No bo trochę się to ciągnie. Ja rozumiem, ze Lynch robi po swojemu i w swoim rytmie ale tempo serialu zostało chyba dostosowane do mieszkańców domu starców i to tych którzy spacerują już tylko z chodzikami.
Pilot mi się podobał ale odcinki 3 i 4 tak średnio. Przeciągnięte. Do tego te sceny muzyczne na końcu - jak dla mnie zbędne.
Cooper po 25 latach ma swoją fazę, to zrozumiałe ale mam nadzieję, że szybko mu przejdzie. Wydaje mi się, że po drugiej stronie był bardziej dynamiczny niż po powrocie - więc dlaczego?
Niektóre rzeczy sprawiają wrażenie bycia na siłę, jak np. czupryna Andiego. On chyba w ogóle wypadł z aktorstwa i odstaje poziomem. Lucy za to gra dobrze. Podobnie z efektami specjalnymi, które są trochę zbyt efekciarskie.
Serial ma klimat ale inny niż poprzednio. Jest ciężki jak smoła. I jak pisałem - mam nadzieję, że zacznie się trochę rozluźniać w kolejnych odcinkach.