Nie zdradzajcie zakończenia violetty 2, niech dla niektórych będzie niespodzianką :>
W Leonetcie nie rozumiem jednego. León zerwał, bo ona całowała się z Diego (i to Diego pocałował ją, wyjątkowo muszę powiedzieć, ze to nie wina Violki, bo się odsuwała) i jak Violetta chciała sie pogodzić przez 20 odcinków ją olewał. A jak zaczęła być z Diego to on nagle wielce zakochany, że on za nią biegał będzie. Mam wrażenie, że Leóna Violetta interesuje tylko wtdy, kiedy ma z kim o nią powalczyć. Super, bardzo romantycznie - jak taka zabawka.
Serio mnie Naxi wkurzyło tym - znaczy to reżyserzy mnie wkurzyli^^ - bo tacy zakochani chodzili kilka pierwszych odcinków 2 sezonu, później się rozeszli, nic dla siebie nie znaaczyli (znaczy później Naty zaczęło zależeć, ale co tam) i już się nie kochają, a później nagle wielka miłość i znów się kochają. Cudownie poruszające.
W ogóle spieprzyli jak dla mnie ten sezon, jakiś chaotyczny, chociaż i tak lepszy chyba niż pierwszy... I co najdziwniejsze, mimo beznadziejności scenariusza, ja tak pokochałam Naxi, Marcescę i Femiłę *.*
Ja tez ich pokochałam <3
Ale niestety pewne niedoskonałości scenariusza ciężko przeboleć.
Co do Leonetty to też to zauważylam, plus potem jak już mu zależało na Violettcie znów (bo była z Diego) to by to okazał, przede wszystkim zaczynając od zakończenia związk z Larą. A on, dalej udawał, że do Violi nic nie czuje, jest w szczęśliwym związku, a kiedy tylko mógł to drażnił Diega swoimi uśmieszkami do Violi.
No dokładnie tak. Między innymi dlatego León tak mnie irytował cały sezon...
Cieszę sie, ze jest ktoś, kto podziela mą opinię :D