Czy wiecie, że za tydzień zakończy się przygoda z serialem Twin Peaks?
No cóż! Muszę przyznać, że ten fakt przepełnia mnie niewyobrażalnym smutkiem, ponieważ oglądanie trzeciego sezonu było niczym spotkanie po latach z dawno niewidzianymi starymi przyjaciółmi. Dlatego bardzo boli mnie, że zanim zdążyłem się tym faktem nacieszyć nadszedł czas najprawdopodobniej definitywnego rozstania :(
Na dłuższe podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Zobaczymy też, czy David Lynch i Mark Frost będą potrafili ten serial godnie zakończyć czy też może pójdą drogą wyznaczoną przez serial "Zagubieni", gdzie twórcy zdecydowanie przedobrzyli i moim zdaniem nie dali satysfakcjonującej konkluzji dla tej całej zbudowanej przez siebie atmosfery tajemnicy. Właściwie to chyba nawet ją całkowicie zignorowali uznając, że nie miała znaczenia, gdyż od początku liczyli się wyłącznie bohaterowie.
Jedno jednak można powiedzieć już teraz: powrót do Twin Peaks odbył się na ich zasadach i za to należy im się szacunek! Zamiast bowiem próbować zjednać sobie widzów przez "bezpieczne" kopiowanie znanych i lubianych elementów zaserwowali nam kompletny odjazd do świata zwichrowanej i kompletnie nieprzewidywalnej wyobraźni. Skręcili w stronę psychodeli i surrealizmu oraz mnożenie kolejnych zagadek i wątków co sprawiało, iż momentami miałem wrażenie jakbym śledził pięćdziesiąt różnych seriali na raz. Nic więc dziwnego, że fani podzielili się na dwie grupy: tych, którzy ten sezon uwielbiają i tych, którzy go nienawidzą.
Ja mimo wszystko należę do tej pierwszej kategorii. Zresztą chyba nie może być inaczej skoro bezgraniczną miłością darzę wykreowany przez Lyncha i Frosta świat z jego specyficznym na poły onirycznym klimatem, kapitalnie rozpisanymi i zagranymi postaciami, pięknymi jak marzenie kobietami (Audrey Horne <3) zakręconą i totalnie nie przewidywalną fabułą, niepokojącą muzykę Angela Badalamentiego a przede wszystkim tą magiczną siłą, która intryguje, hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu.
To wszystko sprawia, że "Twin Peaks" jest serialem, o którym nie da się zapomnieć i jestem absolutnie pewien, że sam będę wielokrotnie do tego niezwykłego świata wracał!
Jednocześnie nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że Twin Peaks najciekawszy był na samym początku to znaczy kiedy skupiał się przede wszystkim na odkrywaniu skrywanej pod fasadą sielankowości mrocznej strony tytułowego miasteczka oraz tajemnic zamieszkujących go bohaterów.
Pozostaje sie pod tym podpisac. Aczkolwiek sprawa morderstwa Laury to wlasciwie 1/3 oryginalnego Twin Peaks...Wowczas to mialo swoja sile i smak. Na koncowa konkluzje taka w 100% nie licze. To by bylo dosc toporne i antylynchowskie.
Ja czuje to samo, a najbardziej mnie męczy, ze czuję ogromny potencjał w tym swięcie TP, i to mógłby byc dopiero przeciez początek kolejnej historii... Cooper dopiero sie obudził, widze go znowu w TP jak prowadzi sledztwo ...
I co teraz zrobić jak pożegnamy się z bohaterami, z którymi tak się zżyliśmy, być może na zawsze?
Chciałoby się więcej i więcej, ale zastanawiam się czy warto dalej drążyć. Oczywiście dowiemy się tego czy warto już za parę dni, niemniej historia być może okaże się zamknięta. Pozornie...
Sam sezon do tej pory uważam za jedno z najlepszych przeżyć od czasu, gdy obejrzałem stare TP. Oby końcówka godnie zapisała się w naszych pamięciach. W co wierzę.
Rzeczywiście, to było jak spotkanie z dobrymi starymi znajomymi, niewidzianymi od lat. Starszymi o te marne ćwierć wieku. Niezależnie od tego czy Twin Peaks kiedyś znowu powróci, to niektórych bohaterów nigdy już nie zobaczymy (Albert, Pieńkowa Dama). Taka jest naturalna kolej rzeczy, że wszystko przemija...
Kto się żegna, ten się żegna. Twórca jak najbardziej przygotował ten serial na 4 sezon, więc jeszcze wiele przed nami. Dopiero kolejna dawka odcinków i wyjaśnień pozwoli ten serial zakończyć godnie - bez niepotrzebnych porównań do Zagubionych. Zatem? Zdecydowanie to jeszcze nie koniec.
Nie byłbym taki pewien. Jak na razie prezes stacji stwierdził, że na chwilę obecną nie ma planów na 4 sezon.
Trzeba być bardzo naiwnym, żeby na podstawie wieści (lub ich braku) ze strony prezesa stacji oceniać, czy kolejny sezon zostanie wyemitowany. Tym bardziej, że mamy do czynienia z kimś takim jak David Lynch! ;-)
No tak jak napisałeś - to jest Lynch, więc pisanie, że "jak najbardziej przygotował ten serial na 4 sezon" jest równie naiwne. Ja po prostu przytaczam fakty.
Wczoraj obejrzałem dwa finałowe odcinki i cóż - wszystko przemawia za tym, że będzie kontynuacja serialu.
Po 2 sezonie też wszystko przemawiało, a kontynuacji doczekaliśmy się dopiero 26 lat później. Dopóki Lynch i stacja tego nie ogłoszą - wszystko to są nadzieje i domysły. Poza tym to zakończenie nawet można traktować jako zamknięcie, więc dla niektórych 4 sezon już byłby na siłę :)
Z tym, że wtedy Lynch był te (co najmniej) 26 lat młodszy. Teraz jest już "w swoim wieku" i nie może sobie pozwolić na tak odległe plany. Również biorąc pod uwagę niemałą liczbę aktorów z tego serialu. I jeszcze raz napiszę o sugerowaniu się stacjami i oficjalnymi zapowiedzi - w przypadku tego sezonu była to nagła wiadomość, po której niedługo później można było cieszyć się już pierwszym odcinkiem po wielkim powrocie. Nie inaczej będzie teraz. Jeśli coś jest na rzeczy, to prawdopodobnie już to powstaje, coś się dzieje.
No oczywiście, że nie może sobie pozwolić na tak odległe plany, ale nie ma w ogóle żadnej informacji, że Lynch planuje kontynuację. To są tylko domysły i spekulacje.
Niestety :( Nie mogę uwierzyć, że minęło już 16 odcinków! Zdecydowanie nie chcę żeby serial się już kończył. Ostatnie dwa odcinki to za mało by nacieszyć się dawnym Cooperem. Do tego wzruszył mnie taniec Audrey. Zatańczyła fenomenalnie - jak wtedy z przed 25 laty. Bardzo chciałabym żeby powstał 4 sezon - niestety mam wrażenie, że 3 sezon to pożegnanie Lincha z Twin Peaks. Do tego okropnie boli mnie, że aktorzy odgrywający rolę Alberta i Pieńkowej Damy - już nie żyją :( domniemany czwarty sezon bez Alberta - to już nie to samo.
Wcale nie smutne. To fantastyczne, że udało się zrealizować ten serial po dokładnie 25 latach (no... prawie), w dużym stopniu ze starą obsadą - a dla 2 postaci to był dosłownie ostatni dzwonek. Absolutnie jestem wrogiem kiszenia tego w nieskończoność, bo nie ma ani jednego powodu by to robić. A do tego wychodzi kolejna książka o świecie TP więc czego jeszcze chcieć? Jedynie zwieńczenia historii, które będzie inteligentne, satysfakcjonujące i da przynajmniej niektóre odpowiedzi, których byliśmy ciekawi.