Szkoda, cholernie zmarnowany potencjał. Tego się nie da odzobaczyć i niestety naprawić ponieważ kolejny wizjoner stwierdził, że napisze coś od siebie. Doda, przerobi i będzie z całą pewnością lepiej. Nie będzie, wyszła miałka papka dla nastolatków i to za przeproszeniem takich średnio rozgarniętych, czerwonych karków z Teksasu o inteligencji przeciętnego szympansa - wiadomo, żeby zrozumieli o co kaman, bo widocznie bardziej oryginalny Sapek byłby zbyt trudny w odbiorze. Pierwszy odcinek mimo, że także nieco "po swojemu" nie przeczę zachęcał - gdyż owe "po swojemu" umówmy się jakoś nie gwałciło jakoś mocno całej historii, jednak im dalej w las... Mając na widelcu gotową, ciekawą historię, równie ciekawe uniwersum jak i postaci (w tym bodajże najbardziej popularną obok Mordimmera Madderdina i Vuko Drakkainena męską postać polskiego fantasy, dodatkowo znakomicie spopularyzowaną w całym świecie przez grę), zrobić takiego gniota? To taka "Xena, wojownicza księżniczka" dzisiejszych czasów. Rozumiem i to doskonale, że to adaptacja, ale co oni zrobili z ważnymi dla historii postaciami! Cahir to psychopata, wykrzywiający twarz w niemal każdej scenie. Vilgefortz - najpotężniejszy mag w uniwersum, który z łatwością skopał zad najlepszego z wiedźminów i to nawet nie sięgając po magię, to jakiś przydupas i parodia wyrafinowanego, rozgrywającego dyplomatycznie trudne tematy potężnego maga. Od razu przypomina mi się ta walka z 1 sezonu tego jakże potężnego maga z Cahirem (z którego każdy wiedźmin zrobiłby w maks pół minuty ser szwajcarski a co dopiero Biały Wilk). Najpotężniejszemu magowi swych czasów zabrakło wtedy magii na mieczyk :P bo szermierczych umiejętności jeszcze widocznie nie nabył. Nie jestem jakimś wielkim fanboyem sagi, znam bardziej równe serie, ale trzeba oddać, że jest zwyczajnie dobra. Wykreowane postaci i świat trzymają się kupy, mimo, że elfy, krasnoludy, tworzenie się drużyny szukającej Ciri - to wszystko już przecież wcześniej mieliśmy i to u samego mistrza Tolkiena - to historia tak jak pisałem jest dobra. Tymczasem ten serial to kaszana. Drewniana fabuła, nieciekawe dialogi, wręcz beznadziejnie dobrane niektóre istotne dla fabuły postaci jak Yennefer czy mniej istotne Triss czy Nenneke. Wyniosła, piękna rasa elfow - grani przez zwyczajnie brzydkich aktorów ze śmiesznymi uszami. Krasnoludy niczym się nie różnią od tych z naszego serialu, który ma już jakoś ponad 20 lat. Kostiumy tych krasnoludów też i nie mam nic do karłów, jak się robi krasnoludów pokazał choćby Jackson jedynie 20 lat temu... Low budget pełną gębą, dla mnie poziom - "Cny smoku!" :D. A firmują to niestety i nasi jak Bagiński i inni... I jeszcze wszędzie wciskająca się poprawność polityczna, rasowa. Teraz czekam na Netflixowe seriale np. na "Diunę". Liczę, że Paul Atryda w tejże adaptacji serialu będzie czarny, Vladimir Harkonnen będzie miał aparycję modela Calvina Kleina, 6% tłuszczu i czekoladę na brzuchu i żę powstanie kolejny sezon Vikingów i że wikingowie będą śniadzi o brązowych oczach i tak w połowie przynajmniej będą kosić trawę po tej stronie trawnika, gdzie ciasto w piekarniku nie wyrośnie.