Oj tam, można się uśmiechnąć od czasu do czasu :-)

Od kilku miesięcy czekałem na ten serial, jako na jeden z tych, których byłem najbardziej ciekawy. Głównie z uwagi na gatunek, jeszcze bardziej z racji na Marka Ruffalo, także i dobrą zapowiedź, więc powodów dobrych było co najmniej kilka.
I po pierwszym odcinku muszę stwierdzić dokładnie to samo, że naprawdę mnie zmęczył. W którymś momencie rzuciłem okiem, która to minuta, ile jeszcze do końca i aż nie chciało mi się wierzyć, że dopiero do 30-tej się zbliża, a miałem wrażenie, że oglądam go już od godziny, co niestety w tym przypadku tylko potwierdzało, że jak coś jest męczące i nużące, to się mocno dłuży.
Lubię dramaty, ale ten zapowiada się na ciężki w odbiorze, co wcale nie będzie zaletą, gdyż nawet bardzo poważny potrafi być przyjemny w oglądaniu (ostatnio jednym tchem obejrzałem "Little fires everywhere").
Poruszające i wstrząsające to odcięcie ręki...

A ja mam odwrotnie-nie chciałam by się kończył

Tak z ciekawości, jako że już bardzo wysoko oceniłaś. Co spodobało Ci się w nim aż tak?

Liczysz, że Cię przekonam?:) Nie przekonasz przekonanego. Serial jest autentyczny. Realistyczny. Selektywnie doceniam realizm. Niektóry mnie drażni, ale nie ten zawarty w serialu. Bezsilność to słowo klucz, bo taka bezsilność istnieje. Może zrozumieją to tylko pechowcy świata...

Wiem, że tamto pytanie można było różnie odebrać, dlatego wiedz, że kierowała mną zwykła ciekawość, co dobrego w tym serialu widzi osoba, której się on po prostu bardzo podoba. 
Jednakże jak słusznie dostrzegłaś, w tym konkretnym przypadku raczej nie wpłynęłoby to na zmianę moich odczuć towarzyszących pierwszym odcinkom, a tym samym i chęci dalszego oglądania. Ale to pozostaje bez wpływu na to, że po prostu byłem ciekawy tego innego spojrzenia, za które jego przedstawienie Ci dziękuję.

w punkt. serial bardzo dobry, ale ciężki.