"Współczuję ludziom, którym to się podoba."
No cóż, można mieć tylko nadzieję, że kiedyś zrozumiesz, iż można postrzegać świat inaczej niż po Twojemu.
Ta scena, w tej formie została tam umieszczona z zamysłem reżysera. Jej kiczowatość może nie przypaść do gustu, ale jest normalnym środkiem artystycznym w warsztacie Lyncha. Jednak nie idźmy fałszywym tropem. Wypowiedź _lilka_ nie spodobała mi się z powodu konkretnych, ignoranckich słów. Oczywiście, że omawiana scena może się podobać, chociażby z powodu dawki czarnego humoru... Uznanie, że ludziom, których scena zadowala, należy współczuć, dowodzi dziecinności tegoż stanowiska.
Moje wrażenia pozytywne cały czas. Wiele osób narzeka na motyw "niepełnosprawnego" Coopera i to, że nikt nie zauważa, że jest z nim coś nie tak - powiem tak: jest to dobrze pokazane i prawdziwe, w zasadzie esencja naszego obecnego świata.. Po pierwsze - żona Doogiego nie zwraca uwagi bo bardziej ją interesuje ta kasa którą przyniósł, zresztą i tak ona ma w d**** cały ten ich związek (patrząc na reakcję gdy dostała fotkę tej ciemnoskórej kochanki). Po drugie - szef i wszyscy pracownicy są bardziej zajęci swoją pracą niż innymi ludźmi. No, a po trzecie (tu moje prywatne doświadczenie po latach spędzonych na obczyźnie) - generalnie ludzie "anglojęzyczni" są mało krytyczni wobec przeróżnych dziwactw (chodzi o ubiór, zachowanie itd.) i Lynch to właśnie pokazał idealnie. Podejrzewam, że wątek Coopera "wariata" będzie się ciągnął przez cały serial. Dlaczego? Jak dla mnie jest to logiczne - Cooper odwiedził Czarną Chatę i spędził w niej wiele lat, tam poznał pewnie wszystkie te dziwne osobistości, możliwe, że także "obserwował" Ziemię tak samo jak one we wcześniejszych sezonach, więc wiedział wszystko co się dzieje i DLACZEGO. Gdyby wyszedł z tego innego wymiaru od razu rześki i zdrowy, poszedł do FBI, spojrzał na akta sprawy, to rozwiązałby ją w 5 sekund :) A tak, on pewnie będzie dochodził do siebie aż do samego końca, po drodze być może jacyś inni agenci będą rozwiązywali te zagadki, a on na końcu ocknie się i wyłoży nam całą prawdę, no chyba, że Zły Cooper nie skasuje go wcześniej :)
Ja lubię wątek "niepełnosprawnego" Coopera i rozumiem co Lynch chciał przekazać, ale mam nadzieję, że jednak Cooper obudzi się trochę wcześniej ;)
Widze, ze duzo osob krytykuje scene potracenia dziecka, wydaje mi sie, ze przez niezrozumienie jej celowosci... Jak juz ktos wczesniej wspomnial miala ona miejsce na tym samym skrzyzowaniu, co scena z "Ogniu krocz za mna". Jest to wg mnie istotny szcegol. Najwyrazniej jest ono (skrzyzowanie) swego rodzaju zrodlem Garmanbozii, strachu i cierpienia, ktorym zywi sie Czarna Loza. Mysle, ze Czarna Loza ma jakis wplyw na to co sie tam dzieje, slychac wyraznie 'odglosy pradu' przy zblizeniu kamery na slup, a wlasnie takie odglosy teraz wydaje Reka(karzel). Cierpienie matki, ale tez w jakims stopniu i gapiow bylo zrodlem pozywienia dla istot z czarnej lozy, ale moze to byc moja nadinterpretacja... W kazdym razie na te chwile wydaje mi sie, ze scena miala nam ukazac jak zywi sie Czarna Loza i nie wyobrazam sobie, zeby wygladalo ona inaczej... Jestem tylko ciekaw jaka role odgrywa w tym Carl, bo z tego co mowil, wynika, ze jezdzi tam codziennie. Przed wypadkiem po spogladaniu w niebo wydaje sie byc mocno rozzalony. Moze to po prostu wspomnienia z porwania, ale wydaje mi sie odgrywa w tym wszystkim bardziej kluczowa role...