Okazało się, że kwestia koloru skóry poszczególnych aktorów, o którą było tyle szumu przed premierą to najmniejsza bolączka tego serialu. Fabuła, dialogi, kostiumy, i oczywiście plucie na materiał źródłowy kładą ten serial po całości. Na plus widoki, efekty - widać ze serial ma wysoki budżet. Tolkiena w tym nie ma za grosz. Galadriela powinna nazywać się Antygaladriela. Elrond z jednej z najmądrzejszych istot w Śródziemiu został sprowadzony do roli krótkowzrocznego polityka. Casting Celebrimbora to jakiś żart. Wątek z Harfootami wieje nudą. Gdyby to był jakiś randomowy serial fantasy to Ok, ocena byłaby pewnie wyższa. Niestety, czuje się oszukany po wywiadach z twórcami serialu, którzy twierdzili ze to „Tolkien w czystej postaci”.
Ah, i zrównywanie tego pięknego, ale nudnego gniota z trylogią Jacksona powinno być karalne.