Zauważyłam że Marcesca w pewien sposób wypchnęła lub częściowo zajęła miejsce leonetty. Osobiście średnio mi się to podoba, dlatego chciałabym zrobić badanie, co u was przeważa, za kim jesteście, i gdybyście z nożem na gardle mieli wybrać jedną parę, kto by to był. Prosiłabym o jak najszersze zargumentowanie swojej decyzji.
No więc, pierwszy strzał. Od razu zaznaczę że bardzo lubię obie pary, ale...
Wolę Leonettę, ponieważ między Leonem i Violettą od początku bywało różnie, przez co związek jest ciekawszy. Wolę ją, ponieważ oboje włożyli w ten związek mnóstwo wysiłku, wbrew temu co sie mówi o Violettcie, bo przecież już kochając Leona musiała się starać zapomnieć o Tomasie, który przecież był jej pierwszą miłością, pierwszym zapisem takiego niezwykłego uczucia, a takie wspomnienia są zawsze mocno ukorzenione i Violetta ze wszystkich sił starała się odchwaścić swoje serce. León musiał na nią czekać i się doczekał, był cierpliwy, mimo że bolały go jej spotkania z Tomasem, zawsze zaciskał zęby i usmiechał się, żeby nie miała wyrzutów sumienia, że postępuje wbrew radzie przyjaciela, nie chciał jej ograniczać. Robił wszystko żeby jej nie zranić, nigdy nie dał jej powodu do zazdrości, nawet kiedy Ludmiła zrobiła filmik z nim i Violą, zgodził się pod presją wydarzeń i długich namawianiach, mimo że w przypadku ludmiły publicznie ją osmieszył, wyświetlając filmik na zajęciach i nie miał oporów. Kiedy mieli to zamieścić, chciał się wycofać, a później jeszcze przeprosić Violettę.
A skoro już mówimy o tym filmiku, kocham ten motyw, jak bardzo León się zmienia pod wpływem Violetty. Jak z wyrachowanego paniczyka robi się pomocny, miły, ludzki, czuły, jak najpierw otwiera swoje prawdziwe, dobre serce najpierw na ukochaną, a potem na wszystkich, i dostrzega jaki był kiedyś. Za to, że dla niej zrezygnował z ogromnej szansy udziału w półfinale Talenty21 na jej rzecz, żeby ją przeprosić, dowiedziawszy się że naprawdę go nie zdradziła, i żeby pokazać wszystkim, że nagonka ludmiły jest spreparowana. Przed zmianą możliwe, że sam by sprawił by wykluczono jego dziewczynę.
I w drugą stronę, fakt jak przy nim Violetta pięknie się rozwinęła. Doskonale rozumiał, że Violetta jest w zasadzie pisklęciem, wprowadzał ją w normalne życie krok po kroku, nie traktując ją jak dziecko ale obchodząc delikatnie jakby była ze szkła, jednocześnie rzucał ją na głęboką wodę i starał się ze wszechmiar, żeby czuła się przy tym komfortowo, był jej liną asekuracyjną jednocześnie. Najlepszy przykład to ich pierwsza randka w Restó.
Podoba mi się to, że jak jest zazdrosny, to idzie najpierw przede wszystkich do tych, co podrywają Violettę, zamiast to jej robić wyrzuty bo wie, że nie byłaby zdolna zdradzić go z pierwszym poznanym chłopakiem typu broduei czy federico. Kiedy raz przybiegł na próbę z Brodueiem to później ją normalnie przeprosił.
Moje serce już kompletnie zmiękcza fakt, że cokolwiek by się nie działo León zawsze broni violetty, przed ludmiłą, przed krytyką, wspiera ją w każdej decyzji i służy oparciem, tuli, zawsze wie jak ją pocieszyć i kiedy jest smutna.
Argumentem koronnym jest dla mnie fakt, że zawsze kiedy zrywają, jedno nie może wytrzymać bez drugiego, tesknią za sobą, cierpią oboje bez siebie. Violetta go szuka, chce do niego wrócić, chodzi za nim jak pies przypominając wciąż, że przecież go kocha, dopóki się nie ugnie i nie wróci, León zerka na nią ukradkiem, i mimo że jest przekonany, że tak bd dla niej lepiej, że bd szczęśliwsi osobno, w jego oczach widać ból. No i to podemos, piosenka zrodzona z tęsknoty.
Ale, o Marcesce też kilka zdań, mianowicie dlaczego przegrała. Chociaż to przesłodki, wspaniały, bezproblemowy związek, wydaje mi się pusty. Brak tam głębszych emocji, tej pasji, która jest między leonem i violettą. Nie kłócą się, ogólnie jest między nimi spokojnie, marco maślane oczy i zachwyt francesci na jego widok. Rozpoczęcie związku też przyszło gładko, tylko tyle problemów że marco chciał od razu z nią chodzić, a ona wolała najpierw go lepiej poznać. Do tego te oklepane gesty. No i przede wszystkim nie podoba mi się że francesca zrobiła się w drugim sezonie taką jakby bezmyślną cizią. Nie wiem czy takie jest założenie, że staje się taka pod wpływem szczęścia z marco, już w pierwszym sezonie była najradosniejsza z całej ekipy, ale ta jej skowronkowatość cały czas przyspiesza.
Dlaczego wolę Marcescę od Leonetty?
Powód jest prosty - nie lubię Violi, jej niezdecydowanie, tego że zobaczy jakiegoś chłopaka i od razu po jej myśli lata, robi do niego maślane oczka, nawet do Diego jakieś uśmieszki posyłała, czym dawała mu sygnał, że jest zainteresowana.
A u Marcesci? Wszystko gładko idzie no i dobrze, jestem z tego powodu szczęśliwa, bo w przeciwieństwie do Violki nie jak jej się podoba chłopak to nie rozgląda się za kolejnym do kolekcji.
Muszę przyznać, że gdyby nie główna bohaterka i jej zachowanie, które mnie denerwuje moją ulubioną parą byłaby Leonetta. Widać, że Leon ją bardzo mocno kocha i stara się o nią, ale jak patrzę na Violkę z kolejnym chłopakiem to u mnie wyprzedza ich Marcesca, Naxi.
Przesłodzone, wspaniałe, niech sobie będzie. Na początku wiele związków jest takich.
Czasami między nimi iskrzy, są zazdrośni o siebie. Może mają tylko delikatne gesty, nie całowali się jeszcze, ale widać przynajmniej, że Fran głębiej i poważniej odczuwa pocałunek niż Violetta, która całowała się już z Leonem, Tomasem, Diego... Do końca sezonu może jej się jeszcze z dwóch trafić.
Ale ten pierwszy jednak został potraktowany baaardzo poważnie ;) i wspominała go wiele, wiele razy. Zaraz znowu dwóch. Tomas do pierwsza miłość, wiadomo że nawet bd siwąc staruszką wciąż bd o nim pamiętać, jak wyżej napisałam. Natomiast Diego... cóż, León sam swoją lekką paranoją popchnął ją w jego ramiona. Oczywiście nie obwiniamy jego, bo po jeździe z tomasem mógł być juz nieco uwrażliwiony na takie akcje, ale to dopiero ich rozstanie i kłótliwość Leona zbliżyły do siebie Dielettę. Kiedy była z Leonem, przeważnie nie była specjalnie miła dla diega, jak go wyrzucała z pokoju czy opryskliwie pytała, co tutaj robi, to nie była taka znowuż kokieteryjna ;) i moim zdaniem go nie kokietowała tylko po prostu normalnie traktowała jak kolegę, wydaje mi się że w jakimś temacie zapisałyśmy z 50 komentarzy, dyskutując o tym XDDD fakt że ma chłopaka nie oznacza, że musi się okrywać habitem i uciekać za każdym razem jak pojawi się jakikolwiek przystojny chłopak, traktowała go tak samo jak Maxiego, wskaż mi jedną rzecz którą zrobiła wobec Diega do zerwania z Leonem i przed zejściem się, której by nie zrobiła wobec maxiego.
Nie każe jej chodzić z habitem, ale denerwuje mnie fakt, że jej uczucia nie wyglądają dla mnie szczere, kiedy w jej snach pojawia się wyobrażenie, że walczy o nią dwóch chłopaków - Leon i Diego, Leon i Tomas. Na prawdę, może jestem romantyczką, ale uważam, że jakby na prawdę kochała Leona to nie zwracałaby uwagi na innych.
+ jeżeli Leon jest jej miłością to czemu tak łatwo godzi się z faktem, że z sobą zrywają i normalnie rozmawia z chłopakiem, który rozwalił jej związek, a nawet później z nim zaczyna chodzić.
Jeszcze fascynujące jest to, że pochwali się koleżankom, że chodzi z jednym i zacznie gadać o drugim zaraz, skoro interesuje się też innym to czemu zgadza się chodzić z tym pierwszym. Żeby później pocierpiał sobie jak z nim zerwie, bo cały czas kochała drugiego.
ona jest tylko tą samą, starą naiwną violettą. nie ma pojęcia, że zrobił to celowo, z jej punktu widzenia diego po prostu o nią zabiegał ot wszystko. pamiętajmy, że całkiem niewiele minęło odcinków od ich zerwania, już zrywali na dłużej, może się przyzwyczaiła, albo ma już dość jego ciągłych podejrzeń. BA! czułe sedno, sny. A co się pojawia w tych snach. Cudowny sen z dwudziestego drugiego, jak przychodzi na ich podemosową ławkę, chce z nim porozmawiać, mówią sobie te wszystkie piękne rzeczy i chce go pocałować, i wtedy León nagle zamienia się w Diega. I co robi Violetta? Wkurzona odskakuje. sny byłyby dobrym uzasadnieniem, gdyby "nie zauważyła" tej zamiany, ale ona zawsze odskakuje, co swiadczy mniej więcej o tym, że zdaje sobie sprawę z nachalności diego, ale go nie chce. To samo sen z 19, ten jak León śpiewa entre dos mundos, i znowu oboje wyznają sobie miłość, violetta jest szczęśliwa, nagle pojawia się diego a ona po raz kolejny odskakuje. Nie chce go! tak szybko pogodziła się z rozstaniem? A oto moje żelazne argumenty;
1@ w 38 odcinku jak dostała wiadomość od Leóna, natychmiast przybiegła, a kiedy powiedział, że wcale na nią nie czeka i że się z nią nie umawiał, uciekła jak rażona piorunem. jaki dziwny zbieg okoliczności, że WŁAŚNIE W NASTĘPNYM ODCINKU ZOSTAJE DZIEWCZYNĄ DIEGA...
2@ w 39 odcinku wciąż myśli o Leónie, śni jej się, że śpiewa como quieres i on wchodzi, klaszcząc, bez żadnego diega. zapamiętałam to tym bardziej, że scena z telefonami jest świetna ^^
3@ kiedy później odbiera telefon od Leóna, mówi mu, jak bardzo zabolał ją fakt że on lub ktoś inny tak z nią sobie pograł i że wcale nie chciał się spotkać, mówi mu, że to złamało jej serce.
4@ kiedy pocałował się z Larą na jej oczach, mogłaby mieć już na niego wyj#bane, tym bardziej że to już było jakiś czas po zerwaniu. A jednak, zadzwoniła do niego, dopytując się, czy naprawdę chce być z Larą. No trudno o lepszy dowód, że po tylu tygodniach wciąż jej zależało.
5@ i znów, długo po rozstaniu- bo ciągle mówię o 5-6 odcinkach od końca, w 34 odcinku na lekcji tańca gapi się na Leóna jak wariatka i nie może oderwać od niego oczu, przez co obrywa zarówno ona, jak i Maxi jako jej partner, za musi później go przepraszać, tłumacząc się, że to poza jej kontrolą.
6@ CAŁA PIOSENKA COMO QUIERES, którą napisała Violetta DLA LEÓNA, ma następujące przesłanie- kocham cię, ale musisz wreszcie podjąć decyzję, bo nie chcę już cierpieć, w tę albo w tamtę. Tłumaczyłam ją bodajże miesiąc temu. Nie wiem jak można nie obrać tego za dowód, skoro śpiewała pod koniec o tym ciągle, i myśląc przy tym w dodatku o Leónie.
7@ Kolejny fakt, po którym trudno powiedzieć, żeby miała go w dupie- przylazła do jego domu, żeby porozmawiać, co nawet mnie zadziwiło.
8@ Kiedy na jej widok raz zaczął uciekać, podbiegła za nim, chcąc porozmawiać.
9@ Kiedy powiedział do Diego to, co powiedział, i obie wiemy o którym odcinku mówię, Violetta na chwilę dosłownie się załamała. Właśnie wtedy po raz pierwszy przytuliła Diego, zbyt otumaniona i za bardzo potrzebując a uścisku, żeby protestować, tym bardziej że poraz pierwszy to León zamiast tulić i wspierać, był powodem tego paraliżu. nie wiem jak ty, ale mnie ta scena aż ścisęła serducho, tym bardziej że martina jest dobrą aktorką, i cholernie mi się zrobiło jej żal, jeszcze ze zaczęła płakać i naciągnęła rękawy.
10@ już mieli porozmawiać po koncercie, kiedy podbiegła lara i rzuciła mu się na szyję. violetta miała minę, jakby ją ktoś uderzył i natychmiast poszła do garderoby. myślę że gdyby wtedy nie straciła głosu, co innego byłoby powodem do płaczu.
Zbijaj kolejne bile, łuzy czekają, ale ostrzegam, są wymagające.
Achhhh, uwielbiam takie dyskusje ^^ odkąd fanki tomasa niemal całkiem wymarły, brakowało mi tej goracej argumentacji. Ty razem po przeciwnych stronach barykady, nowe doswiadczenie :3 btw, jutro zamierzam wrzucić nowy rozdział na DS, jeśliś zainteresowana, zajrzyj wieczorkiem
Spoko, zajrzę, a na to wszystko o Violetcie odpiszę później, ponieważ właśnie przeżywam załamanie nerwowe, psychiczne po przeczytaniu jednego opowiadania o Violetcie i racjonalnie nie mogę myśleć od momentu jak Marco podrywał każdą po kolei i bzykał, a Tomas zgwałcił Violette, Ludmiłe i próbował Fran. Historie w telefonie usunęłam w obawie przed tym blogiem.
A ja już myślałam, że najgorszy był ten, w którym Tomas zabił dziecko.
A nawet nie wiem co miałabym teraz napisać, może po tych wrażeniach zaginęła mi zdolność myślenia.
No i tak, pierwszy raz, wcześniej były spory Tomasetta kontra Leonetta to za tym samym byłyśmy.
violetta-moja-historia-wikra.blogspot.com
Tutaj Tomas zabił dziecko, a Francesca była z Diego, który był czworakiem i Fran nigdy nie mogła być pewna, z którym akurat jest, a Leon jak zerwali z Violettą postanowił, że poderwie Francesce, zdradzi ją z Camilą, a Camile z Natą XD
Do tego drugiego muszę poszukać linka u osób komentujących mojego bloga.
haahahhahahahahhhahahahahhahahahha
kocham <33333 muszę to przeczytać. takie pseudo wersje są całkiem fajne, ale ponieważ większość fanficków piszą niepoważne dzieciątka, jest ich jak na lekarstwo. sama nawet chciałam coś takiego zrobić ale stwierdziłam że wolę na poważnie XDDDD wyczekuję niecierpliwie na ripostę w dyskusji. tomasetty to była żadna rywalizacja
Jaką ripostę? Ja nikogo nie mam zamiaru obrażać, ani się kłócić. Wolę Marcescę i każdy musi z tym żyć.
ripostę tudzież odpowiedź , i już nie mówimy o Marcesce ;p;p czekam aż zbijesz moich dziesięć złotych argumentów na temat tego, że jednak Violetta nie jest tak zła jak się powszechnie uważa :3
to czekam :D żadnej wikry nie widziałam, a jeżeli ja nie widziałam tzn że nie istnieje :3
http://violetta-moja-historia-wikra.blogspot.com/2013/07/rozdzia-7-sezon-ii.html
Ogarnij komentarz Olivi Molfelse....
BEKA Z WIPERZA
ooo lalalala życie życie jest noweeelooom...
Tak serio, opowiadanie jest mniej ekstremalne niż się spodziewałam, na pewno żywe ale nie ostre, ale i tak mnie bawi,.zwłaszcza to rzucanie telefonami, nie wiem czemu :D
Mnie raczej martwi małolata, która się tnie, bo jej ulubiona para w serialu nie jest razem...
Też się spodziewałam, ze to opowiadanie będzie ciekawsze, a jak się skończył pierwszy sezon to już wróciło w miarę do normalności. Zawiodłam się, bo to nie jest takie szalone, jak miało nbyć :(
wierz mi czuję to samo co ty ;( przeczytałam już pewien kawałek, żadnych gwałtów, morderstw, NAWET WGL SEKSU NIE MA. smutne. Cóż, dziewczynka się potnie jak jej ulubiona postać Z ULUBIONEGO FANFICKA ULUBIONEGO SERIALU NIE BD Z ULUBIONYM BOHATEREM. <fanfickocepcja>
Chcesz gwałty, morderstwa i Marie, która powstała z grobu? - story-violetta.blogspot.com
Poraza mnie to, co niektórzy piszą i jak. Ja wiem, że sama nie piszę najlepiej, ale... Jak widzę niektóre to tylko się mogę śmiać, ale bardziej z rozpaczy... Jak przecinek jest po "ponieważ", jak dzieci piszą bzdury bez ładu i składu. Treść jest okay, ale sposób pisania... Płakać się chce!!!
zgadzam się, nie wszyscy są stworzeni do pisania. Ja chociaż myślę że mam jakieśtam predspozycje, wychodzę z przekonania, że praktyka czyni mistrza, a niektóre autorki chyba jedyne prace jakie mają na koncie to wypracowania dla pani w podstawówce
Czekaj... Miałam gdzieś jednego bloga, który mnie załamał. Jak znajdę to wyślę ci linka na priv, żeby się dziewczyna nie obraziła, bo ją obrażam :D
UMIERAM! Diego, Tiego, Miego, Biego... ;O Jak można coś takiego wymyślić? Bliźniaki, które mają innych ojców prawdopodobnie (nie doszłąm jeszcze do tego) facet próbujący zabić, później chodzi normalnie do szkoły. CO TO JEST?! :O:O Zagięła mnie ;)
Też wzruszyłam się tym opowiadaniem.
Jak to skończysz to luknij jeszcze ausllyileonetta.blogspot.com
Ale tam tylko 3 króciutkie rozdziały. Masz coś chyba normalnego - codigo-amistad.blogspot.com
Magda, powiedz mi dziecie... Co ty za opowiadania czytasz?! :O Skąd ty to w ogóle wygrzebujesz? :) Zaraz dodam do czytanych i też będę ^^ Dla jaj... Tyle, że Marco łamacz serc mi nie pasuje...
Mi też :D Ja to jakoś znajduje. Ludzie komentują mi bloga to do nich zaglądam, jestem miły człowiek. To codigo-amistad.blogspot.com to moje XD To co jes chyba normalnie, ale mam tylko prolog i rozdział pierwszy.
Już czytam. Chciałam czytać to twoje drugie, ale czcionka mnie doprowadza do szału i powoli idzie ;/
Więc tak. Stanowczo wolę Marcescę, gdyż za Leonettą nie przepadałam już w pierwszym sezonie. Znaczy... Nie tyle nie przepadałam, co wolałam inne pary - okay, inną czyli Naxi.
Ale do rzeczy. Leonetta: Za dużo tu mieszania, za mało zaufania. Ten sam problem, który pojawiał się już w "związku" Violetty z Tomasem. Nie ufali sobie nawzajem i dzięki temu Ludmiła miała pole do działania. Znów dzieje się to samo - León nie wierzY Violetcie, że to był przypadek i że nie pocałowała Diego, a ona zamiast próbować go przekonać (dłużej, nie tylko przez dwa odcinki!) już z innym sobie pogawędki i spotkania urządza. Błagam Was - że tym facetem jeszcze jest gość, który wcześniej rozwalił jej związek! To można nazwać na dwa sposoby: głupota, lub naiwność. Z obydwóch powinna się wyleczyć.
Natomiast Marcesca. Oni są tacy słodcy! <3 Widać pomiędzy nimi uczucie, i dodajmy, że Marco ma wielkiego plusa za zainteresowanie JEDNĄ dziewczyną. I, proszę Was, on jako jeden z niewielu (poza Andresem, Maxim i Napo) nie poleciał na Violettę tylko na Fran. Bardzo dobrze. Bardziej lubię Francescę niż naszą tytułową bohaterkę.
To chyba tyle ode mnie. A i jeszcze jedno, chociaż tego umotywować nei potrafię: Jak widzę Marcescę w jakiejś słodkiej scenerii to skaczę, piszczę i się wzruszam, jak widzę w takiej scenerii Leonettę nie robi to na mnie wrażenia. Cóż, nie wiem czemu, ale tak mam ^^
Kiedy oglądałam pierwszy sezon to kochałam Leonettę,ale teraz ta Violetta mnie niesamowicie irytuje w pierwszym sezonie owszem starała się zapomnieć o Tomasie,ale w drugim te jej przeprosiny wyglądały tak jakby chciała wziąć Leona na litość tym jej płaczem. Wiem,że jeżeli ma się chłopaka to nie trzeba chodzić w habicie,mówisz,że traktuję go tak jak Maxiego i według mnie to złe porównanie,bo na widok Maxiego nie szczerzy tak zębów.
A pierwszy pocałunek z Diego,nie odejdę od zdania ,że powinna strzelić w pysk
no ale najpierw pobiegła do leona, moim zdaniem to właściwie lepiej że kiedy już się uwolła z jego łap pomyślała przede wszystkim o nim a nie żeby żeby przywalić mu za to, że całuje zajętą. Najpierw pomyślała o chłopaku a nie o tym że ma chłopaka. Poza tym pamietajmy że to nie w jej naturze, wymagać od violetty castillo agresji, to jak uczyć świnie latać, pardon. I szczerzy się nawet do andresa, jeżeli coś jest zabawne ;3
Ale ja nie powiedziałąm, że ona traktuje go jak Maxiego :) To Enterraz ;p I też uważam, że powinna mu w pysk strzelić. Na wizji, żeby mu przy okazji siary narobić ^^ Serio!
Przydałoby się,ale ja ucieszyłam bym się gdyby to Violetcie narobiłby ktoś siary w tv
i nie powiedziałam że traktuje go jak maxiego, tylko żebyście wymieniły jedną rzecz, której NIE ZROBIŁABY DO MAXIEGO, a zrobiła do diega. obie przekręciłyście XD
Też pisze,że do Maxiego uśmiecha się w inny sposób,a do Diega w taki kokieteryjny,lubię Marcescę właśnie ze względu na jej bezproblemowość,przez to jest bardziej realna,i zrozumiałam,że Leonettę kochałam tylko za Leona i jego wewnętrzną przemianę,bo Violetta nic nie wkłada w ten związek.
tenerte, tenerte chica! :D
pozwolisz ze skopiuję swoją inną wypowiedź, odzew na stwierdzenie, że violettcie nie zależało na leonie włącznie z po ostatnim zerwaniu. Mój zestaw złotych dowodzików :3
1@ w 38 odcinku jak dostała wiadomość od Leóna, natychmiast przybiegła, a kiedy powiedział, że wcale na nią nie czeka i że się z nią nie umawiał, uciekła jak rażona piorunem. jaki dziwny zbieg okoliczności, że WŁAŚNIE W NASTĘPNYM ODCINKU ZOSTAJE DZIEWCZYNĄ DIEGA...
2@ w 39 odcinku wciąż myśli o Leónie, śni jej się, że śpiewa como quieres i on wchodzi, klaszcząc, bez żadnego diega. zapamiętałam to tym bardziej, że scena z telefonami jest świetna ^^
3@ kiedy później odbiera telefon od Leóna, mówi mu, jak bardzo zabolał ją fakt że on lub ktoś inny tak z nią sobie pograł i że wcale nie chciał się spotkać, mówi mu, że to złamało jej serce.
4@ kiedy pocałował się z Larą na jej oczach, mogłaby mieć już na niego wyj#bane, tym bardziej że to już było jakiś czas po zerwaniu. A jednak, zadzwoniła do niego, dopytując się, czy naprawdę chce być z Larą. No trudno o lepszy dowód, że po tylu tygodniach wciąż jej zależało.
5@ i znów, długo po rozstaniu- bo ciągle mówię o 5-6 odcinkach od końca, w 34 odcinku na lekcji tańca gapi się na Leóna jak wariatka i nie może oderwać od niego oczu, przez co obrywa zarówno ona, jak i Maxi jako jej partner, za musi później go przepraszać, tłumacząc się, że to poza jej kontrolą.
6@ CAŁA PIOSENKA COMO QUIERES, którą napisała Violetta DLA LEÓNA, ma następujące przesłanie- kocham cię, ale musisz wreszcie podjąć decyzję, bo nie chcę już cierpieć, w tę albo w tamtę. Tłumaczyłam ją bodajże miesiąc temu. Nie wiem jak można nie obrać tego za dowód, skoro śpiewała pod koniec o tym ciągle, i myśląc przy tym w dodatku o Leónie.
7@ Kolejny fakt, po którym trudno powiedzieć, żeby miała go w dupie- przylazła do jego domu, żeby porozmawiać, co nawet mnie zadziwiło.
8@ Kiedy na jej widok raz zaczął uciekać, podbiegła za nim, chcąc porozmawiać.
9@ Kiedy powiedział do Diego to, co powiedział, i obie wiemy o którym odcinku mówię, Violetta na chwilę dosłownie się załamała. Właśnie wtedy po raz pierwszy przytuliła Diego, zbyt otumaniona i za bardzo potrzebując a uścisku, żeby protestować, tym bardziej że poraz pierwszy to León zamiast tulić i wspierać, był powodem tego paraliżu. nie wiem jak ty, ale mnie ta scena aż ścisęła serducho, tym bardziej że martina jest dobrą aktorką, i cholernie mi się zrobiło jej żal, jeszcze ze zaczęła płakać i naciągnęła rękawy.
10@ już mieli porozmawiać po koncercie, kiedy podbiegła lara i rzuciła mu się na szyję. violetta miała minę, jakby ją ktoś uderzył i natychmiast poszła do garderoby. myślę że gdyby wtedy nie straciła głosu, co innego byłoby powodem do płaczu.
Mnie wkurzyła rozmowa z 20 któregoś odcinka kiedy to Violetta mówi Leonowi, że już jej nie kocha, czy Violetta nie widziała ile wysiłku kosztowało go znoszenie jej niezdecydowania,odpędzania adoratorów,których ona sama nie chciała odpędzić. Violetta zawsze i wszędzie widzi tylko swoją krzywdę,uważa,że Leon powinien zawsze przybiec do niej na zawołanie,który nie może być z inną nawet po zerwaniu. A co do fatalnego pocałunku na wizji,jak dla mnie ten pocałunek był trochę za długi jak na to,że go nie chciała. Leon przebaczał jej tyle razy w 1 sezonie,że naprawdę Violetta gdyby tylko przejmowała się jego uczuciami wiedziała by ,że kolejny adorator może go przerosnąć. Dla mnie Violetta jest również nie fair w stosunku do Diego,ponieważ skoro nie wie o jego planach to wykorzystuje go będąc z nim,bo przecież wystarczyła by rozmowa z Leonem,żeby wszystko wyjaśnić i Diego odszedł by w zapomnienie
i własnie w takich momentach sądzę że Vilu jest bardziej podobna do Ludmiły niż jej sie wydaje...
odnóża opadają *^* ostatni bastion violetty. tylko jej przywary widzicie, żadnych zalet, których ma dużo.
Violetta ma wiele zalet mimo wszystko, zgodzę się z Enterraz, chociaż w 1 sezonie jej nie lubię. W 2 natomiast już tak:
-Jest zdeterminowana do spełniania swoich marzeń i wykorzystywania swego potencjału
-Jest wrażliwa na ludzką krzywdę i smutek (dlatego nie mogła zdecydować León/Tomas)
-Widzi w ludziach same pozytywne cechy - i choć może jest to też naiwność to mimo wszystko wg. mnie to jest dobra cecha
-Potrafi kochać - co udowodniła w 2 sezonie
-Walczy o swoją miłość, kiedy już wie,kto jest dla niej najważniejsze
-Jest dobrą przyjaciółką (powiem, że przyjaźń dziewczyn w 2 sezonie jest nieźle pokazana! Byłam mile zaskoczona)
Mogłabym wymieniać jeszcze sporo cech, ale mi się nie chce. Jestem leniem. Paaa!
-Czasami tak zdeterminowana,że krzywdzi innych,i tylko to ją obchodzi
-W rezultacie sprawiała jeszcze większą krzywdę
-Naiwność wg mnie nie jest dobrą cechą
-Siebie?
-Na plus
-Na plus
1. Nie zgadzam się. Violetta nie krzywdzi ludzi w celu zdobycia tego, czego chce. Powiem nawet, że wręcz przeciwnie: stara się pamiętać o innych. Przykładem mogą być urodziny Fran, na które może nie udało jej się trafić , ale bardzo ją bolało, że zawiodła przyjaciółkę. Inny przykład: mimo, że dostała się do grupy wybranej, starała się walczyć z tym podziałem. I nie wywyższała się z tego powodu, jak np. Maxi.
2. Chyba większą krzywdę sprawiłaby Tomasowi/Leonowi decydując się na jednego z nich, jednocześnie zupełnie zapominając o drugim. W emitowanych teraz na DC odcinkach decyduje się na Leona, ale mimo to cały czas chce być przyjaciółką Tomasa, to jego problem, że nie chce dać spokoju.
3. Może nie powinno się tego nazwać naiwnością. Naiwny jest Tomas, kiedy wierzy Ludmile. Violetta widzi w ludziach pozytywne cechy, ale w większości potrafi rozpoznać ich zamiary, jak z Jade, Matias czy Ludmiła. (wyjątkiem jest Diego)
4. Dlaczego tak uważasz? Nie można powiedzieć, że nie potrafi darzyć nikogo miłością.