Jak przeczuwałem... Mamy naszą Diane, drodzy państwo! I gra ją Laura Dern.

Wyjątkowo uroczy występ Stantona, wiemy że Getty będzie raczej szemranym typkiem, "Linda", dziedzictwo Hawka schowane w drzwiach od kabiny toaletowej (tak, to bodaj o nie tu chodziło. czy to aby nie brakujące kartki z dziennika Laury?), kto zlecił zabójstwo Dougiego i co takiego znalazł on w aktach, że aż zamurowało szefa, który jakimś cudem zdołał rozgryźć jego bazgroły :D ?

Najlepszy jest ten vin dieselowy karzelek:D

chyba jakieś powiązania tego kolegi ubezpieczyciela, o którym ostatnio mówi, że kłamie ( Anthony Sinclair czy jakoś tak), z jakimiś detektywami, powtarzającymi się w papierach, generalnie odkrył jakiś lewy nieuczciwy układ.

szef Dougiego pewno odkrył szfindel, zatajenia jakieś. Bo Cooper dostał supermocy wyjawiania oszust, mówienia prawdy.

:)

Bełkotu ciąg dalszy, ale tym razem był nieco bardziej zjadliwy. Straciłem nadzieję, że Cooper wróci do formy, skoro nawet po rozwiązaniu sprawy nie przestał zachowywać się jak idiota. A przecież zrezygnował z zielonej marynarki i wrócił do swojego czarnego garnituru, więc była okazja, żeby go naprawić. Pewnie jeszcze 5 odcinków minie zanim zacznie sikać bez pomocy osób dorosłych.

Fajnie, że poznaliśmy Diane, niefajnie, że do końca odcinka się nie pojawiła i zamiast tego musiałem oglądać żenującą scenę z monetą i rozmowę grubej baby o placku. Pewnie została wprowadzona tylko po to, żeby ktoś widział mordercę dzieciaka, którego zupełnie mi nie szkoda, bo przez 5 odcinków nikt mi go nawet nie przedstawił. A była do tego okazja w wielu miejscach w których kompletnie nic się nie działo. Ale i tak szczytem do trumny dla mnie był łysy konus z wielkim nożem.

Na wielka pochwały za to zasługuje dla mnie Naomi Watts. Sceny z jej udziałem podobały mi się już wcześniej a w tym przeszła sama siebie. Nie dość, ze jej postać poradziła sobie z sytuacją z którą ja ledwo dawałem sobie radę przez te ciągnące się odcinki to jeszcze zamiast 52 tysięcy zeszła na 25. Rzeczywiście twarda sztuka. Proszę o więcej!

Mi z kolei nie pasuje ta postac grana przez Naomi Watts, tzn moim zdaniem oni kompletnie nie pasuja pod względem charakteru, ona wiecznie pokrzykuje, totalnie nei wyobrażam sobie jej i dawnego "Dougiego"... chyba by się rozstała z życiem po godzinie obcowania z nim - nie chodzi moi oczywiście o Coopera który obecnie znalazł się jakby w tej nowej sytuacji

"szczytem do trumny"... Chyba miało być "gwoździem do trumny". To nie był nóż, a coś bardziej jak śrubokręt.

To był szpikulec do lodu.

Dzięki.

Ja po 6 odcinku mam z lekka dość-tempa akcji i całej sytuacji z Copperem. Serial po prostu staje się nużący. Sceny rozciągnięte do granic możliwości. Ja wiem że to Lynch którego lubię, że klimat, że większość rzeczy ma się nie kleić...ale bez przesady. Początek intrygował, było o wiele mroczniej niż w starym TP. Ale mija 6 godzina a my dalej oglądamy współczesnego Coopera-Dougiego który zachowuje się jak pięciolatek i nikt, łącznie z jego żoną, synem i pracownikami w wielkim korpo nie widzi w tym nic nienormalnego. Czy dopiero po 10 odcinku wezmą go do lekarza? :) Nie podobała mi się również scena wypadku małego chłopaka, patetyczna, przekoloryzowana. Kobieta z ciałem syna na środku ulicy a kamera na gapiach stojących paręset metrów. Nikt nie podbiega, wszyscy jak wmurowani. Ogólnie aktorstwo kuleje, nie w głównych ale pobocznych, nowych wątkach :/

Ale Ty tak serio? :) Nie dziwi Cię, że Cooper przechodzi sobie przez gniazdko elektryczne ale dziwi Cię, że ludzie zachowują się inaczej niż w realnym świecie?

Myślę, że koleżance bardziej chodziło o to, że wątek "zagubionego" Coopera ciągnie się trochę zbyt długo...

Dokładnie. Nie dziwi mnie podróż przez gniazdko tak samo jak nie dziwiła mnie gałka od drzwi która zamieniła się w Josie (o ile dobrze pamiętam). Bo to Lynch :) A wątek po prostu się ciągnie. Nie ma napięcia, jest znużenie Cooperem i ludźmi którzy udają że nic mu nie jest.

No cóż, mnie ten wątek w ogóle nie nuży i nie mam też wrażenia, że się ciągnie.
To Josie zamieniła się w gałkę, nie odwrotnie :)

W porównaniu do tempa zdarzeń w I i II sezonie jest kolosalna różnica. W starym TP Lynch balansował oniryzmem, niepokojem,surrealizmem, przeciągał sceny ale nie przekraczał granicy w której widz ziewa. A mój głos że wątek Coopera jest już męczący nie jest wcale wyjątkiem jak prześledzisz fora fanów. I cieszę się że ciebie to nie nudzi, uszanuj że mnie jednak tak.

Spoko, komuś się nie podoba trzeci sezon i ok.
Dziwi mnie jedynie uparte wracanie do pierwszych dwóch sezonów i narzekanie że trzeci jest inny. To by dopiero było idiotyczne, gdyby podstarzały Cooper radośnie wygłaszał kolejne monologi i zajadał się ciastem wiśniowym. Minęło ponad 20 lat i w Twin Peaks i w realnym świecie.

Czytaj proszę wyraźnie bo nigdzie nie napisałam że nie podoba mi się ten sezon. I chyba żaden fan nie wymaga żeby Lynch zrobił po 25 latach to samo.

Chyba się nie dogadamy, bo ja widzę że głównie narzekasz na serial i jedyny pozytyw o jakim napisalas to że początek był intrygujący. Poza tym ocena 5 jest wg mnie dosyć daleka od zachwytów.

Nie dogadamy się. I nie oceniam filmu/serialu na 9 jeśli widziałam dopiero połowę, po prostu.

Ale oceniasz na 5, i w tym nie ma już nic złego, tak? A reakcja na śmierć dziecka była zbliżona do reakcji na śmierć Maddy. No ale to był stary sezon, to chwalić można, a ten jest nowy, więc... ech

Nie mam zamiaru oceniać czegoś na 9 tylko dlatego że to Lynch i Twin Peaks. Po 6!!! odcinkach z 13. Pozdrawiam, kończę wątek.

Fakty są takie że 1/3 serialu ocenilas jako średnią oraz skrytykowalas w swoich powyższych wypowiedziach. Nie wiedzieć czemu zarzucasz mi że nie umiem czytać i nie szanuje odmiennych poglądów. Bo mam inne niż Ty? Bo nawiazalam do Twojej wypowiedzi? Może gdybyś przestała sama sobie zaprzeczać, łatwiej byłoby Cie zrozumieć.

Obudzi się pewnie w kolejnym epizodzie skoro jednoręki go ostrzega przed karłowatym.
Jakoś będzie musiał uniknąć śmierci spod ręki wynajętego karła zabijającego śrubokętem :)

Żenada bez ładu i składu. Parsknąłem śmiechem jak samochód dzieciaka rozjechał bo tak groteskowo to Lynch nakręcił. Jedyny dobry i klimatyczny element filmu czyli Evil Cooper w więzieniu nawet nie pojawił się na chwilę za to jakiś karzeł latał i zabijał kobiety szpikulcem. Ale przynajmniej wiemy że elektryczność mają dobrą w tym mieście. Jedynym zaskoczeniem jest brak zaskoczenia na koniec odcinka, żadnego nagłego zwrotu akcji nagle uciętego który by zachęcił do dalszego oglądania, zamiast tego rzępolenie kolejnego barowego zespolika. Trudno uwierzyć że to ten sam gość który nakręcił kiedyś Blue Velvet czy Eraserhead. Lynch dokonał tym sezonem swoistego samozaorania.

https://www.youtube.com/watch?v=xi1BayZLsnI

Piszesz żenada a masz awatar z pierwszego odcinka TP.

Ten awatar ostał wstawiony ZANIM jeszcze obejrzałem pierwszy odcinek bo miałem duże nadzieje co do tego serialu. Teraz już wiem że te powroty są daremne, WSZYSTKIE, nowy Przystanek Alaska? Nie dziękuję, mam już dość dziadów na ekranie.

Aha. Ja przeciwnie. Byłem bardzo krytyczny, gdy usłyszałem o powrocie Twin Peaks, ale obecnie jestem na tak (choć mam kilka zastrzeżeń tak czy owak).

Ten serial jest jak Ogniu krocz za mną a Ogień był słaby. Trzeci sezon więc też jest słaby. Słaba reżyseria, brak muzyki, paskudne CGI, szczątkowy scenariusz z przeładowaną ilością wątków/postaci, słabiutkie aktorstwo. Jedyne plusy to tylko Kyle MacLachlan i jakiś tam szczątkowy klimat, styl Lyncha. Reszta to dno.

Chyba przesadziles z tym dnem. Dnem to moze byc film o Gulczasie co najwyzej :D Tych watkow to jak sie blizej przyjrzec to juz nie ma zbyt wielu;)

Bo co? bo to Lynch a Lynch nie może kręcić dna? W ogóle poczytajcie sobie co piszecie o rozkminaniu fabuły, po co upośledzony Cooper patrzy się w buty, co robi ten pierścień a co to za karzeł? Stajecie się częścią surrealizmu Lyncha, brniecie w majaki tego reżysera, który teraz może siedzi sobie na kanapie, liczy kasę i śmieje się z ludzi którzy łykają te bzdury wymyślone pomiędzy kręceniem kolejnej sceny, wyjściem na kawę a wizytą w toalecie.

No tak, to straszne, że ludzie myślą i używają wyobraźni.

Dno to jest 1/10. Jezeli ktos zna stylistyke Lyncha i czytal czym bedzie 3 sezon to nie powinien w ogole sie dziwic. Dziwnym trafem recenzje krytykow sa zdecydowanie przychylne, a przeciez nie wszystkie produkty Lyncha byly dobrze przyjmowane. Oplaceni przez Lyncha czy co? :D Spisek? Badzmy powazni.
Ciekawe jakie masz dowody na to, ze " śmieje się z ludzi którzy łykają te bzdury wymyślone pomiędzy kręceniem kolejnej sceny, wyjściem na kawę a wizytą w toalecie"? Otoz zadne.
Kazdy ma prawo do wlasnego zdania, ale oczywiscie w granicach jakiejs argumentacji. Nie mam nic do dodania.

Dziecinne podejście że coś jest dziwne to musi być super i artystyczne a reszty dopełnia nazwisko reżysera. A niektóre sceny w tym serialu to już poziom Klanu albo Pierwszej Miłości. Scena wybuchu samochodu albo rozjechania dzieciaka nakręcona na poziomie groteskowej śmierci Hanki w kartonach. Więc nagle okazuje się że Pierwsza Miłość to też wielka sztuka którą powinni docenić wszyscy krytycy i widzowie.
https://youtu.be/EgQ0NNXHO48 Żenada

Nie, nie musi, ale Ty sugerujesz, że to jakieś dno, a tego nie da się obronić. Można powiedzieć, że coś jest kiepskie itd., a nie potępiać w czambuł.
Groteska to nieodłączny element TP. Na tym polegała i zapewne będzie polegać konwencja serialu. Idiotyczne scenki sensu stricto telenowelowe obok takich, które mogłyby znaleźć się w thrillerach.
Zawsze można powiedzieć, że dana scena się nie udała. Niektórzy czują drugie dno.

"Twin Peaks" zawsze było groteskowe i przerysowane, w tym serialu były sceny wyglądające tandetnie i kiczowato (również w pierwszy sezonie - piszę na wszelki wypadek, zanim ktoś wyjedzie mi z argumentem, że tak było tylko w drugiej połowie drugiego sezonu). W nowym sezonie jest podobnie, Lynch kontynuuje obraną przez siebie przed laty stylistykę.
To samo tyczy się kiepskiego CGI - to nie jest kwestia niedopatrzenia i braku budżetu, tylko świadoma decyzja artystyczna.

Groteskowe tak ale zrobione na takim poziomie że odbierasz to na poważnie. Tutaj jest to tak zrobione że wyszedł zwykły kicz na poziomie polskich telenowel. Tak samo jest z CGI które wygląda okropnie. Świadoma decyzja? A może staranie się na siłę uzasadnić zwykłe lenistwo i utratę talentu Lynch do kręcenia takich rzeczy. Takim sposobem można uzasadnić wszystko. Michael Bay ma słabe scenariusze w swoich Transformersach bo przecież chodzi tylko o CGI fest, to świadoma decyzja artystyczna.
Wiecie co mam pomysł na nowy Przystanek Alaska. Akcję osadzimy głównie w Nowym Yorku a tytułowy Przystanek Alaska będzie miał pięć minut w każdym odcinku. Po drugie z doktora Fleischmana który był oryginalnie znany z inteligentnych ripost zrobimy podstarzałego przygłupa i pijaka. Co wy na to? Ktoś chce taki powrót kolejnego kultowego serialu?

Tandetne CGI po pierwsze koresponduje ze słabymi efektami specjalnymi z lat 90. Dzięki temu trzeci sezon jest spójny wizualnie ze starymi odcinkami. Inna kwestia, że moim zdaniem bardzo dobrze podkręcają tajemniczą i mroczną atmosferę. Realistycznie wyglądające efekty specjalne kompletnie nie pasują do stylistyki "Twin Peaks". I nie ma to nic wspólnego ze starzeniem się, Lynch podobnie korzystał z efektów specjalnych w swoich poprzednich filmach, po prostu ma taki styl.
Serio, czytam niektóre komentarze osób krytykujących nowy sezon i jestem zdumiony, że w ogóle stare "Twin Peaks" im się mogło spodobać.

Korespondują ze słabymi efektami z lat 90-ych? Realistyczne efekty nie pasują do Twin Peaks? Czy ja dobrze czytam? Trzeba brnąć w aż tak absurdalne usprawiedliwienia zwykłego niedbalstwa twórcy żeby nie móc po prostu stwierdzić że serial ma słabe efekty specjalne? Czy tak ciężko to przełknąć? Ten serial ma bardzo SŁABE efekty specjalne.

Realistyczne efekty w czystym surrealizmie? Że co proszę? Samo sobie przeczy. Jak się w to wpasowuje powszechna definicja dobrych efektów specjalnych (o ile taka istnieje), skoro te przedstawione w nowym TP są dokładną intencją twórcy?

No ja wiem, że ma słabe, nie trzeba mi tego tłumaczyć. Nie wiem jak prościej wyjaśnić, że źle wyglądające efekty specjalne jak najbardziej MOGĄ być świadomą decyzją reżysera i nie muszą z automatu być wadą.

Przepraszam Cię bardzo, parsknąłeś śmiechem jak Richard Horne przejechał chłopca? Ile Ty masz lat? Oki moment uderzenia nie był nagrany widowiskowo (myślę, że to kwestia budżetu, to nie HBO a ni Netflix) ale żeby się śmiać? Ja zamarłam... Mam trzyletniego synka i reżyser zagrał na moich emocjach zjawiskowo... Sądzę, że zależało m u własnie na takim odbiorze tej sceny, nie zaś na uwypukleniu efektów specjalnych :/ Ta scena była przerażająca, bardziej niż martwe ciała, karzeł ze szpikulcem do lodu czy nawet Bob ;)

Nie jestem psycho fanem Lyncha, ale jeśli ogląda się serial sygnowany jego nazwiskiem to musi się mieć pojęcie o jego stylistyce.

Chcesz się licytować na wiek? Uważaj możesz przegrać.

Sceną wypadku Lynch świetnie przełamał oczekiwania widzów - w innym serialu prawdopodobnie mielibyśmy dramatyczną muzykę, zwolnione tempo i całość byłaby bardziej udramatyzowana, a tu po prostu dziecko wbiega pod samochód... i tyle, beznamiętny sposób filmowania świetnie potęguje skalę wydarzenia. Do tego apatyczna reakcja gapiów jako komentarz społeczny (podobnie jak brak reakcji otoczenia na zachowanie Coopera). Realizacyjnie scena uderzenia przez samochód faktycznie trochę kuleje (nikt nie jest doskonały), ale ja i tak byłem wstrząśnięty.

Tym komentarzem ukazujesz jedynie swój poziom. Scena śmierci tego chłopca to chyba najmocniejszy moment w całym serialu Twin Peaks, i świetnie zbudowane napięcie które prowadziło do owej kulminacji.

To było wyłącznie groteskowe, kiczowate i śmieszne zarazem. Na pewno nie było to dramatyczne czy w jakiś sposób ujmujące. Mój poziom jest wysoki bo nie mam problemu z rozróżnieniem kiczu od nie kiczu. Mam bardzo dobry gust. Podobnie jeśli chodzi o muzykę.

Podejrzewam, że większość ludzi myśli o sobie w podobny sposób.

LoL .. nie no, fakt faktem chłopaczka zabiło co zawsze jest nieprzyjemnym doznaniem dla widza .. ale jak popatrzeć na szczegóły w których siedzi diabeł to jest źle. Po pierwsze nikt nie staje nagle na pasach żeby się bawić, to jest niemożliwe no a po drugie nikt nie pokazuje za kierownicą że mogą przechodzić bez patrzenia w lusterko czy coś nie nadjeżdża itd. - zwykły odruch każdego normalnego kierowcy. Taka dośc mocno prymitywna scena, ale nie ma się co nadmiernie czepiać .. to tylko serial z dość dobrymi aktorami którym trzeba słono płacić, więc różne szczegóły są po prostu mocno zaniedbane.

a) Nie znasz dzieci, pasy, nie pasy, zabawa pochłania całą uwagę.
b) Oj, nie znasz ludzi. Wiele razy widziałem sytuację, że ktoś staje i przepuszcza, a obok pędzi inny jak rakieta, omal nie rozjeżdżając przechodniów.