Oglądałem już wiele filmów, których twórcy sugerują, ze światem rządzą różne spiski. I zapewne tak jest. Bogacze steruja politykami, jak marionetkami itp.
Ale nikt z tym nic nie zrobi.Wiecie, dlaczego? Z tego samego powodu, z jakiego - gdy dwa dresy biją kogoś w bocznej uliczce - nikt nie rusza na pomoc. Chociaż wystarczyłoby sześciu chłopa, by dresów pogonić....
Pytanie tylko, co mogą zrobić w takiej kwestii ludzie? Jeśli wszyscy uwierzyliby w rządowe spiski, wybuchłyby zamieszki, szerzyłby się terroryzm i zapanowałby ogólny chaos. Obalenie rządów doprowadziłoby najpewniej do anarchii - a obstawiam ze to by było dla nas gorsze w skutkach niż obecna sytuacja. Wyżej postawieni są na tak silnej pozycji, ze naprawdę trudno byłoby zorganizować społeczeństwo aby stawiło temu czoła i nie poniosło z tego powodu gigantycznych strat.
Nikt z tym nic nie robi, bo to nie jest proste, światowe rządy dysponują takimi narzędziami ze rozwalić bunt plebsu w zalążku nie jest żadną filozofią.
Na razie widzę dwa wyjścia, doprowadzić do większego burdelu niż jest obecnie próbą przeciwstawienia się sytuacji, albo siedzieć cicho.