Zdecydowanie KInga...Koontz to rzemieślnik...a King to artysta
(przynajmniej w niektórych ksiązkach);)))
Nie przesadzaj, że rzemieślnik, dobry jest.King jest poprostu bardziej znany, ale fakt, trzeba mu oddać co jego:).
a dla mnie jesli chodzi o ksiazki stawiam ich na rowni, za to king ma lepsze ekranizacje swoich ksiazek
King- nie ma porównania. przeczytałam prawie wszystko co napisał. Koontz też jest dobry, ale brakuje mu troche do Kinga. Zreszta to King trafił do kięgi rekordów Guinessa,jako pisarz mającyn a swoim koncie najwięcej adaptacji filmowych. To mówi samo za siebie- nie są one może wszystkie genialne...jesli się nie podobały- polecam przeczytać, wtedy zmienia się zdanie.:)
Koontz!! Ksiazki ma duzo lepsze (mowie o najwybitniejszych pozycjach jak: 'Opiekunowie', 'Grom', 'Zle miejsce', 'Odwieczny wróg'), King lubi niestety przynudzac. Co do adaptacji filmowych obu mi nie bardzo podchodza (przynamniej te Kinga z kregu grozy)...
koontz pisze świetnie, ale brak w jego książkach tej niesamowitej tajemniczej atmosfery, którą stwarza king
Zdecydowanie Stephen King. Jak byłem mały to samo "Lśnienie" mnie przestraszyło( chodzi mi o książkę). Lubię ten nastrój w jego powieściach, a "To" jest moją ulubioną powieścią. I najgrubszą jaką kiedykolwiek przeczytałem. Chociaż seria "Mroczna wieża" też mi się podoba, chociaż to nie taki horror jak na Kinga przystało, ale on potrafi pisać książki.
Podpisuję się pod Kingiem rękami i nogami. Koontz jest niezły ale jego książki za bardzo czasem przypominają Hollywoodzkie filmy akcji. Do tego bohaterowie wydają mi się jednowymiarowi i w dodatku powielani w kolejnych powieściach. Stereotyp przystojniaka po przejściach, jego pięknej partnerki, ew. jeszcze dzieciaka lub psa którzy muszą zmierzyć się z strasznymi potworami/zjawami/agentami rządowymi (niepotrzebne skreślić). King o wiele ciekawiej zakreśla rys psychologiczny postaci dzięki czemu wydają się poprostu bardziej prawdziwe.
STEPHEN KING af kors ! ! ! ! ! ! ! ! ! Ale Koontz tez ma dobre powiesci, np. Północ, Nocne dreszcze, Mroczne ścieżki serca
Zdecydowanie King. Jego bohaterowie są bardziej skomplikowani, realni, ludzcy... A historie? Raz lepsze, raz gorsze, czasem wybitne- ale zawsze oryginalne. Natomiast czytając Koontza wielokrotnie mam wrażenie deja vu.
Jeśli chodzi o Króla to przeczytałam na pewno ponad 80% dorobku, poluję na resztę.
Koontza: "Zabójca strachu", "Odd Thomas", "Cieniste ognie", "Grom", "Północ", "Zimny ogień", "Przepowiednia", "Apokalipsa"- niewiele, ale jakiś pogląd na styl pisarza daje ;)
Pozdrawiam wszystkich fanów horrorów!
King is the king!!!
Chociaż Koontza też lubię i czytam, to King jest po prostu lepszy w tworzeniu klimatu, opisie postaci itp itd...
Koontz to taki horror przygodowy dla nastolatków, kiedys pochłaniałem jego książki jedna po drugiej z wypiekami na twarzy, Północ, Opiekunowie czy Odwieczny Wróg potrafiły przestraszyć małego gówniarza, dzis kiedy powracam do niektórcyh jego pozycji niestety rażą schematycznościa no i niemiłosiernym czasem przynudzaniem, szczególnie w wątkach on i ona. A king, no cóż, facet bardziej oryginalny, taki Tim Burton książek, obaj trafnie wyszli chyba z założenia ze najlepiej straszą strachy z dzieciństwa. Miasteczko Salem chyba na zawsze pozostanie moim najlepszym książkowym horrorem.
Szczerze mówiąc obydwaj panowie są u mnie na równi. To fakt, że King ma specyficzny styl pisania - charakteryzacja postaci, otoczenia itd, ale Koontz równie mocno urzekł mnie swoją pomysłowością, a szczególnie książką "Złe Miejsce", która już od dawna widnieje u mnie jako jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem. Niedawno nawet oglądałem wywiad z Kingiem, w którym został zapytany o ulubionego pisarza. "Jest ich wielu, ale obecnie faworyzuję Koontza" - powiedział i chwała mu za to, że nie odbiera go jako konkurenta. King i Koontz for the win!
Ciężka sprawa, bo obaj są jedyni w swoim rodzaju. To prawda, ze King ma skłonność do szczegółowego rozpisywania się na temat przestrzeni, miejsca, przedmiotów czy ludzi. Fakt, że tym samym buduje napięcie, jednak dla bardziej niecierpliwych może to wydać się w pewnych momentach denerwujące. Koontz szybciej przechodzi do akcji. Należy tez zwrócić uwagę, że King ma skłonności do pisania horrorów, natomiast Koontz bardziej odnajduje się w thrillerach. U twórczości obu panów można często znaleźć elementy fantastyki. Z tego co przeczytałem najbardziej podobało mi się u Koontza: "Fałszywa pamięć" i "Zabójca strachu" a u Kinga: "Gra Geralda" i "Sklepik z marzeniami". Jednak jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie, który z nich jest lepszy, to bardziej skłaniam się ku Kingowi, chyba ze względu na niepojętą wyobraźnię w pisaniu swych dzieł.
Ja również wybieram Kinga, za niesamowity styl i "moc". Ciężko mi określić, która jego książka najbardziej mi się podobała... Przyjmuję, że najlepiej czytało mi się "Christine", aczkolwiek "Bastion", "Stukostrachy" i cykl " Mroczna wieża" to również FENOMENALNE dzieła. Koontza również lubię, choć dawno juz nic jego nie czytałem... Moja ulubiona jego książka? Bez wątpienia "Odwieczny wróg".
Koontz jest lepszy. King nie umie tak trzymać w napięci ani budować takiej atmosfery jak Koontz do tego akcja w jego książkach toczy się w ślimaczym tempie i przez pół książki opisuje bohaterów. Jak czytam horrory to chcę się bać, a nie czytać setki stron o tym ja to bohaterowie lubili biegać za motylkami.
Próbowałem zaznajomić się z prozą Koontza, jednak nie udało mi się przeczytać żadnej jego książki. Zbyt bardzo przyzwyczaiłem się do stylu Kinga i będę musiał się namęczyć, żeby zaznajomić się bliżej z twórczością Koontza. Dlatego, mimo iż obecnie wybrałbym Kinga, powstrzymam się od oceniania, kto jest lepszy.