W zasadzie zastanawiam się co tak po prawdzie widzieliśmy… Spróbuję opisać prawie na gorąco, jak to wszystko widzę. Z oczywistym naciskiem na „spróbuję”. Część ósma zaczyna się zupełnie normalnie, kontynuacją akcji z poprzedniego odcinka: Ray i Mr. C jadą otrzymanym od naczelnika więzienia samochodem, a potem? Potem już nic nie jest proste do opisania, czy może raczej zrozumienia… Ale może nie o to tu chodzi? Ciekawym przerywnikiem jest występ grupy Nine Inch Nails w Roadhouse, zapowiedziany przez staruszka w stylu… piosenkarza z Czarnej Chaty, śpiewającego o sykamorach na wejście Coopera w ostatnim odcinku sezonu 2 (Grał go Jimmy Scott) – duszny i mroczny industrial, zaś Trentowi przybyło kilka kilogramów, jak widać ;) I nagle… czerń i biel. Jesteśmy rzuceni do czasów schyłku II wojny światowej. Lynch przenosi nas do historycznego momentu, jakim jest detonacja pierwszej w dziejach bomby atomowej na pustyni w Nowym Meksyku, w lipcu 1945 roku. Dzieło Roberta Oppenheimera i innych naukowców zaangażowanych w Projekt Manhattan stało się nie tylko nową bronią, ale i kluczem, który otworzył bramy do innego wymiaru – tak to rozumiem. Podróżujemy więc przez grzyb atomowy i coś, co trudno jest opisać… potem dym, ogień eksplozji (ogniu krocz ze mną)… galaktyki i mgławice – bardzo ciekawa scena. Długa, wielu na pewno znużyła, ale przecież podróżujemy między wymiarami, czas zanika, jest nieskończoność. Psychodelia „level master”. I znowu szybujemy nad tym mrocznym oceanem, który Cooper oglądał w odsłonie trzeciej, by wspinać się na szczyt wyrastającej z niego skały, a na nim… Tu zrobię pauzę – wróćmy do realnego świata. Jest sklep-stacja benzynowa na odludziu, a na nim szyld „Convenience Store”. To o nim była mowa w dwóch pierwszych sezonach i w FWWM? A przez okna, mimo dziwnych przemykających postaci, dymu i błysków widać metalowe puszki. Z kukurydzą? No i wróćmy do innego wymiaru. Zakładając, że forteca na klifie jest w innym wymiarze w tym samym miejscu, czy może to być właśnie „pokój nad sklepem”? Bo jak za chwilę zobaczymy, żyją tam dziwne istoty. Pojawia się znajome z pierwszego odcinka serii trzeciej widmo kobiety, przypominające posąg z Poczekalni, które wypluwa z siebie potok jakiejś substancji, a w niej zawieszone „jaja”, w jednym widzimy BOBa. Jesteśmy świadkami „porodu” jakichś istot nadprzyrodzonych? Czy więc ich „matka” nie jest tą samą matką, przed którą ostrzega Coopera Amerykanka, sobowtór Ronette Pulaski? Jeśli to ona wydostała się ze szklanej klatki… to jest potencjał na więcej niż jeden nowy sezon. Ale zostawmy to i wejdźmy do fortecy. Jest tam pokój w starym stylu a w nim Olbrzym vel ?????? i tęga kobieta, jakby żywcem wyrwana z filmu okresu międzywojnia. Wystrój wnętrza i obecność giganta sugerują, że to tutaj przebywał Dale Cooper w pierwszej scenie pierwszego odcinka. Jest tu też dziwny dzwon, który widzieliśmy już na scenie w „przestrzeni kosmicznej”, tuż przed pojawieniem się głowy Garlanda Briggsa… Olbrzym przechodzi do innego pomieszczenia, lewituje i podobnie jak „matka” wypuszcza z siebie dziwną substancję, ale ta nie jest ohydnie blada, a pomarańczowa
i zawiera sferę, w niej… twarz Laury. I to coś jest zaimplementowane na ziemski glob. To już science-fiction. Jajo ląduje na ziemi w sierpniu 1956 i wykluwa się z niego… owado-żaba? Co to jest? To jest Lynch moi drodzy. Potem ci dziwni ludzie na drodze i najwyraźniej osmalony od pożaru drwal, proszący o ogień przerażoną parę. Następnie randka innej pary, skradająca się do okna wykluta istota, drwal idący przez pustkowie – to już przypomina horror science-fiction właśnie z lat 50-tych… Więcej pytań niż odpowiedzi. Jaki to będzie miało związek z resztą serialu? Fani na całym świecie głowią się nad znaczeniem dziwnych miejsc i postaci, wydarzeń… ale nieprzenikniona jest głowa Lyncha ;) Jako stand-alone byłby to surrealistyczny horrorek w rodzaju „Psa Andaluzyjskiego” Bunuela i Daliego, czy teledysk „Cryptorchid” grupy Marilyn Manson, ale to jest element tego dużego, osiemnastoczęściowego obrazu. Teraz komentujemy poszczególne fragmenty, we wrześniu zobaczymy całość. Ufff…
Podróż przez czas i przestrzeń przypomina jak żywo tę z "2001: Odysei kosmicznej".
Tak, też miałem podobne skojarzenia. Mało tego. Olbrzym skojarzył mi się nawet ze starym Bowmanem.
To, co wczoraj widzieliśmy, łączy się z mitologią serialu. Przypomnijcie sobie wątek MATKI ABOMINACJI, KSIĘŻYCOWEGO DZIECKA (BOB) i LEMURIAN (Podziemnych Kosmitów). Sądzę, że Zło wywołane podczas wybuchu w 1945, na terenie Nowego Meksyku, było już zapowiadane w latach 70. XIX wieku. Wtedy to wódz plemienia Nez Perce, z którego wywodzi się również szeryf Hawk, podczas publicznej obrony swojego Plemienia w wyniku mordów i upodlenia zaserwowanego przez rząd USA mówi o "dniu sądu". Ma on przyjść wtedy, gdy ludzie zwrócą się przeciwko sobie i zapanuje totalna wojna. Największe cierpienia mają dotknąć tych, którzy zamieszkają zagrabione Indianom tereny wokół wodospadu i dwóch bliźniaczych gór...
Lemurianie są tu kluczem, ale nie tylko oni. W książce Frosta dwie zwalczające się nawzajem rasy występują pod róznymi nazwami, np. "szarzy". Różne dziwne zjawiska (np. UFO) obserwowane są już od czasów biblijnych, dorzućmy do tego np. realne malunki artystów Renesansu, np. sławna "Maryja z dzieciątkiem i Św. Janem" w których widać coś w rodzaju UFO. Moim zdaniem to wszystko ciągnie się już znacznie wcześniej niż czasy Nez Perce. Wódz Joseph w mitologii Twin Peaks jest tylko pierwszym znanym posiadaczem pierścienia i tym, który jako pierwszy odnotowany w historii świata TP (dzięki Lewisowi) miał styczność z istotami pozaziemskimi. Do tego jeszcze okultyzm i powieść Crowleya o Księżycowym Dziecku i dwóch zwalczających się lożach (białej i czarnej) oraz tajne działania rządowe i CIA będącym poza wszelką kontrolą. Według mnie twórcy bawią się z nami historią Stanów Zjednoczonych obfitą w wszelkiego rodzaju teorie spiskowe i zjawiska paranormalne. Frost przedstawia nam świat magii, zjawisk nadprzyrodzonych, opowieści o UFO i innych dziwactwach "występujących" tech w świecie realnym a Lynch okrasza to swoim surrealizmem i oryginalnymi pomysłami (no duet idealny po prostu). Czy taki był zamysł od początku, kiedy dostaliśmy z pozoru prostą historię dwóch zabójstw, nastolatki Laury oraz Teresy Banks? Pewnie nie, to wszystko ewoluowało z czasem (w końcu mieli na to 25 lat) a część wynikła z przypadku (np. postać BOBa, kiedy Lynch zobaczył odbicie Silvy w lusterku).
Ciężko zinterpretować ten odcinek bo każdy może widzieć w nim co innego. Lynch odjechał w nim strasznie, chyba bardziej już nie można, a jak będzie próbował jeszcze bardziej to... chyba podziękuję. No ale mam nadzieję, że jako część całości, okaże się że jest w tym jakiś sens.
Na pewno. Chociaż znając Lyncha zapewne pozostawi masę niedomówień. Albo się jego styl czuje, albo nie. Do mnie osobiście trafiają te surrealistyczno-psychodeliczne odjazdy. Byle był w tym choć śladowy sens.
Ale czy naprawdę aż tak odjechał? Mimo całej tej "dziwności" odcinka dostajemy tu odpowiedzi, zawiązuje się cudowna mitologia, mimo formy treść odcinka nie jest aż tak niezrozumiała jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Mamy w końcu orydżin Boba! Są też sceny nie tyle surrealistyczne co SF, niekiedy w stylu odysei kosmicznej.
Nie mówię nie. To ma sens, mimo zwariowanej formy. Co innego, iż zwyczajnie po Lynchu (i TP) się nie spodziewałem takich kosmicznych, bajkowych zdarzeń. I jeszcze stylistyka rodem z "Głowy do wycierania". Ech, poezja...
tak sobie czytam te twoje wypociny i stwierdzam, ze jednak niektorym powinno sie odlaczac telewizje,radio i internet, dno dna. Gówno zapakowane w srebrna folie nadal bedzie..... gównem , a nie arcydzielem telewizji. Do przemyslenia.
Moja interpretacja:
Wybuch nuklearny w wyników jakiś rządowych działań doprowadził do zakrzywienia czasoprzestrzeni i otwarcia drzwi do innego wymiaru, korzystając z tego Matka wypluła jaja, które zawierały m in Boba oraz prawdopodobnie te wszystkie osmalone dusze Ci "brudni bezdomni" przypominają mi diabły z końcówki filmu "Uwierz w ducha", pomagają potem złej kopii agenta Coopera [w pewnym sensie Bobowi] kontynuować swój cel Potrafią się zmaterializować w pewien sposób, dokonać fizycznej krzywdy, podobnie jak matka Matka dostaje się do ziemskiego wymiaru przez eksperymentalną machinę otwierającą wrota do innego wymiaru w czasach współczesnych, ciekawe czy w nim zostaje? Podczas katastrofy nic nie wskazuje na to, żeby przedostała się wówczas na Ziemię Czarna chata tudzież inne miejsca w tej czasoprzestrzeni wydają się stanowić dom dla matki, pytanie jaka jest jej forma i rola w tamtym świecie I tak, to przed nią ostrzega Coopera dziewczyna w pierwszym odcinku
Z jakiegoś powodu linie przesyłowe są powiązane ze światem czarnej chaty - mechanizm którym Cooper przedostaje się do świata rzeczywistego miał tabliczkę podobną jak linia przesyłowa, którą widzieliśmy w momencie rozjechania chłopca Sieć elektryczna -> czarna / biała chata
Jajko z twarzą Laury i to co z niego wykluwa się i wchodzi w kobietę, która nie rozpoznałem, kim jest [matką, babką Laury, randomem]? W tej rodzinie występowały pewne zdolności, może przekazane tym stworzeniem? Na tym momencie nie wiem, czy jest sens spekulować, Laura nadal jest elementem spajającym w trzecim sezonie mimo, że pozornie jej historia odeszła na bok
Trzeci sezon coraz bardziej przypomina mi Stranger Things