pomijajac fabule (ktora i tak byla swietna i pojawily sie nowe ciekawe watki, zwlaszcza poczatek Boba), ten odcinek byl kwintesencja sztuki audio wizualnej. Lynch robi co chce i robi to w takim stylu, ze odstrzela w przedbiegach wszystkich znanych mi niezaleznych rezyserow 21 wieku, krorym nie wystarczy jaj albo wyobrazni zeby chociaz w polowie zaszalec tak jak zrobil to on na przestrzeni zaledwie 40 miniut. Bez odrobiny przesady wydaje mi sie ze obejrzalem dzisiaj najlepsze 40 minut w zyciu