to raczej dramat psychologiczny albo jakis pokoleniowy, napewno nie horror, film długi że naraz nie da się obejrzeć, wlecze się nic strasznego, przygody dzieciaków którzy 30 lat później (w połowie filmu) spotykaja się, kino fantasy-familijne na dobranoc, żaden horror
Familijne?!<lol2> Chłopie ja bym tego dziecią niepuścił.
Rozumiem...może jesteś jakimś psyhopatą co lubi dzieci straszyć,masz pasjonujące hobby.
Twórczość King'a nie polega na straszeniu w prosty sposób (krwawa bieganina itd.) tylko na psychologii, podświadomości, zdolnościach paranormalnych etc. To nie są klasyczne horrory, tylko bardziej filmy (książki) psychologiczne.
Człowieku! Czy ty wiesz co piszesz? A może głębia TEGO tytułu jest dla ciebie zbyt skomplikowana? Następnym razem najpierw pomyśl, potem pisz "gupoty"!!
najwidoczniej nie czytałeś żadnej książki Stephena Kinga.....zasadniczo on pisze horrory ale PSYCHOLOGICZNE!!! na filmach Kinga nie masz się bać , ale myśleć.....:P
Mnie ten film nie poruszył opiera się na nieprzekonywujących założeniach które usprawiedliwia się tanimi wyjaśnieniami pokroju psychologia (jakieś pająki w ciastkach, potworek w bagnie itp.)*W ZASADZIE dzięki temu king wkłada każde dosłownie gówno do swoich opowiadań jako czynnik straszący z błahym usprawiedliwieniem, ale biorą na logikę składowe elementy, które straszą to wszystko wali kiczem i do siebie nie pasuje. Film ogląda się jak jakaś sentymentalna bajka dla dorosłych o ich dzieciństwie i fobiach z dodanym elementem "coś" kolejna wg. mnie dziwna, naciąga, prosta historyjka wymyślona przez kinga, który jak dla mnie to królem nie jest...Jako film jest zbyt napakowany kiczem, by to wszystko strawić niezależnie od wieku, a usprawiedliwienie, że to psychologiczne nic tu nie daje, bo to wszystko jest po prostu strasznie naciągane i się ze sobą słabo klei od strony el. straszenia. Sama historia to powtórka z rozrywki z jego opowiadań o dzieciństwie, które powraca...ale naprawdę kingu weź to schowaj dla dzieci..jak dla mnie naprawdę słabo i naciąganie. Odpychająco plastikowy sztuczny film...o wspomnieniach z dzieciństwa z nutka naiwności, ze dorośli w to uwierzą.
Gatunek: horror.
To jest film, nie interesują mnie w tym momencie książki Kinga. Jeśli chciałbym być zadumany podczas filmu, to obejrzałbym film psychologiczny. Horror ma straszyć, proszę w takim razie zmienić gatunek filmu na psycholigiczny, a wtedy wszystko odszczekam. Póki co jestem zawiedziony.
Ale bzdury piszesz, najwyraźniej mylisz kino grindhouse z horror bo "TO jest horror a twoja ocena jest śmiechu warta widać że nie rozumiesz tego filmu.
Najlepiej utworzyć topik i nie zgodzić się z czymś oczywistym. Feedback gwarantowany.
Racja. A mnie tren film również rozczarował. Całkowicie zgadzam się z autorem tematu, że akcja wlecze się. Szczególnie pierwsza połowa filmu 10 razy to samo, tyle tylko że z innymi postaciami: młody dzieciaczek coś robi w domu lub w szkole, nagle widzi w albumie/zlewie/kiblu/kuchni/gdziekolwiek tego strasznego klowna i mówi "/To/ powróciło! Muszę tam jechać!" Oczywiście domownik będący mamą/tatą/dziadkiem/babcią/mężem powstrzymuje naszego bohatera, pyta co się stało, o co chodzi itd, i tak W KÓŁKO 10 NASTĘPNYCH RAZY, ale z inną postacią. Przewidywalność podana na tacy i to z wielką dokładką. Dalej już jakoś się rozkręca, ale znów zmienia się w dramat fantasy, tak jak kolega wyżej opisał. Nie jestem wcale fanem Pił, Hostelów, Hellraiserów i innych rzeźni, ale mój gust to slashery typu Krzyk, Piątek 13-go, Koszmar z ul. Wiązów itd. z resztą sprawdźcie sobie które mam w ulubionych i które najwyżej oceniłem. Moje klimaty to także Amityville, 1408, Poltergeist itd. Bo tam wszystko jest ładnie poukładane i ma ręce i nogi. A tutaj w tym horrorze z Klownem jakoś wszystko przewidywalne do granic niemożliwości i rzeczywiście jakieś takie bajkowe i familijne...
To jest film dla fanów Kinga.
I tylko oni go docenią.
W tym topiku ci, którzy nie czytali jego horrorów (a jesli nie lubią Kinga - nie maja raczej pojecia o tego typu literaturze, bo King jest w tym gatunku MISTRZEM), nie powinni się raczej wypowiadać. Krytykując fabułę, watki grozy, narazają sie jedynie na śmieszność.
Dla mnie człek, który twierdzi, że lubi literaturę grozy, i jednoczesnie twierdzi,że nie lubi horrorów Kinga - jest idiotą ;)
a dla mnie człek, dla którego człek, który twierdzi, że lubi literaturę grozy, i jednoczesnie twierdzi,że nie lubi horrorów Kinga jest idiotą - jest kretynem i fanbojem
A co ty myślisz że jak nie lubię To Kinga, to od razu całej jego twórczości? Hahaha to zobacz sobie co mam najwyżej oceniene z horrorów :D 1408 na podstawie czyjego scenariusza? Desperation, Creepshow, Misery - to wszystko to czyje filmy, lub na podstawie czyjego scenariusza??? Więc kto tu jest idiotą.
I wcale nie jest tak, że nie lubię "horrorów Kinga", tylko jednego badziewnego "To" które jest jego najgorszym dziełem. Natomiast cała reszta jego produkcji jest świetna. Boże, skąd się tacy ludzie biorą jak cronin35. Pewnie typowy troll, który celowo prowokuje kłótnię, choć dobrze wie, że zarzuca mi bzdury.
Raczej bym powiedziała, że to NIE JEST film dla fanów Kinga.
Jestem wielką wielbicielką twórczości Kinga, "To!" jest moim zdaniem jedną z jego najlepszych powieści, ale tej ekranizacji nie jestem w stanie przetrawić. Książkę już jako dorosła osoba czytałam tylko w ciągu dnia, bo wieczorem albo w nocy chyba bym się posikała, w filmie nie było dla mnie kompletnie nic strasznego, klaun wyglądał groźnie jedynie na samym początku, później już tylko bawił, a jego złowieszczy chichot w co drugiej scenie naprawdę kojarzył mi się z kinem familijnym dla młodszych dzieci, czy z kreskówkami o Scooby Doo. Największym minusem jednak dla mnie jest to, że sama historia została tak niesamowicie spłycona, bohaterowie są płascy i irytujący, nawet w ułamku nie pokazano, z jakimi przeciwnościami musieli się zmagać, więc w żadnym wypadku nie nazwałabym tego filmu dramatem psychologicznym, bo ta warstwa psychologiczna tu po prostu jest znikoma. Wyeliminowanie właściwie wszystkich wątków pobocznych sprawiło natomiast, że Derry nie jest ani trochę tak nieprzyjazne, złowrogie i niegodziwe jak w książce, także o dusznym, przytłaczającym klimacie grozy w ogóle nie ma mowy. O takich szczegółach, jak na przykład to, że Beverly Marsh powinna być zmysłową rudowłosą pięknością, Richie Tozier gwiazdą radia, a nie telewizji, a dorosły Eddie Kaspbrak wcale nie był prawiczkiem i miał żonę, nawet nie wspomnę (to też mnie denerwowało, że takie detale w zasadzie nie mają znaczenia dla fabuły, ale postanowiono je przeinaczyć - po co? żeby wkurzyć fanów książki?). Aktorsko też nie jest najlepiej, paradoksalnie dziecięcy aktorzy poradzili sobie znacznie lepiej niż dorośli. Muzyka jest dobrze dobrana, typowa dla horrorów tamtych lat, czyli w zasadzie w porządku, ale żadnej części ciała nie urywa.
To są oczywiście moje subiektywne odczucia i rozumiem, że komuś innemu ten film mógł się podobać, ale raczej nie tym osobom, które czytały literacki pierwowzór i którym się on naprawdę podobał, bo po prostu dostrzegą te same braki, które ja dostrzegam, choć czytałam książkę już dosyć dawno. Nawet tutaj na forum w co drugiej wypowiedzi czytam "filmy Kinga" albo "film musi być świetny, to przecież King!", więc wygląda na to, że jednak większość osób zna Kinga z filmów na podstawie jego książek i tylko z tymi filmami go kojarzy, ale samych książek nie widziała na oczy. Nie dajcie się zwieść przekonaniu, że film musi się podobać, "bo to King" - King pisze książki, na których bazują filmy, ale tak naprawdę najwięcej zależy tu od reżysera, a on może nakręcić dobry film albo zły film. Choćby takie "Lśnienie" - film uważany jest przez wielu za jedną z najlepszych ekranizacji Kinga, a przecież znacznie odbiega od książki i sam King wkurzył się na Kubricka, bo film mu się w ogóle nie podobał.
King jest z pewnością najpopularniejszym autorem horrorów na świecie, ale czy najlepszym, to sprawa dyskusyjna. Dla mnie King jest mistrzem gatunku, a dla kogoś innego Masterton albo Koontz, a to że może Kinga nie lubić wcale nie czyni tego kogoś idiotą, tym bardziej bez wyobraźni.
2/10 dla filmu, bo książkę oceniam na 100/10.
Po przeczytaniu książki i moim wyobrażeniu na temat filmu, siadłam wielce podekscytowana do oglądania i moje rozczarowanie jest tak wielkie jak jeszcze nigdy. Fabuła filmu w wielu scenach odbiega od fabuły książki, zabrakło mi wielu scen które w książce mnie zafascynowały. Film był moim zdaniem zbyt "delikatny" jak na horror. Sceny kiedy Henry goni, czy Bena, czy Mike kończą się albo tak naprawdę niczym, albo lekką szarpaniną, gdzie te same sceny w książce obrazowały się zupełnie inaczej.