...trudno oprzeć się pokusie porównania serialu do książek. Przeczytałam całą sagę o Valerii, by podszkolić trochę hiszpański i bardzo się wciągnęłam. Główna bohaterka w głupi sposób dała się wciągnąć w romans z Victorem, ale ogólnie wydawała się rozsądna i dojrzała. Nie można tego powiedzieć o Netflixowej Valerii, która wygląda i zachowuje się jakby miała 16 lat. Dodatkowo to, co scenarzyści zrobili z postaciami jej przyjaciółek jest mega słabe. W książce Lola była zabawną, wygadaną, pewną siebie blondynką - zawsze seksownie ubraną. Tutaj wygląda jak matka Valerii i jest kompletnie nudna. Już nie wspomnę o chamskiej propagandzie LGBT - w oryginale Narea nie jest lesbijką, a stosunek Adriana do gejów w ogóle się nie pojawia (w serialu w dwóch scenach pokazano jaki jest niby zniesmaczony). Spotkania przyjaciółek były zawsze bardzo żywe, tutaj wygląda jakby były znudzone swoją obecnością. Do tego scenografia wydaje się bardzo infantylna. Wszystko jest strasznie nastolatkowe i naiwne... No i Victor w serialu wydaje się być równie niedojrzały. W książce Valerii zaimponowała jego męskość, pewność siebie. Coś mi świta, że był od niej starszy. Tutaj wygląda jak licealista, który za cel postawił sobie zaliczenie fajnej laski z klasy... Serial nie jest najgorszy, ale trochę bezpłciowy.
Tak na marginesie czytając książkę widziałam w głowie Michelę Quattrociocche ;-) Szkoda, że nie wybrali kogoś podobnego. No ale to już prywatne zachcianki.
Książki nie czytałam, ale mam inny problem główna bohaterka nie pasuje mi totalnie, pod każdym względem; sam serial ogląda się przyjemnie i mam zupełnie inne odczucia niż Ty :) Lolę uwielbiam :)
Zgadzam się. Serial odbiega od książek na tyle, że dopiero w połowie się zorientowałam się, że historia wygląda znajomo. Patrzę na półkę... no tak xD ale czytałam daaawno temu i myślałam, że po prostu nie pamiętam, ale okazuje się, że nie tylko ja mam takie odczucia
Cześć czy masz może 2 część ? :) przekopałam cały internet i nic!!! a 1 część książki strasznie mnie wciągneła :) (płacę złotem :P )
Całkowicie się zgadzam, nie czytałam książki, ale serial jest po prostu płaski, jeśli są w nim jakieś ważne tematy to potraktowane po macoszemu, chociaż przyjemnie się go ogląda, jest ciepły i lekki, miła muzyczka, to poza tym nie ma w nim kompletnie nic
Też nie czytałam książek i też mam zupełnie inne podejście do tego serialu. Ogólnie ocenianie adaptacji przez pryzmat książki jest dla mnie słabe, bo literatura posługuje się innym językiem przekazu niż film czy serial. Nie wiem, co w tym serialu jest płaskiego. To jak główna bohaterka przez większość czasu bije się z myślami, czy zdradzić męża? Czy problem jej przyjaciółki, która żyje pod dyktando rodziców albo kolejnej, która w ogóle nie ma relacji ze swoją matką i jak widać nie potrafi sobie z tym poradzić, a innej brak jest w ogóle pewności siebie. Ocenianie serialu przez pryzmat tego, jak wyglądają aktorki... no cóż.. mówi samo za siebie. Victor nie jest męski i pewny siebie? WTF!?
Straciłaś mnie w momencie wspomnienia o ''chamskiej propagandzie LGBT'' :/ Chamski to jest Twój komentarz. Dla mnie wątek lesbijski był najbardziej interesujący i najmniej wkurzający w całym serialu.
"Chamska propaganda LGBT" - kotek, cały Netfliks opływa w tej "propagandzie", przejrzyj na oczy. Nie podoba się - ktoś cię zmusza żeby oglądać?
to dobrze, ze oplywa. moze dzieki temu cos sie zacznie zmieniac w mysleniu ludzi. czasami trzeba niektore sprawy zapodawac lopatologicznie zeby dotarlo.