Poza genialną grą aktorską Danieli Romo i Dominiki Palety w telenoweli nie ma nic wartego uwagi. William Levy może zaoferować jedynie urodę, podobnie zresztą jak Maite. Livia Brito w scenach płaczu bardzo irytowała. Historia z odcinka na odcinek staje się coraz bardziej absurdalna, nawet jak na telenowelę. Nie polecam.
oglądałaś Włoską narzeczona?;) Livia Brito też ciągle tam płakała. Jak na razie z tych co się pojawiły na ipli wybrałam Sortilegio (Levy nawet dobrze tam wypadł) i od czasu do czasu oglądam Zbuntowanych. Dzięki za opinie
Nie, Livia w głównej roli to dla mnie za dużo (tylko moja sympatia do Angie Boyer utrzymała mnie przy oglądaniu "Otchłani namiętności"). Do dzisiaj lubię zerkać na Sortilegio, chyba jedyna dobra telenowela z Levym, duża w tym zasługa chemii miedzy nim a J. Bracamontes.
Nie tylko chemii. To jest również telenowela z zaskakująco niskim współczynnikiem występowania absurdalnych sytuacji;)
W przeciwieństwie do "Triumfu...", w którym występują wirusy salmonelli, kilkudniowe spowiedzi i przeszczepy od osób po nowotworze. :)
Po napisaniu tamtej odpowiedzi wyszłam teraz przeczytała Twoją i aż oczy z orbit mi wyszły;) tak jak medycyna mogłaby pójść do przodu i można by było wykonywać przeszczepy od osób po nowotworze tak nigdy bakteria w wirus się nie zamieni;)
O cudownym uzdrowieniu bohaterki granej przez Brito, która odzyskała władzę w nogach i wstała zaraz po operacji, nie wspomnę. Nie wiem, dlaczego wszyscy się nią zachwycają. Dostała za tę rolę nagrodę, a tak naprawdę przez pół telki płakała i robiła dziwne miny.