Nie wiem czy to wina scenariusza, byc może. W każdym razie - nie oglądałam wielu telenowel w całości, ale wątki głównych czy też pobocznych par oglądałam, i to sporo. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło abym pałała aż taką niechęcią to protagonistów ;/. O ile w serialu zawsze sie czeka, aż główna para sie zejdzie, aż dojdzie do spotkania, pocałunku, kolejnego spojrzenia. Tutaj jest zupełnie odwrotnie - już bardziej trawię ich osobno niż razem. Poza tym te ich górnolotne pseudo-wyznania miłości. Owszem w kazdej telenoweli sie zdarzają, ale tak chamsko podane to już bardzo rzdako ;/. Czuję sie jakbym czytała jakiś tomik niezbyt ambitnej poezji. "jestes najpiękniejszą gwiazdką na niebie, och, och" "dajesz mi swoją miłośc a ja oddaję ci całą siebie". Totalna masakra. Czuję sie zażenowana słuchając takich wyznań, autentycznie. Na dodatek te uśmiechy w każdym odicnku, te spojrzenia "magiczne". No tak przesłodzona parka, ze słabo się robi... straszne. Niewypał totalny.