Czytam komentarze - jest uwielbienie i jest krytyka. Nie chcę wchodzić w polemikę, bo każdy oglądający ma prawo do swoich odczuć i oceny. Rozumiem zawód tych, którzy liczyli na dawny klimat Twin Peaks, ale to co serwuje Lynch w trzecim sezonie jest dla mnie frapujące i ciekawi mnie to.
I mimo tego, że jest wielkim fanem pierwszych dwóch serii, to uważam, że zrobienie kolejnej w tym samym stylu (na co czekałem) byłoby chyba słabym pomysłem. Brakuje szeryfa Trumana, major Briggs nie żyje, karzeł też jest poza obsadą. Do tego jeszcze mamy ponad 25 lat różnicy - smutno widzieć smutne i zmęczone życiem oczy dawnego wesołka Jerry'ego Horne'a.
Dlatego też strasznie jestem ciekaw, czy Lynch tak nakręcił tę serię, że jest wyjście na kolejny sezon, czy zdaje sobie sprawę, że wchodząc w czysty surrealizm, nie dostanie budżetu od producentów?