No i stało się. Wyszedł kolejny odcinek. Powiedziałbym, że przełomowy. Dostaliśmy odpowiedzi na wiele pytań. Najważniejsze jest jednak pełne przebudzenie naszego Coopera:) Szkoda, że tak późno, bo na dwa odcinki przed końcem sezonu. Z tego też powodu akcja sporo przyspieszyła. Wyjaśniła się sytuacja z Diane. Richard Horne zginął. Tak jak przypuszczaliśmy, był on synem Pana C, doppelganger Dale'a Coopera. Zakończył się również wątek z płatnymi mordercami nasłanymi na Dougiego. Na deser scena z Audrey Horne, przy której również swoje brudne palce maczał Pan C. Wszystko zmierza prosto do decydującego starcia, które zapewne odbędzie się tam, gdzie się zaczęło. W miasteczku Twin Peaks:)
Stan psychofizyczny Coopera ma ewidentny zwiazek z postepem fabularnym:). Od 13 odcinka dzieje sie sporo wiecej na kilku plaszczyznach. Przelomem chyba byl 11 odcinek, a 12 jawny trolling:)
Oczywiscie to "dzieje sie" dla przecietnego widza, ktory nieszczegolnie zna swiat Lyncha. Ja bym powiedzial, ze duzo sie dzialo juz w 1 i 2 odcinku. Chociaz poczatkowo wydawalo mi sie to masakryczne.