Gdyby nie ten Robert Winston,psujący atmosfere,pojawiający się co chwilę i ściemniający że niby obserwuje te małpoludy.
Mnie on jakoś wybitnie nie przeszkadza, w zasadzie nawet się nad tym nie zastanawiałam.
Mnie też nie przeszkadzał aż tak mocno jednak lepiej wypadały wędrówki z dinozaurami czy nawet z bestiami ,gdzie jest narracja . A pewnie skojarzenie z produkcją gdzie Nigel Marven tworzył coś ala park Jurajski.