PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=725199}
8,0 25 333
oceny
8,0 10 1 25333
8,6 20
ocen krytyków
Twin Peaks
powrót do forum serialu Twin Peaks

Jako że serial się zakończył zrobiłem małe podsumowanie.

> Plusy <
- Mr. C. MacLachlan jak kiedyś dźwigał serial jako Cooper, tak teraz dźwiga go jako doppelganger. Nie ma słów żeby określić jak
dobrze ogląda się go w tej roli, i w dodatku cały czas mu kibicowałem. Gdyby nie ta postać to serial by przepadł.
szkoda tylko że Mr. C kończy nagle i z prawdziwym Coopem nawet się nie spotyka...
- kilka nowych postaci wprowadziło trochę świeżości: Richard, Gersten, Steven i Becky, ale jednak mało im dali czasu antenowego.
Richarda było sporo, tyle że załatwili go jakby na siłę, szkoda że Gersten było tak mało.
- dużo scen około-czarno-chatowych, convenience store, woodsmani, nie skąpili nam mitologii i to trzyma ten serial, było sporo
dobrych momentów.
- parę dobrych innych scen, jak np. Gersten i Steven w lesie, wyprawa policji z TP do lasu, strzelanina w RR i parę innych
- dobre kadry lasu, ulic nocą, momentami klimat jest taki jak być powinien, muzyki było za mało ale jak się pojawiała to
było dobrze
- wejście Mr. C. Ta scena kiedy zajechał Mercem w pierwszym odcinku. Ta scena wygrywa wszystko. WSZYSTKO!
- sam fakt, że Twin Peaks ma kontynuację. Pamiętam jaki byłem zajarany kiedy pojawił się pierwszy odcinek.
Co jak co ale już dawno nie czekałem na jakikolwiek serial z taką niecierpliwością i podekscytowaniem co tydzień jak na nowe Twin Peaks
- fajnie że postawili na prąd. Po obejrzeniu FWWM byłem podjarany tą kwestią oraz tym słupem na który patrzył Desmond, a tu
nie dość że co chwila mowa o prądzie (i słychać go), to jeszcze powrócił kultowy słup
- pokonali BOBa, w trochę tandetny sposób, ale biorąc pod uwagę że akor nie żyje to i tak dużo zrobili, szkoda tylko że było go tak mało, w
końcu mógł się czasem "uaktywnić" bedąc z Mr. C. No ale mniejsza o to


> Minusy <
- zakończenie, zacznijmy od tego.
w 17 odcinku wydawało się, że idzie na sentymentalny happy end, nagle akcja się tak jakby urwała
ogólnie pomysł tego co się dzieje w 18 nie był zły sam w sobie,
(jeśli mowa o alternatywnej rzeczywistości, Judy - Sarah i tym wszystkim co piszą chociażby na reddicie)
ale po gadaniu o zamkniętym zakończeniu nagle
w ostatnim odcinku pojawia się milion pytań i zapowiedź czegoś większego? to jest temat na 4 sezon, który pewnie nie powstanie,
bo obstawiam że wcześniej któregoś dnia przeczytamy "David Lynch nie żyje", albo coś innego i tyle z tego będzie,
już 3 sezon był sporo okrojony i brakowało niektórych osób, a co jak trafi na Kyle'a? przecież nie zastąpią wszystkich czajnikami.
Lynch widać że pomysły ma, ale jak mieli 18 odcinków to nie można było lepiej tego wykorzystać zamiast zapychać
odcinki pierdołami tak jak to ciągle w 3 sezonie miało miejsce? niestety drugiej szansy może już nie być

- brak Coopera. ludzie czekali na swojego ulubieńca a dostali kukłę, która nie potrafi iść do toalety. Wielu mówiło po tym wszystkim
Cooper nie będzie już taki sam, nawet przyznałem rację. Po wsadzeniu widelca do kontaktu wraca stary dobry Cooper, taki sam jak kiedyś.
Nasuwa się pytanie, to po co katowali tym cały sezon?
Mógł wsadzić widelec w 4 albo 5 odcinku i by było z bani. Kazali tyle czekać żeby jego powrót był bardziej "emocjonalny"?
Wszyscy cytują słowa szefa Showtime że było wiadome że "Cooper's emotional odyssey to Twin Peaks", i że o tak to będzie.
Już dawno przestałem się sugerować półsłówkami które wypowiadają szefowie czy inni pr-owcy także nie brałem tego dosłownie.
Powiem tak, zawsze wszystko można jakoś wytłumaczyć i każdy może mieć swoją rację, ale powiedzmy sobie szczerze, zj*bali.
Nie da się zrobić dobrej kontynacji zamieniając głównego bohatera na 3/4 sezonu w warzywo.
Nagle w 18 odcinku się okazało że mają kolejne pomysły na fabułę, więc tym bardziej po co zmarnowano tyle odcinków na te
marne przygody w Las Vegas?

- Phillip Jeffries, nakręcali jego wątek coraz bardziej i bardziej aż doszło do spotkania z nim i okazał się czajnikiem.
A tak na niego czekałem. Powtarzam po raz kolejny, wystarczyło dać do tego pokoju kogoś kogo nie będzie dokładnie widać,
aktora do dubbingu Bowiego mieli, ale Lynch chciał być fajny i mu nie wyszło. Spartolenie
sceny która zapowiadała się na wybitną, w dodatku z moim ulubionym bohaterem

- brak szeryfa, karła i Bowiego. może się czepiam, bo twórcy nie zawinili w ich braku, ale jednak efekt jest jaki jest.
szeryf który musi w kółko tłumaczyć że jest bratem jest chyba najbardziej uciążliwym tematem z tej trójki, karła jakoś wypisali,
Jeffriesa zamienili w czajnik, ale szeryf to największy problem. Pomyśleć, że w 17 odcinku mogliby być Harry i Cooper...

- zapychacze. Mnóstwo scen które są do wyrzucenia, np. druga połowa odcinka 12 składa się właśnie z takich scen.
zamiatanie podłogi, wstawanie z kanapy, Jacoby i łopaty, cudowna rozmowa Audrey z jej pseudo-mężem trwająca 10 (!) minut
piosenki w barze głównie irytowały, a w odcinku 10 przeznaczyli 5 minut ot tak na pokazanie śpiewającej, i to nie wliczając napisów.
takich scen jest mnóstwo, i oto one:
PART 1
- typ przywozi jutuberowi łopaty - 2 minuty
PART 3
- Jacoby sprejuje łopaty - 2 minuty
PART 4
- Cooper nie może się wysikać... nie wiem już czy to zapychacz czy w ogóle kpina z widza
PART 5
- Jacoby i łopaty - 4 minuty!
PART 6
- kultowa scena, typ zamiata podłogę przez 2 minuty
PART 7
- debilek Chad zbiera żarcie ze stołu, w rankingu idiotyzmów trzecie miejsce zaraz za zamiataniem podłogi i wstawaniem z kanapy
PART 10
- Jacoby i łopaty - 3 minuty
- bar, piosenkarka śpiewa 5 minut (!) zanim w ogóle weszły napisy. chyba coś za dużo czasu mają...
PART 12
druga połowa tego odcinka składa się w całości z zapychaczy
- 2 minuty patrzenia jak kretynka wstaje z kanapy
- Jacoby i łopaty! nawet pokazali drugi raz jego reklamę łopat, niecałe 3 minuty poszły
- Audrey, wiecie o jaką scenę chodzi. trwała ona 10 i pół minuty! to NAJGORSZA scena w całym sezonie, NAJ-GOR-SZA
mało mnie obchodzi "że to może ma później jakiś sens" (a w zasadzie nie ma, bo jedyne co się można było dowiedzieć
to to, że Audrey jest w białym pokoju który jest i tak nie wiadomo czym), pokazanie takiego ścierwa to środkowy palec dla oglądającego
PART 13
- spotkanie jutubera od łopat z największą fanką, tak tak, 2 minuty poszły papa
- Sarah i wkurzająca zapętlona walka w telewizji, diabli by to wzięli, 2 i pół minuty to niby nie jest wieczność, ale jak masz
patrzeć na takie coś? kolejna udana scena
- 3 minutki na Audrey i jej pokraka
PART 15
- 3 minuty na Audrey i jej "wątek"
RAZEM
około 45min wychodzi, robi różnicę nie? a wszystkiego i tak nie podliczyłem, np bezsensownych scenek w Roadhouse i
paru innych, ale najważniejsze wypisałem, tak to jest jak z 9 odcinków robi się 18

reszta:
- Jerry i jego perypetie w lesie, które rozciągnięli na kilka odcinków
- Ruth Davenport od niej zaczyna się trochę fabuła ekipy Gordona, ale strasznie to przeciągnęli, z 10 minut poszło
na tą babę z psem której śmierdzi, akcję "Mietek daj mie klucza - cooo poo coo" ogólnie banda no-nameów która mnie nie obchodzi
- cała ta akcja w Las Vegas, Dougie w pracy, zamachy na niego, karzeł morderca,
i banda no-nameów która się podczas tego całego cyrku przewinęła - jeszcze ta pustynia, momentami miałem wrażenie,
"czy to na pewno Twin Peaks?"
- ten typ co nigdy nie wstaje z krzesła też był udany (tak zwany Phil z Lost)
- syn Andy'ego i Lucy - ale debilna scena. nawet szeryf pokręcił głową jak się odwrócił
- Freddie i rękawica - głupie, ale 17 odcinek niby to wyratował

dalej:
- za dużo postaci. Scenariusz został rozciągnięty żeby z 9 odcinków było 18, ucierpiał na tym cały serial.
Nawet taki Mr. C ma dziwną sytuację, bo mimo wszystko trochę kręci się w kółko.
ogólnie straszny mętlik z początku się wydawał, Twin Peaks, Nowy Jork, South Dakota, Las Vegas...
Przewinęło się ponad 200 osób, sporo z nich to no-name które nie mają
znaczenia i nikogo nie obchodzą. Z tych nowych to czasem ciężko było wyczuć kto jest istotny, a kto nie.
Co chwilę pojawiał się ktoś nowy, momentami nie nadążałem kto jest kim i o co każdemu chodzi i tak ich w kółko przybywało.
Wydaje się też że nie ma aż tyle czasu żeby wszystkich sensownie pokazać
Jedni mieli mały udział np. ten nielubiany przeze mnie Red, niektórzy większy, np. Richard - fajna postać, z czasem było go
coraz więcej i sprzątnęli go sobie ot tak, bo czemu nie... Gersten jest super, a zobaczyliśmy jej też za mało
Becky w ogóle żyje? bo Steven sprawiał wrażenie jakby ją zabił. No i tak to z nimi jest.
Co do starej obsady rola Audrey była jak żadna, Jerry ciągle biegał po lesie ze swoimi schizami, Jacoby był po to żeby wk*wiać,
a Nadine żeby być jego fanką. Inni pojawili się na chwilę jak np. dr Hayward albo Denise i starczyło. Z Catherine zrezygnowali bo nie było
na nią pomysłu, a na Jacoby'ego był? A gdzie Leo? Zawsze go lubiłem, liczyłem że będzie coś o nim? Myślałem że w książce, ale nie.
No to może serial? Nie gra w nim. No to może ktoś coś wspomni, żeby była jasność? Nie! Niektórzy pytali jeszcze o Annie oraz tego
całego Wheelera albo Dicka Tremayne, moim zdaniem Lynch chciał się odciąć od tej nieudanej części 2 sezonu i poprzestali
na tym co istotne: że Annie kazała Laurze zapisać w pamiętniku.

- mało klimatu i muzyki. stary serial dusił klimatem, tutaj jest go jak na lekarstwo. Pełno jest za to słonecznej pustyni, jeszcze to co
się tam dzieje stawia pytanie "co ja w ogóle ogląam? coś to jest ale chyba nie Twin Peaks?"
niby nie chodzi o to że wszystko ma się dziać w Twin Peaks, ale wątek Dougiego ciągnął ten sezon w dół, a
odcinki 5 i 6 to największy dramat w tym temacie.
Samo Twin Peaks nie jest już takie straszne bo jednak wiadomo, BOBa nie ma, ogólnie jest spokojniej w mieście,
albo też twórcy nie potrafią tego tak dobrze pokazać. Ale z drugiej strony jak można budować klimat skoro jak robią przejście do Twin Peaks z lasem i Laura Theme to
kolejna rzecz jaką widzimy to Jacoby i jego łopaty? Późniejsze odcinki sporo nadrobiły, więc można było, tylko chyba im się nie chciało.
Muzyki ogólnie było mało, niektóre sceny ja np. kiedy Hawk i szeryf czytali kartki
z pamiętnika to w tle była cisza... później się poprawili ale początkowe odcinki to jest tragedia.


> Końcowe wnioski <
Najlepsze odcinki: 17, 8, 16, 14
ogólnie mógłbym wypisać więcej, ale bardziej "ulubionych scen", bo odcinki jako odcinki są strasznie nierówne,
dzieje się coś super a za chwilę jakieś pierdoły
Najgorsze odcinki: 4 i 6
Ulubione postacie: Mr. C, Coop, Richard, Gersten, Hawk

Pozostaje ocena. Serial wybitnie trudny do oceny. Po pierwszym odcinku mógłbym dać 9/10. Kolejne obniżyły loty, później się ustabilizowało w miarę i byłem pewien
że mimo wszystko 8/10 będzie. Przez ten czajnik odechciało mi się dalej oglądać więc zrobiło się 7, po odcinku 17 to dałbym
mimo tego i tak 8, po finałowym w którym po raz któryś dali do zrozumienia że "mogło być inaczej", chyba pozostawię te 7.
Było sporo dobrych momentów, ale złych była cała masa, w tym największa tragedia Jeffries.
Ogólnie co chwilę miałem wrażenie że pomysły mają, i jak chcą to potrafią, ale ciągle upychali do odcinków pierdoły.
I po tej całej męczarni w 18 odcinku nagle się okazuje że i pomysły na ciąg dalszy są! (chyba że to tylko taka zagadka-cliffhanger na odchodne)
więc po co oglądałem tyle ścierwa wcześniej?

Moja ocena: 7/10

Wingo

Co do zapychaczy, zapomniałeś chyba o samochodach :D W samym 18tym odcinku mieliśmy jakieś 15-20 minut oglądania jazdy autem, (Cooper i Diane, Cooper i Carrie) praktycznie bez dialogów. W poprzednich odcinkach też było sporo przedłużonych ujęć pokazujących kierowcę i drogę - myślę, że łącznie ze wszystkich odcinków uzbierałoby się tego co najmniej 40 minut, może nawet starczyłoby na cały odcinek.

Jerzolek

Coopa i Laurę w 18 już mimo wszystko pominąłem, chociaż też się wlicza w sumie. te poprzednie ujęcia na drogę mi się podobały, jak np jechał zły Cooper nocą i jeszcze był prąd do tego

ocenił(a) serial na 7
Jerzolek

Mi przeszkadzały czasem zapychacze, ale pokazywanie samochodów/drogi w przypadku Lyncha jakoś nie traktuję, jak zapychacz;)

Wingo

Idealne podsumowanie bardzo nierównego sezonu

Wingo

Otóż to. Oceny 10/10 to jakiś żart, NIGDY nie uwierzę w to, że ktoś czerpał przyjemność x oglądania zamiatania podłogi albo przejeżdżających samochodów. Jakby zrobić kompilacje scen i wątków, które nic nie wnosza i do niczego nie prowadzą, zajeloby to jakies 2/3 sezonu.

ocenił(a) serial na 7
Fass_

Podejrzewam, że po prostu efekt serialu tak zadziałał, że na te słabsze momenty nie zwracali niektórzy oceniający uwagi. Ja z czystym sumieniem nie mógłbym dać więcej, niż 6, ale jednak TP jest wyjątkowym tworem i za tą unikalność bym podwyższył.

Wingo

Nie zgadzam się ze wszystkim w 100%, jednak w większości bardzo trafne podsumowanie, niestety :c

ocenił(a) serial na 8
Wingo

Ja jednak daję 8/10, bo seans był... magnetyzujący. Wiedząc, że Lynch może zaskoczyć w każdej chwili, każdą chwilę chłonęło się z uwagą. Podobało mi się uczucie temu towarzyszące.
Wady oczywiście były, choć może ja wymieniłbym niektóre inne niż Ty. Dłużyzny są częścią stylu Lyncha, ale rzeczywiście można było wykazać więcej umiaru i harmonii. No i odcinek 18 z tym jakby alternatywnym światem. Moim zdaniem za daleko to poszło, bo udziwnienia są okay, o ile nie naruszają proporcji. A tutaj w zasadzie nie wiemy na czym stoimy i cały ten świat budowany przez 3 sezony jakby się rozpadł.

ocenił(a) serial na 9
Wingo

Watpie, ze tworcy dbali wlasnie o fanow:) Ja tam srednio znalem TP jeszce pol roku temu i nie odczuwalem zadnych sentymentow do danych postaci. I przez to te frustracje, ze Jeffries to, a Audrey tamto. Mnie watek Dougiego przypadl do gustu do tego stopnia, ze jak zobaczylem normalnego Coopera to poczulem sie nieswojo:D

ocenił(a) serial na 5
Wingo

Problem w tym taki, że większości wątków pobocznych nie można nawet nazwać zapychaczami. Powiedziałbym wręcz, że trzeci sezon TP ma zwyczajnie fatalnie napisany scenariusz.
Obejrzałem w ostatnich latach co najmniej kilka seriali nowej generacji i widzę niestety przepaść miedzy nimi a tym co zaserwował nam Lynch w warstwie fabularnej. Przedwczoraj skończyłem na przykład Narcos. Serial zupełnie z innej bajki, ale nie o to idzie. Jeśli chodzi o samą narrację, proporcje, balans, to tam wszystko było dopięte na ostatni guzik. Każdy watek, nawet poboczny, coś w ostatecznym rozrachunku wnosił, jakoś się łączył z całością, albo przynajmniej uwiarygadniał realia przedstawionego świata.
W TP natomiast mamy cała kupę wątków, które nie robią NIC. Nie są ani ciekawe same w sobie, ani niczego nie wnoszą. Może czasem co najwyżej próbują być śmieszne (doktor i jego łopaty) z naciskiem na słowo "próbują".

ocenił(a) serial na 10
Motorcycle_Boy

A to akurat nie prawda, bo przecież wątek z łopatą był dość istotny w kontekście Normy ;)

ocenił(a) serial na 6
Wingo

Niezłe podsumowanie i ujęcie głównych zalet i wad, pod którymi mógłbym podpisać się niemal w całości. Najgorsze okazały się nic nie wnoszące scenki rodzajowe i wątki 'jednego ujęcia'. Gdy czytałem wcześniej recenzje to tłumaczono, że pewnie będzie miało to jakieś znaczenie, że przydadzą się itp. I co się okazało na koniec? Nie muszę raczej mówić. Dodatkowo duża część wątków, które troszkę zostały rozwinięte, były kontynuowane w jakimś stopniu w kilku odcinkach, zostały ucięte i nie wiem w sumie po co było je zaczynać bez skończenia. Mimo tych i innych niedoskonalości oglądałem każdy odcinek bo liczyłem że ogólnie finał będzie miał jakiś sens spinający większość głównych wątkó. I tu się mocno rozczarowałem. Sezony 1 i 2 lubiłem i zapadły w pamięć na lata, sezon 3 oceniam na 6/10.

ocenił(a) serial na 10
Marro

To jedno Lynch zwyczajnie zawalił, że nie rozwinął kilku wątków. Mimo, że oceniam serial bardzo wysoko, bo zwyczajnie zrobił na mnie kolosalne wrażenie, ale tych urwanych/olanych/nie wyjaśnionych wątków mu nie wybaczę...

ocenił(a) serial na 5
ABEL

Jednym z bardziej idiotycznych (inaczej tego nie potrafię nazwać) wątków to:

1. Duncan Todd - gość nic nie wniósł. Na koniec dostał postrzał w głowę i watek bezpowrotnie się zakończył.
2. Bracia Mitchum - ich jedyny wkład, poza denerwowaniem widza, to podwózka Coopera do Twin Peaks. Tak na logikę, ich wątek powinien zakończyć się w momencie otrzymania odszkodowania. Każde późniejsze ich wystąpienie nie miało absolutnie żadnego sensu.
3. Gary i Chantal (para zabójców) - ta sama sytuacja. Bezsensowne istnienie, bezsensowny koniec.

ocenił(a) serial na 9
Motorcycle_Boy

3. Zyli jak smiecie i zgineli jak smiecie.
2. Ma to sens, bo przechodza pozytywna przemiane pod wplywem goscia, ktory ledwie sylabizuje. To po prostu absurd.
1. Tu moze bym sie zgodzil aczkolwiek zastanawia mnie czemu nie mial nog :D bo chyba nie mial.

ocenił(a) serial na 10
Motorcycle_Boy

Tutaj pozwolę się nie zgodzić.
1. Duncan Todd realizował zamachy na Coopera/Dougiego (pytanie jedynie czy to dobry Cooper był celem rzeczywistym, czy zły, a Todd pomylił ich). Postać ta jednak była bez wyrazu, szczerze mówiąc.
2. Bracia Mitchum to taki wątek humorystyczny, bardzo dobry moim zdaniem. Duet, jak dla mnie, bezbłędny. Szczególnie Belushi i jego mimika twarzy, aktorstwo... Oczywiście potem odwieźli Coopera do Twin Peaks.
3. Para zabójców - jakże tarantinowska i taką mieli śmierć - przecież likwidowali zleconych im przez Mr C. ludzi. Też i dialogi tej pary były niezłe. Więc nie wiem o co chodzi.

Wątki, których nie zakończył/rozwinął to przecież sprawa Audrey, sekretarki Bena Horne'a (po co wprowadzono tę postać?), Steven, jego samobójstwo i jego żona Becky, Shelly i Red... I jeszcze kilka innych. A niektóre z kolei niepotrzebnie zabierały czas.

ABEL

1. Czemu zły Cooper miałby być celem? Przecież Todd pracował właśnie dla niego.

ocenił(a) serial na 10
Jerzolek

I zły Cooper go sprzątnął na końcu (za pomocą zabójców)... Czemu? Dla hecy? Pozbywał się świadków?

ABEL

Przecież pozbywał się wszystkich świadków po kolei. Phyllis Hastings, Darya, Bill Hastings (zabity przez Woodsmana, ale oni byli po stronie złego Coopera), Ray, Jack, naczelnik więzienia. Może nawet kogoś pominąłem.

ocenił(a) serial na 9
Wingo

Bełkot

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones