Jessica i Hannah.
Dramat.
Nie mogę patrzeć na tę Jessicę, jest koszmarna, zamiast wziąć i powiedzieć prawdę to ona się zastanawia... w dodatku przecież przebudziła się w trakcie i wie, że została zgwałcona, a potem nagle wielkie zdziwienie jak mówi jej Justin o tym.
a Hannah to już nawet nie wspomnę, ale za potraktowanie Zacha (według mnie on jej nic nie zrobił) albo Claya albo Pana Pottera czy Portera, który przecież zaoferowal jej dwa wyjścia - albo powie nazwisko albo niech ruszy dalej.
To w takim razie czemu nie powiedziała prawdy?
Najbardziej zasmuciła mnie postać Justina.
Chłopak, który jest między młotem a kowadłem pomiędzy "przyjacielem" który mu zawsze pomagał i potrzebował tej pomocy udając, że go lubi, udając pozera lub chłopcem, którego dotyka wielka krzywda w domu. Sama wiem po sobie co to znaczy mieć taką przemoc psychiczną w domu i jest to mega ciężkie - widać, że ten chłopak był dobry, tylko się zagubił...