarzuca Maggie brak zainteresowania Beth przez ostatnie kilkanaście odcinków i inne tego typu sprawy. W mojej ocenie jest to zbytnie demonizowanie jej osoby, bo z perspektywy doświadczeń grupy, takie podejście jest dość dobrze umotywowane. Mag nie była kompletnie obojętna na sprawę siostry. Na przestrzeni odcinków „To Far Gone” oraz „Inmates” wyrażała spore zainteresowanie jej losem i była do żywego przejęta tym, czy udało jej się przeżyć. Szukała w tym czasie zarówno jej jak i Glenna. Punktem zwrotnym było znalezienie autobusu więziennego i później Glena. Brak Beth w otoczeniu grupy Rhee oznaczał jedno- dziewczyna się zgubiła i jej dogonienie graniczy z cudem.
Niepotrzebna? Ziomeczki, śmiercią Beth twórcy wywołali lawinę. Doskonale widać to na przykładzie autorki postu. Czarna rozpacz, darcie włosów z głowy i emocje pod sam sufit. Teraz wszyscy o tym mówią, a im wiecej TWD na tapecie tym wiecej rozgłosu i hajsu.
Twórcy musieli zwrócić większą uwagę na osobę Beth by jej śmierć wywołała takie zamieszanie. Dlatego ją rozdzielili w zeszłym sezonie. By narobiła szumu, a później, w kulminacyjnym momencie widowiskowo się z nią pożegnać i tyle.
Ja jakoś nigdy nie przepadałam za Beth i poczułam autentyczną ulgę, że już jej więcej nie zobaczę na ekranie.
Poza tym, to jakiś "powiew świeżości" - nie wiem jak wy, ale mnie to wszystko zaczyna już nudzić.
Wywołali lawinę tym odcinkiem, a już widzę co to będzie w kolejnych. Nie dość, że na tym wyłam jak nienormalna, to w kolejnych znowu będę umierać patrząc na zdruzgotanego Daryla. Dopiero co znalazł kogoś przed kim się otworzył i mu ją odebrano. Aż mnie trzesię jak sobie o tym pomyśle. Tyle ostatnio złego się działo w serialu, że kur** naprawdę mogli dać jeden odcinek, w którym człowiek zobaczy, że nadzieja, prowadzi do czegoś dobrego. Liczyłam, że zobaczę tych dwoje razem, a tu taka kaszana. Jak tak dalej pójdzie odpuszczę sobie serial, bo nerwów mi nie wystarczy. Ale ty masz absolutną rację. Lepszego numeru na zwiększenie popularności nie mogli wymyślić. Ubić w zarodku tlącą się miłość ech...
Odpusc i nie bede musial czytac kolejnych wypocin i czepianiu sie czy krew dobrze rozbryzgla czy nozyczki byly nie w tej rece.... Wam nigdy nigdy nie bedzie nic pasowalo
Nie do końca możemy powiedzieć czy to była DEFINITYWNIE miłość, czy też Beth była po prostu osobą, która sprawiła, ze Daryl poczuł się w końcu bezpiecznie i postanowił otworzyć. Daryl się podniesie - nic nie wskóra rozpaczą po śmierci Beth bo jej już to życia nie wróci. On żyje nadal, jest częścią grupy, ma swoje zadania do wykonania. Pewnie przez najbliższe parę odcinków będzie smutny, ale nie wydaje mi się, by był to bohater, który po stracie kogoś bliskiego wpada w paranoję. Jest silny. I musisz w to uwierzyć Moja Droga :)
Miej jedynie na uwadze fakt, że ona zginęła na własne życzenie. Przecież mogło być dobrze. Mogła jak zwykle siedzieć cicho i przyjmować rzeczy takimi jakie są. Postać Beth ewaluowała. Stała się silniejsza i gotowa do samodzielnego podjęcia decyzji. Zrobiła co zrobiła. Zginęła na własne życzenie.
Ja tam w ogóle nie rozumiem jak śmierć takiej postaci jak Beth mogła kogokolwiek poruszyć. Rozumiem, Michonne, no Daryl, powiedzmy Glenn czy Maggie. Ale Beti? xD Ludzie drą włosy z głów, jakby 3/4 Ryków wyginęło, a rzecz się rozchodzi o jedną niemrawą pannicę, z wiecznie tą samą miną. Przecież ona była jak nastoletnia wersja Rity z "Dexa" - postać, którą przez cały czas ma się ochotę solidnie strzelić w łeb (nomen omen). Bez wyrazu, z osobowością papieru toaletowego - albo pałętająca się gdzieś w tle, albo utrudniająca życie głównym bohaterom. Bek jednak jest, włodarze AMC się cieszą, bo zainteresowanie serialem się utrzymało, no i ostatecznie wiadomo, że fani łykną każde badziewie, które im się podsunie. Jeśli takie tragedyje ludzi poruszają, to współczesna kultura chyba naprawdę upada ;)