Dobra, po przeczytaniu mnóstwa wypowiedzi o serialu, znalazłam najwięcej złych opinii.
Jedni piszą, że serial się dłużył. Pewnie dłużył się dla ludzi, których nigdy nie dotknął problem przedstawiony w filmie. Bo ci, którzy wiedzą coś o nim, albo znają kogoś kto czegoś takiego zaznał, każdy odcinek coś im wyjaśniał, trzymał w napięciu. A pisząc, że serial był nudny i długi, nie zrozumieliście sensu tego filmu. Jak oni mieli inaczej przedstawić problem, jakim jest depresja? Przecież to długotrwała choroba, która jest bardzo trudna. Wygląda tak: jest pewna sytuacja, która powoli zaczyna znieniać coś w naszej głowie. Potem następuje coś, co potrafi jeszcze bardziej dobić. Na samym końcu każda mała zła sytuacja dobija jeszcze bardziej. To oczywiście skrócony schemat depresji, ale napisałam specjalnie, żeby wszyscy zrozumieli. I mówię to z doświadczenia.
Drudzy piszą, że denerwuje ich Hannah. Coś w tym jest... Ale mimo wszystko nie przesadzała AŻ TAK BARDZO jakby się wszystkim wydawało. Jak miała się zachować chora na depresję 17-latka? Niedoświadczona, zagubiona, samotna? Zraniona? Przecież po tym co ją spotkało (najpierw z Justinem, potem z Alexem i Jess, dalej już tylko gorzej i jeszcze ten Bryce) popsuła jej się psychika i wszystko bolało pięć razy bardziej. I jeszcze ten psycholog, kompletny brak motywacji i pocieszenia... To jak ona miała się czuć?! Nie rozumiem tego bulwersu.
Inni jeszcze piszą, że to wszystko było przesadzone. Owszem, trochę zbyt mocno pokazali problemy Hannah. Ale jak inaczej mieli pokazać trudność choroby jaką jest depresja?! Jak ktoś tego nie zrozumiał, to w ostatnim odcinku już powinien wszystko załapać. Po scenie z samobójstwem (z widocznym bólem, żalem, cierpieniem i pustką). Ale jeśli po tym odcinku ktoś nie zrozumiał, to nie jest serial dla niego. Już nie zrozumie.
A teraz moja opinia.
"13 powodów" to serial, który na zawsze będzie dla mnie ważny. Uświadomił mi w jak wielkiej jestem depresji. Pokazał mi też jak skończyć się ona może i ze muszę szukać pomocy u bliskich (jak np. przyjaciel). Dzięki niemu właśnie udało mi się choć trochę wydostać z choroby. Chociaż i tak nigdy nie będzie tak samo.
Wracając... uważam, że ten serial jest kontrowersyjny, lecz poruszył problem, który napewno kiedyś nas spotkał. Jak nie osobiście, to u kogoś innego. Jest to PRZEŚLADOWANIE W SZKOLE. Cieszę się, że "13 powodów" rozpowszechniło się na naszym świecie, bo może to pokazać ludziom jakie konsekwencje mogą być niewinnych z pozoru żarcików.
Jeśli chodzi o estetykę wizualną i wykonanie scen i odcinków, jest naorawdę ciekawie zrobiony. Dziwię się TROCHĘ ludziom, którzy pogubili się w czasach pokazanych w filmie. Czas przeszły i historie Hannah Baker zrobiono w ciepłych barwach, a Clay miał dużo lepszy humor. Był uśmiechnięty. Lecz czas teraźniejszy był zimny, smutny, szary. Spodobało mi się to użycie barw.
Nie wspomniałam o muzyce... Ale co tu wspominać? Wiadomo - świetny soundtrack.
Jedyne co mnie trochę rozczarowało to mało skomplikowany scenariusz... ale może to lepiej...?
Chciałabym też zwrócić uwagęna ciekawą postać Skye Miller. Jest ona drugo czy trzecioplanową bohaterką, ale nie zmienia to faktu, żemoją ulubioną. Ciekawe byłoby pociągnięcie z nią wątku, co nie? Przecież też miała jakieś problemy... (cięła się, cierpiała, zazdrościła...).
Kończąc moją dłuuuugą wypowiedź, chciałam przekazać wszystkim "hejterom" tego serialu: Nie marudźcie! To serial, który ma pokazać ludziom skutki dokuczliwych żarcików, głupich i nieprzemyślanych prześladowań i komentarzy oraz wyśmiewania publicznie słabszych. "13 powodów" miał też zwrócić uwagę na różnorodność ludzi i to, że KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY. A wy krytykujecie tylko, jak zawsze...
Dziękuję za uwagę, bye bye!