Po 1 sezonie byłam bardzo zawiedziona tym serialem, oczekiwałam od niego dużo więcej, więc co do drugiego nie miałam właściwie żadnych oczekiwań, a tutaj taka niespodzianka! Ten sezon był zupełnie inny, był zupełnie czymś nowym i to w bardzo pozytywnym sensie. W pierwszym mieliśmy tylko Joe z obsesją na punkcie laski, której nawet nie dało się lubić, a im dalej tym bardziej absurdalne sytuacje miały miejsce. Drugi sezon to dużo więcej Joe, i to w innej postaci. Joe, który próbuje się zmienić, być lepszy, zasłużyć na swoją Love, dostajemy retrospekcje z jego dzieciństwa, twórcy pozwalają nam poznać go lepiej, zrozumieć. A to co dzieje się na koniec, kiedy jest uwięziony, kiedy wychodzi prawda na temat Love, i samo zakończenie sezonu pokazują jeszcze bardziej jak skonstruowany jest nasz bohater. Powiem tak, w tym sezonie nawet nie czułam do niego obrzydzenia, myślałam też że zamknięty w swojej własnej klatce przez swoją miłość (bratnią duszę mogłoby się wydawać) uświadomi mu wiele spraw, i że z Love stworzą idealny (jak na nich) związek i serial się zakończy. Okazuje się jednak, że ostatnie sekundy drugiego sezonu utwierdziły mnie w przekonaniu, że Joe jest bardziej porąbany niż myślałam, i że czekam teraz niecierpliwie na sezon trzeci, i tym razem już będę mieć co do niego oczekiwania! Oby twórcy nie zawiedli, i poprowadzili ten serial z sensem, bo mimo że sezon pierwszy był niewypałem to drugi pokazał nam, że ma potencjał!