Zobaczyłem dwa odcinki i utwierdziłem się ponownie w przekonaniu, że nie ma co czytać tych wszystkich wypocin pseudo krytyków, znawców Tolkiena i innych frustratów, co to się im nie podoba, bo nie jest zgodne z literaturą. Tolkien się w grobie przewraca, krzyczą. Władca był napisany trudnym starodawnym językiem, trzeci tom ledwo strawiłem, Hobbit dla dzieci prawie, a Silimarilion zagmatwany i niezrozumiały w gąszczu imion, wydarzeń i innych cudów wianków. Moim zdaniem serial jest ok, drewna w grze aktorskiej, badziewia i plastikowych pancerzy nie ma, efekty na wysokim poziomie. Amazon się postarał i stwarzył coś zrozumiałego dla odbiorcy, a co do poprawności i czarnych elfów, to nie mamy na to wpływu. Rozpoczął ten trend tragiczny netflixowy Wiedzmin i inni ciągną go dalej. Podsumowując, pomimo rozbieżności że słowem pisanym Tolkiena, uniwersum się broni i normalny odbiorca, który kiedyś oglądał Władcę i Hobbita spokojnie się tu odnajdzie. To oczywiście tylko moje zdanie:)